PE ostrzega przed rosyjską propagandą. "Dezinformacja”
13 października 2016Celem propagandy uprawianej przez rosyjski rząd jest zniszczenie demokratycznych wartości w Europie. Wymierzona jest ona w pojedynczych dziennikarzy i polityków. Te stwierdzenia zawarte są w rezolucji komisji zagranicznej PE, uchwalonej w ubiegły poniedziałek (10.10.2016).
Jak odpierać propagandę?
Napisano w niej: „Rosyjski rząd w agresywny sposób stosuje szeroki wachlarz środków jak np. think tanki, obcojęzyczne stacje telewizyjne jak Russia Today, pseudoagencje prasowe, media społecznościowe i internetowe trolle, by atakować demokratyczne wartości, dzielić Europę, uzyskiwać poparcie w samej Rosji i stwarzać wrażenie, że kraje sąsiadujące na wschodzie z UE upadają. Eurodeputowani wezwali przedstawicieli mass mediów w Unii Europejskiej, by zbierali dowody tej propagandy. Wyrażają swoje zaniepokojenie faktem, że niektóre państwa Unii Europejskiej, ze względu na brak świadomości rosyjskich działań, mogą stać się celem wzmożonej rosyjskiej propagandy i dezinformacji.
Propagandzie tej ma w UE przeciwdziałać specjalna grupa robocza na rzecz strategicznej komunikacji. W rezolucji wskazuje się na konieczność, by ta grupa została rozbudowana do „pełnowartościowej jednostki wewnątrz unijnej dyplomacji i by została wyposażona w odpowiedni personel i środki finansowe”.
Europosłanka Anna Fotyga, przedstawiająca rezolucję, powiedziała w rozmowie z Deutsche Welle, że należy więcej robić dla zdemaskowania mechanizmów propagandowych, wycelowanych w pojedyncze państwa członkowskie, całą Unię Europejską i Zachód.
Wyrafinowane metody
Margarita Simonjan, redaktor naczelna RT (niegdyś Russia Today) stwierdziła natomiast w rozmowie z Deutsche Welle, że rezolucja ta oznacza ingerencję w wolność poglądów Unii Europejskiej. „Jest to dość interesująca wykładnia tak wielce zachwalanych zachodnich wartości, przede wszystkim swobody wyrażania poglądów. W praktyce oznacza to atak na kilka odmienne brzmiących głosów, wśród dosłownie tysięcy europejskich firm medialnych”, napisała Simonjan w swoim oświadczeniu. „Jeżeli coś podważa publiczne zaufanie do europejskich instytucji, to właśnie ta rezolucja”.
Thomas Oliver, szef Lowlands Solutions, firmy doradczej m.in. dla służb wywiadowczych, z siedzibą w Holandii, wyjaśnia, że rosyjska kampania powodowana jest tym, że Zachód zawsze krytykował jawne rosyjskie deficyty w demokracji.
- Rosyjska propaganda zawsze wycelowana była w to, by deprecjonować demokratyczne wartości Europy, ponieważ Zachód w całych swoich dziejach bardzo często krytykował polityczny system w Moskwie jako totalitarny, zły i nieludzki - zaznaczył Oliwier w rozmowie z Deutsche Welle. Wątpi on w to, czy rezolucja może rzeczywiście przeciwdziałać strategii rosyjskich mediów i ich popleczników. Wiele z rosyjskich przedsięwzięć jest po prostu zbyt wyrafinowanych i zamaskowanych, by można je rzeczywiście zwalczać lub neutralizować. Jest on przekonany, że rezolucja nie doprowadzi do podwyższenia świadomości czy aktywnych działań, by skutecznie odpierać kampanie propagandowe i dezinformacyjne.
"Skorumpowany" i "dekadencki" Zachód
W sierpniu waszyngtoński think tank Center for European Policy Analysis opublikował raport analizujący trendy rosyjskiej propagandy i proponujący strategię odparcia ich. W raporcie stwierdzono, że „rosyjskie kampanie dezinformacji w Europie Środkowej i Wschodniej przekraczają granice językowe i polityczne. Posługują się one politykami, będącymi oponentami establishmentu z obu biegunów politycznego spektrum, aby dyskredytować rządy, politykę i instytucje Zachodu jak UE czy NATO. Jednocześnie kampania taka potwierdza przesłanie Kremla”. Waszyngtoński instytut wymienia między innymi państwowy rosyjski portal wiadomości Sputnik, będący istotnym narzędziem propagacji rosyjskiego wizerunku Zachodu. Dla Kremla nie liczy się wyważona informacja, tylko coś zupełnie przeciwnego: jednostronna negacja mainstreamu. Sputnik w systematyczny sposób udziela głosu protestującym politykom z Europy Środkowej i Wschodniej, krytykujacym establishment.
Nawet, jeżeli portal cytuje polityków centrum, wybiera on wypowiedzi pasujące do ogólnego wizerunku skorumpowanego, dekadenckiego i wrogiego Rosji Zachodu, stwierdzili waszyngtońscy analitycy.
Poprzez uchwaloną obecnie rezolucję UE nie po raz pierwszy ostrzega przed możliwymi skutkami rosyjskiej propagandy. Mimo tego, jest to nowy rozdział w próbach wpłynięcia na informację i tworzenie opinii. Głosowanie nad rezolucją odbędzie się na plenum PE w listopadzie br.
Lewis Sanders / Małgorzata Matzke