Samowola wywiadu BND? Szpiegowanie przyjaciół jednak uchodzi
12 listopada 2015Działalność służb wywiadowczych powinna być z natury tajna, ale niemiecki wywiad zagraniczny BND nie schodzi z nagłówków gazet. Obecnie wyszło na jaw, że podsłuchiwał nie tylko polityków i instytucje zaprzyjaźnionych państw, ale także niemieckich dyplomatów.
Jak podkreśliła wicerzeczniczka niemieckiego rządu Christiane Wirtz, wszystkie zarzuty zostaną całkowicie wyjaśnione. Urząd Kanclerski jest w stałym kontakcie z BND, a wyniki rozmów zostaną przekazane odpowiednim gremiom kontrolnym Bundestagu. Podkreśliła, że szef BND Gerhard Schindler w dalszym ciągu cieszy się zaufaniem rządu RFN.
Regionalna rozgłośnia RBB doniosła, że niemiecki wywiad zagraniczny BND podsłuchiwał między innymi niemieckiego dyplomatę Hansjoerga Habera, co byłoby działaniem sprzecznym z prawem. Nie wiadomo jeszcze, jak długo i kiedy miało to mieć miejsce.
Obywatele Niemiec mogą być inwigilowani przez niemieckie tajne służby tylko za specjalnym zezwoleniem tzw. komisji G10, która jest niezależnym, 4-osobowym gremium Bundestagu.
Jak podał portal „Spiegel Online”, na podsłuchu były m.in. kraje zaprzyjaźnione, w tym resorty spraw wewnętrznych USA, Polski, Austrii, Danii i Chorwacji.
Opozycja: ważkie zarzuty
Obecnie wyszło na jaw, że na podsłuchu BND był nie tylko niemiecki dyplomata Haber ale także minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius, Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze, Światowa Organizacja Zdrowia WHO, oenzetowska organizacja pomocy dzieciom UNiCEF, FBI i europejskie oraz amerykańskie firmy, w tym koncern zbrojeniowy Lockheed.
Wszystkie te zarzuty są bardzo poważne, zaznaczył polityk Lewicy i przewodniczący parlamentarnego gremium kontrolnego Andre Hahn. Rząd będzie musiał wyjaśnić te zarzuty przed gremium kontrolnym, zaznaczył.
Poseł Zielonych Hans-Christian Stroebele twierdzi, że, jeżeli zarzuty się potwierdzą, najpierw trzeba będzie przesłuchać komisję G10, czy faktycznie udzieliła zezwolenia na podsłuch. Potem należy wyjaśnić, kto w BND i w Urzędzie Kanclerskim ponosi za to odpowiedzialność. Sprawa musi trafić także przed komisję śledczą Bundestagu ws. szpiegostwa NSA.
"Szpiegowanie wśród przyjaciół – to nie uchodzi”
Profil działalności BND nie przewiduje politycznej inwigilacji krajów partnerskich, podkreśliła rzeczniczka rządu Wirtz. Zdanie wypowiedziane swego czasu przez kanclerz Merkel, że nie uchodzi szpiegować przyjaciół, w dalszym ciągu obowiązuje.
- Nie ma też żadnego powodu, by rozważać przyszłość szefa BND Gerharda Schindlera - zaznaczyła rzeczniczka rządu.
Minister sprawiedliwości Heiko Maas (SPD) powiedział, że w rządzie i w klubach parlamentarnych partii koalicji już od dawna dyskutuje się o reformie prawnych podstaw działalności BND.
- Sądzę, że takie incydenty będą odgrywały przy tym istotną rolę - zaznaczył polityk SPD.
Absolutne zaufanie
Rzecznik berlińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Martin Schaefer podkreśla, że niemieccy dyplomaci zdają sobie sprawę, iż także inni interesują się ich pracą i stosują oni odpowiednie środki ostrożności. Lecz, jak zaznaczył, nikt w MSZ nie spodziewał się, że niemiecki dyplomata może być na podsłuchu niemieckiej służby BND. Podkreślił jednak, że MSZ ma absolutne zaufanie do pracy szefa BND Schindlera.
Jak donosi agencja DPA, dyplomata Haber, minister Fabius i różne instytucje mogły znaleźć się w centrum zainteresowania niemieckiego wywiadu ze względu na koncepcję tzw. „nośnika funkcji”.
Jeden z prawników, który pracował w szeregach służby BND, przed rokiem wyjaśniał tę koncepcję. Jeżeli obywatel niemiecki za granicą jest np. szefem zagranicznej firmy, nie obejmuje go, inaczej niż w przypadku rozmów prywatnych, podstawowe prawo do ochrony, przysługujące niemieckim obywatelom. To odnosi się także do określonych funkcji w międzynarodowych organizacjach.
Opozycja domaga się dymisji Schindlera
Szef BND Schindler przyznał, że w roku 2013 w celu inwigilacji przestano stosować tzw. selektory. Były to numery telefonów, adresy mailowe i adresy IP, ujęte na listach, które są obecnie przedmiotem badań.
Przed trzema tygodniami Schindler i Urząd Kanclerski poinformowały parlamentarne gremium kontrolne Bundestagu, że służba BND szpiegowała także zaprzyjaźnione państwa i organizacje.
Wiele wskazuje na to, że w służbie BND doszło do wypaczeń, krytykował poseł SPD Burkhardt Lischke przed posiedzeniem gremium kontrolnego, które zająć się miało nowymi zarzutami. Ustawowo należałoby BND „wziąć na smycz”, sugerował polityk SPD.
Chadecki polityk Clemens Binninger oświadczył, że inwigilacja BND musi mieć pokrycie w przepisach prawa i w zleceniu przez rząd federalny.
dpa, reuters / Małgorzata Matzke