1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: polityczna środa popielcowa jak nigdy dotąd

18 lutego 2021

Polityczne rytuały także cierpią w pandemii, efektem jest rosnąca obcość między politykami a wyborcami. Pokazała to środa popielcowa – czytamy w niemieckiej prasie.

https://p.dw.com/p/3pVqX
Szef CDU Armin Laschet przemawia z kuflem piwa na wczorajszym cyfrowym wiecu CSU
Szef CDU Armin Laschet przemawia z kuflem piwa na wczorajszym cyfrowym wiecu CSUZdjęcie: Federico Gambarini/dpa/picture alliance

Środa popielcowa w Niemczech tradycyjnie jest okazją do politycznych wieców i partyjnych spotkań. Czwartkowe gazety komentują wczorajsze (17.02.21) wystąpienia polityków, które tym razem, z powodu pandemii, odbywały się online i siłą reczy wyglądały inaczej niż zwykle.

Komentator „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze, że szef CSU Markus Soeder zaprezentował się swojej partii jako przykładny menedżer ds. zarządzania kryzysowego. „Czasami surowy, czasami wyrozumiały, czasami z polotem, czasami skromny (…) Nie pieklił się też, kiedy mówił o Zielonych, którzy w przeszłości byli ulubionym chłopcem do bicia. Niewykluczone, że jesienią będą oni jednak potrzebni jako partner koalicyjny na szczeblu federalnym. I na coś takiego trzeba przygotować nawet tak posłuszną partię jak CSU. O swoich własnych ambicjach Soeder nie mówił nic. Także w odniesieniu do Armina Lascheta, który przemawiał jako gość, Soeder ograniczył się do tak delikatnej krytyki, że w przeszłości przeszłaby całkowicie niezauważona. (…) W środku pandemii środa popielcowa jak nigdy dotąd” - czytamy.

Komentator dziennika „Reutlinger General Anzeiger” narzeka, że pandemiczne ograniczenia pozbawiły polityczną środę popielcową pazura. „Karczmiana atmosfera powstaje w środę popielcową tylko w połączeniu z publicznością, stłoczoną w dusznym piwnym namiocie. To idealna arena dla politycznej wymiany ciosów. W czasach koronawirusowych restrykcji (…) staje się jednak bezkrwistym przedstawieniem, przypominającym tylko, że kiedyś było lepiej, gdy można było bez obaw śmiać się przebywać w grupie. Ale w tym przypadku dotknęło to tych, których powinno: To właśnie Soeder, Laschet i Scholz wprowadzili restrykcje, które teraz prowadzą do tego, że z pięknego politycznego rytuału zostało tylko wyzute, cyfrowe ćwiczenia na sucho”.

Gazeta „Nuernberger Nachrichten” zauważa z kolei, że sytuacja ta prowadzi do rosnącej obcości polityków i ich wyborców. „Łącza między wyborcami i czołowymi politykami zostały przerwane prawie rok temu. Z powodu pandemii nie odbywają się w tym czasie duże partyjne imprezy, zloty, narady z przedstawicielami regionów. Zamiast tego panuje cisza na łączach. Skutki tych komunikacyjnych zakłóceń, których nie da się wychwycić za pomocą żadnego cyfrowego formatu, można obserwować wśród wszystkich partii. Poczucie obcości między tymi na górze a wyborcami jest coraz większe”.

Komentator dziennika „Maerkische Oderzeitung” przekonuje jednak, że mimo wszystkich niedoskonałości, ta cyfrowa wymiana politycznych ciosów była potrzebna: „To, że polityczna środa popielcowa będzie w tym roku wyglądać inaczej niż w przeszłości, było do przewidzenia (…) Ale partie postanowiły wytrzymać i koniec końców nie był to taki zły pomysł... Oczywiście to i owo wyglądało dość smutno i niepewnie. Ale pokazano, że da się zrezygnować z wielu rytuałów, nawet częściowo z alkoholu, bez zaniedbywania politycznego przekazu. A jako że przed nami rok superwyborczy to przemówienia środy popielcowej można, na pocieszenie, traktować jako pierwsze wydarzenia kampanii wyborczej bez bezpośredniego udziału publiczności”.