Niemiecka prasa o mycie: biurokratyczny potworek
2 grudnia 2016Monachijska, opiniotwórcza „Süddeutsche Zeitung” zaznacza, że „największym beneficjentem tego wątpliwego ekonomicznie jak i ekologicznie przedsięwzięcia jest bawarska CSU. Pokazuje ona nam, jak uprawiać symboliczną politykę. Najbardziej stratni na tym mogą być w dłuższej perspektywie niemieccy kierowcy. Bo jeśli już raz myto zostanie wprowadzone, stanie się ono w przyszłości narzędziem do pozyskiwania znacznych środków finansowych. Obietnicy, że nikt nie poniesie z tego tytułu większych kosztów niż przedtem, nie da się długo dotrzymać”.
Opiniotwórcza „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) stwierdza, że minister komunikacji Alexander Dobrindt „dotrzymał swojej podstawowej obietnicy, że cudzoziemcy będą płacili za korzystanie z niemieckich dróg i jednocześnie niemieccy kierowcy nie wyjdą na tym gorzej”. Frankfurcka gazeta stwierdza, że ministrowi „tylko o to chodziło”. W opinii FAZ, Komisja Europejska przymyka oczy na tę niezgodną z unijnymi traktatami "dyskryminację cudzoziemców". "Ogranicza się ona do legalistycznego stanowiska i wskazuje, że na skutek rezygnacji z rozliczania w stosunku jeden do jednego kosztów myta i wysokości podatków drogowych nie ma mowy o jawnej dyskryminacji cudzoziemców, ponieważ te dwie kwestie zostały oddzielone od siebie”- tłumaczy gazeta. „A tak a propos, nigdzie w całej Europie nie ma dla cudzoziemców tak tanich winiet na krótkie okresy czasowe, jakie planowane są w Niemczech, podkreślano to ze względu na otwartą sprawę pozwu Austrii przeciwko planom wprowadzenia niemieckiego myta dla samochodów osobowych” – pisze FAZ.
„Kölner Stadt-Anzeiger” zwraca uwagę na ogromne koszty wprowadzenia tego myta. „Zagraniczni kierowcy zapłacą za winietę na dziesięć dni nie więcej niż 2,5 euro. Tymczasem jedno tankowanie na niemieckich stacjach benzynowych przynosi państwu wielokrotność tej sumy. Przeciwwagą tych marnych wpływów są wysokie koszty administracyjne. Do tego należy dodać koszty produkcji winiet, ich dystrybucję i kontrolę zagranicznych winiet. To wszystko kosztuje. Minister finansów Schaeuble (CDU) wyliczył nadwyżkę w wysokości 500 mln euro rocznie po odliczeniu tych kosztów – jednakże na podstawie częściowo dwukrotnie wyższych wpływów z e-myta. W wyniku osiągniętego kompromisu Brukseli z Berlinem będzie tego mniej. Bawarska CSU mimo to robi z tego sukces. A tym samym głupków z kierowców".
„Hannoversche Allgemeine Zeitung” krytykuje „błędne założenia” ministra komunikacji i konstatuje: „Od samego początku chodziło w nich o myto dla cudzoziemców. Nie pomyślano o koncepcji w zakresie polityki transportowej, nie było planu infrastrukturalnego, nie uwzględniono wymiaru europejskiego tego przedsięwzięcia. Ten ujawniony wczoraj biurokratyczny potworek służy jedynie dowartościowaniu bawarskiej CSU”.
Barbara Cöllen (opr.)