Niemiecka prasa o Kongresie USA: „Nadciąga koszmar”
9 stycznia 2023W nocy z piątku na sobotę (07.01.2023) lider Republikanów Kevin McCarthy został nowym spikerem Izby Reprezentantów USA. Izba wybrała go po czterech dniach prób, w 15. głosowaniu. To pierwszy taki impas od 1923 roku i najdłuższy od 1855 roku.
By zostać spikerem, McCarthy zawarł porozumienie ze skrajnie prawicową grupą Republikanów, obiecując im m.in. większy wpływ na prace Izby oraz zgadzając się na głosowanie ws. swojego odwołania, jeśli zażąda tego choćby jeden deputowany. To ewenement w regulaminie, a obserwatorzy polityki USA wskazują, że McCarthy uzależnia się w tej sposób od radykałów. Tak komentuje to także niemiecka prasa.
„Nadciąga koszmar”
„Ma teraz topową posadę, ale praktycznie nie jest w stanie działać. Jeśli Mattowi Gaetzowi i jego przyjaciołom rzeczywiście uda się skłonić jednego kongresmena do wniesienia wotum nieufności, zrobią to lub przynajmniej pogrożą, że to zrobią, jeśli McCarthy w ogóle pomyśli o kompromisie z Demokratami, a nawet prezydentem” – opisuje sytuację w niższej Izbie Kongresu „Berliner Zeitung”. „Trudno sobie wyobrazić, co to oznacza dla rządzenia przez następne dwa lata: w każdym razie Schadenfreude wkrótce zniknie wśród Demokratów i innych liberalnie myślących Amerykanów. Nadciąga koszmar” – ostrzega gazeta.
„Armia mini-Trumpów”
„Skrajna prawica wśród amerykańskich Republikanów nie ma żadnych programów ani nawet zasad. Ich jedyne cele to dzieląca wojna kulturowa, sabotaż rządu Bidena i pokaz własnego ego. Uczyli się od Donalda Trumpa. Ale w 14 długich głosowaniach dali jasno do zrozumienia, że nawet ich mistrz nie może już ich kontrolować: były prezydent stworzył armię autonomicznych mini-Trumpów” – pisze z kolei „Frankfurter Rundschau”.
„Tej grupie oddał się właśnie do dyspozycji Kevin McCarthy. Tak jak prawicowi radykałowie zaszantażowali spikera, tak będą próbowali wykorzystać całą Izbę Reprezentantów. McCarthy ochoczo dał im do tego instrumenty swoimi niedorzecznymi obietnicami. Bez względu na to, jak bardzo demonstracyjnie prezydent Joe Biden wyciąga teraz rękę do współpracy, wszelkie znaki w Waszyngtonie wskazują na twardą konfrontację w ciągu najbliższych dwóch lat” – czytamy.
„Należy się obawiać najgorszego”
Jeszcze bardziej pesymistyczne ocenia sytuację „Rhein-Zeitung” z Koblencji. „Stany Zjednoczone jako całość płacą teraz cenę za samoradykalizację Partii Republikańskiej. Ponieważ radykałowie w partii grożą, że zrobią temu krajowi to, co zrobili własnemu przywódcy; że zagrożą wiarygodności kredytowej Ameryki, wymuszając cięcia w ubezpieczeniach emerytalnych i zdrowotnych oraz programach pomocy biednym. Najpóźniej, gdy krajowi grozi bankructwo, McCarthy musi powiedzieć, co jest dla niego ważniejsze: jego pozycja jako spikera czy racja stanu. Sądząc po jego zachowaniu w ciągu ostatniego tygodnia, należy się obawiać najgorszego. Trzeźwa świadomość po dramacie z jego wyborem mówi, że z tymi Republikanami nie można stworzyć żadnego państwa” – czytamy.
„Donald Trump wciąż pociąga za sznurki, a Republikanom wciąż nie udaje się odzyskać czystego profilu. Niepokoi to nie tylko obserwatorów amerykańskiej polityki wewnętrznej, spór rzuca również groźne cienie za granicą. Jak wiarygodne będą Stany Zjednoczone w nadchodzącej dekadzie? Kto zastąpi Bidena na stanowisku? Nic nie byłoby gorsze dla Europy i całego wolnego świata, gdyby chaos stał się stałym elementem gry w Waszyngtonie” – ocenia „Frankenpost” z Hof.
(DPA/mar)