1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Żółte dziennikarstwo" w Niemczech

11 lipca 2011

Niesławny koniec "brukowca od podsłuchów", czyli brytyjskiej rewolwerówki "News of the World", wywołał w Niemczech dyskusję na temat granic dobrego smaku i obyczajów w mass mediach, które gonią za tanią sensacją.

https://p.dw.com/p/11t1g
By, by "News of the World" ...Zdjęcie: newsoftheworld.co.uk

Podsłuchiwanie rozmów telefonicznych i włamywanie się do poczty głosowej rodziców uprowadzonej uczennicy czy rodzin żołnierzy poległych podczas misji zagranicznych, oraz stałe prześladowanie przez brytyjskich "paparazzi" celebrytów, przykuwających uwagę oipinii publicznej, doprowadziło w końcu do zamknięcia ukazującego się od 168 lat tabloidu News of the World, należącego do medialnego magnata Ruperta Murdocha. Czy podobny przypadek może się powtórzyć w Niemczech?


"Żółte dziennikarstwo" po niemiecku

W Niemczech "żółte dziennikarstwo", nastawione na pogoń za sensacją i będące na bakier z zasadami rzetelnego informowania opinii publicznej, nosi nazwę "Schnüffel-Journalismus". Można to przetłumaczyć jako "dziennikarstwo węszycielskie" albo, co jest nawet bliższe prawdy, "podglądackie". Ale nie o mniej lub bardziej udane tłumaczenie tego terminu tu chodzi, tylko o budzące coraz więcej obaw praktyki prasy bulwarowej i telewizji komercyjnej, uzależnionej od fetysza oglądalności.

Flash-Galerie News of the world logo
W niedzielę (10.07) ukazało się ostatnie wydanie tej gazety, za co może wyinić tylko samą siebieZdjęcie: dapd

W dyskusji, rozgorzałej w Niemczech po zamknięciu tabloidu News of the World, przeważa opinia, że żółta prasa brytyjska jest czymś wyjątkowym i podobny skandal w Niemczech jest nie do pomyślenia. Owszem, w ubiegłych latach, także w Niemczech byliśmy świadkami medialnych skandali, wśród których na czoło wysuwa się opublikowanie w 1983 przez tygodnik Stern rzekomych pamiętników Hitlera. "Odnalazł" je 51-letni reporter Gerd Heidemann, który pracował dla Sterna od 32 lat i był znany w jego redakcji jako historyk-amator, zafascynowany okresem nazizmu w Niemczech.

Skandalu z pamiętnikami Hitlera nie można jednak porównywać z praktykami części dziennikarzy z News of the World przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, dlatego że tygodnik Stern padł ofiarą fałszerza Konrada Kujaua, który podrobił pismo wodza Trzeciej Rzeszy i namówił Heidemanna do sprzedania tak powstałych dzienników Hitlera jego redakcji, a potem podzielił się z nim pieniędzmi. Obaj zostali później skazani za oszustwo, a sąd ostro skrytykował kierownictwo Sterna za to, że w pogoni za zyskiem i sensacją nie sprawdziło autentyczności oferowanych mu rękopisów. Od tamtej pory każda redakcja w Niemczech zastanowi się dwa razy, zanim zakupi niepewne materiały.

Flash-Galerie Deutschland 60 Jahre Kapitel 4 1979 – 1989 Hitler-Tagebücher
Bohaterowie afery z fałszywymi pamiętnikami HitleraZdjęcie: picture alliance / dpa

Po drugie zaś dlatego, że było to wydarzenie jednorazowe, podczas gdy redakcja News of the World systematycznie podsłuchiwała interesujące ją osoby i równie długo przekupywała tych, którzy mogli jej dostarczyć sensacyjnego materiału na pierwszą stronę. Innymi słowy, o ile w Niemczech doszło do "wypadku przy pracy", o tyle w Wielkiej Brytanii codzienna praca części redaktorów "Wiadomości ze świata" polegała na naginaniu lub wręcz łamaniu przez nich obowiązującego prawa.


Rada czuwa


W podobny sposób zakończył się drugi, wielki skandal, tym razem z telewizją w roli głównej. W 1988 roku dwaj uzbrojeni przestępcy: Dieter Degowski i Hans-Jürgen Rösner napadli na filię banku Deutsche Bank w Gladbeck, a później, przez dwa dni, uciekali samochodem przez policją, która bała się interweniować, bo bandyci wzięli zakładników. Jednego z nich zabili sami, a drugi, którym była 18-letnia Silke Bischoff, zginęła tragicznie w strzelaninie z policją, co można było obejrzeć na żywo w telewizji.

Skandaliczne zachowanie się dziennikarzy, którzy przeprowadzali wywiady z bandytami-porywaczami, a zwłaszcza postawa stacji telewizyjnych, które transmitowały na bieżąco nieudolny pościg policji, wywołała falę oburzenia w kraju i dyskusję na temat granic rzetelnego dziennikarstwa.

Po napadzie w Gladbeck wzrosła rola Niemieckiej Rady Prasowej, będącej organem samokontroli rzetelności mediów i główną instancją przyjmującą zażalenia na złą pracę dziennikarzy. W skład Rady wchodzą przedstawiciele wydawców i związków zawodowych dziennikarzy, którzy wspólnie czuwają nad przestrzeganiem zasad zawartych w kodeksie etycznym dziennikarzy. Ta forma działania nieźle sprawdza się w praktyce, o czym świadczy znikoma liczba dziennikarzy upomnianych przez Radę za stosowanie niedozwolonych form zdobywania metariałów.

Junge Frauen lesen eine Zeitung
"Bild-Zeitung" ma czytelników w każdym wieku i we wszystkich środowiskachZdjęcie: picture-alliance/ dpa

"Bild" potęgą jest i basta

Wszystko to nie znaczy wcale, że w Niemczech nie ma zagrożenia związanego z dominującą pozycją na rynku jednego z wydawców, który, tak jak Rupert Murdoch w Wielkiej Brytanii, może wpływać na kształt życia politycznego. Wystarczy wspomnieć wydawnictwo Springera i bulwarówkę Bild-Zeitung, o której były kanclerz Gerhard Schröder powiedział, że jest jedyną gazetą, z którą się liczy jako polityk.

W porównaniu z metodami dziennikarzy News of the World, reporterzy Bild-Zeitung zachowują się zupełnie przyzwoicie, ale - nie łudźmy się - głównie dlatego, że niemieckie prawo karne dużo ostrzej traktuje przypadki naruszania dobrego imienia i prywatności tyutejszych prominentów. Poza tym w Niemczech nie ma nikogo o pozycji porównywalnej z Murdochem. Kiedy koncern Springera chciał nabyć komercyjne stacje telewizyjne ProSieben i Sat1, niemiecki urząd kartelowy do tego nie dopuścił.

Nils Naumann / Andrzej Pawlak

red.odp.: Małgorzata Matzke