Zły przykład psuje dobre obyczaje
15 grudnia 2015UE ma problem z Polską. A ma go, bo przedtem miała problem z Węgrami. Wiktor Orban pokazał tam mianowicie, jak prawicowy populista – wyszkolony w sprawdzonych taktykach sprawowania władzy w tradycji komunistycznych przodków – może trzymać kraj w ryzach.
Opozycja zostaje wyłączona, media dopasowane, a w razie potrzeby zmuszone do milczenia, wszystkie instytucje państwowe obsadzone własnymi ludźmi. W efekcie trudno w jakikolwiek sposób oponować przeciwko temu rządowi. Usadowił się na stołku i nie da się strącić. A Unia Europejska przyglądała się, drżała i w końcu nie zrobiła nic. Kilka razy pytano, jak można akceptować tak niedemokratyczną ustawę medialną, ale ostatecznie zostawiono Orbana w spokoju. Był to błąd, bo teraz ten sam model przeżywamy u naszego dużego sąsiada, w Polsce.
Sięgnięcie po władzę przez Kaczyńskiego
Już za swojej kadencji jako premier – razem ze swoim bratem Lechem na stanowisku prezydenta – Jarosław Kaczyński był katastrofą i doprowadzał Unię Europejską swoimi egocentrycznymi gierkami podczas negocjacji do białej gorączki. Ze względów politycznych uznano wówczas, że trzeba przymknąć oko. Od tamtej pory Kaczyński, dzisiaj szara eminencja swojej prawicowo-populistycznej partii, wiele się nauczył. I tym razem wydaje się być zdecydowany, by nie wypuścić cugli z rąk. W końcu widział na przykładzie Węgier, że takie postępowanie pozostaje bezkarne.
Jean Asselborn, premier Luksemburga, który sprawuje obecnie przewodnictwo w Radzie UE, jasno wyraził swoje stanowisko: przypomniał, że Artykuł 2 Traktatu o Unii Europejskiej zobowiązuje państwa członkowskie między innymi do przestrzegania demokracji i praworządności. Do czego obligatoryjnie zalicza się także podział władzy. I jeżeli rządząca partia do tego stopnia narusza tę zasadę, jak dzieje się to obecnie w Warszawie w przypadku zgodnego z wolą rządu powoływania sędziów Trybunału Konstytucyjnego, partia ta musi zostać wezwana do Brukseli i trzeba jej o tym przypomnieć. To nie jest wewnętrzną sprawą Polski, tylko sprawą całej Unii Europejskiej.
85 miliardów z kas UE
Polska jest największym beneficjentem netto budżetu UE. I Warszawa myli się, jeżeli stolicę Europy postrzega tylko przez pryzmat kasy. Wiążą się z tym także obowiązki. Pierwszym jest na pewno przestrzeganie reguł gry obowiązujących w klubie. Jeżeli Jarosław Kaczyński uważa, że bezczelnie może postawić się ponad tymi regułami, trzeba go pouczyć. Niestety w UE prawie nie ma możliwości nałożenia oficjalnie sankcji finansowych. Ale może znajdą się błędy w przyszłych polskich wnioskach projektowych… Do tak grubego pnia, jakim okazuje się szef PiS-u, trzeba i grubego klina.
Dopiero, od kiedy jego partia jest ponownie u władzy, stwierdził w międzyczasie Kaczyński, rządzą znowu w kraju „prawdziwi Polacy”. Takie powiedzonka są sygnałem alarmowym: ekstremalny nacjonalizm i wykluczanie myślących inaczej zdradzają charakter tej partii. W miniony weekend opozycję, która w proteście przeciwko niemu wyszła na ulice, nazwał złodziejami. Złodziejem jest jednak sam Kaczyński – bo kradnie Polsce demokrację! Unia Europejska powinna pomóc w jej obronie.
Barbara Wesel
tł. Elżbieta Stasik