Zmierzch branży solarnej w Niemczech
3 kwietnia 2012Jeszcze niedawno Q-Cells uważany był za koncern o świetnych perspektywach na przyszłość. Kiedyś był to największy na świecie producent ogniw słonecznych, notowany na giełdzie, kandydat do listy DAX. Pod koniec roku 2007 firma była warta 8 mld euro. W Bitterfeld-Wolfen w Saksonii-Anhalt wokół fabryki Q-Cells powstała cała "Słoneczna Dolina", "Solar Valley". Teraz Q-Cell ogłosiła upadłość.
Nie jest to z resztą wyjątek w tej branży, która przez ostatnie 10 lat kwitła. W grudniu 2011 splajtowała berlińska firma Solon i Solar Millennium z Erlangen. W marcu 2012 było już kilka upadłości: Scheuten Solar, która przed 8 laty zaprezentowała we Fryburgu największy moduł solarny świata, Solarhybrid, produkujący siłownie słoneczne czy firma Odersun z Frankfurtu nad Odrą. Aktualnie mówi się też o krytycznej sytuacji w bawarskim przedsiębiorstwie Phoenix Solar, producencie siłowni słonecznych.
Błędne decyzje, za mało innowacji
Uważa się, że niemieckie firmy branży solarnej popełniły błędy w decyzjach menedżerskich, stawiając na to, że branża ta dłużej będzie subwencjonowana przez państwo. Co prawda gołym okiem było widać, że rynek zmienia się w oszałamiającym tempie, lecz firmy reagowały zbyt opieszale, albo zbyt późno.
Największym problemem firm branży solarnej jest fakt, że nie inwestowały one w innowacje i zaniedbały badania naukowe, przez co nie potrafią sprostać chińskiej konkurencji. Paradoksem jest również to, że Chiny stały się dla niemieckich firm nie tylko konkurentem w produkcji, ale i w sprzedaży. Atrakcyjne ceny i tymczasem już także nienaganna jakość chińskich urządzeń sprawiają, że gros tychże na niemieckim rynku jest "made in China".
Subwencje to jeszcze nie wszystko
Pod względem warunków ekonomicznych Niemcy są właściwie istnym słonecznym rajem. W żadnym innym kraju świata nie sprzedano tak wielu urządzeń solarnych. W ubiegłym roku Niemcy zainstalowali na swoich dachach i parcelach urządzenia solarne o mocy 1300 megawatów - czyli połowa globalnego popytu pochodziła właśnie z Niemiec.
Z tego względu branża solarna przez lata uważała się za nietykalną. Niemcy są rekordzistami w pozyskiwaniu prądu z energii słonecznej, a dzięki subwencjom ze strony państwa i priorytetowi produkcji energii ze źródeł odnawialnych przyszłość zdawała się być zapewniona.
Ale ten rachunek się nie zgodził: subwencje coraz rzadziej trafiały na konta niemieckich firm, bo najwięksi producenci urządzeń solarnych działają w Azji i zalewają niemiecki rynek swoimi produktami. 65 procent światowej produkcji pochodzi z Chin i Japonii. Dopiero na trzecim miejscu są Niemcy.
dpa, dapd / Małgorzata Matzke
red. odp.: Andrzej Paprzyca