Zamknięta granica. Pomoc dla pracowników z Polski
31 marca 2020Sytuacja w klinice Uckermark w niemieckim mieście Schwedt w pobliżu granicy z Polską jest od kilku dni napięta. Jednak nie tylko z powodu epidemii koronawirusa. Spośród 50 zatrudnionych tam polskich lekarzy i pielęgniarek połowa od kilku dni nie pracuje, bo polskie władze rozszerzyły związane z epidemią obostrzenia w przekraczaniu granicy. Także osoby dojeżdżające do pracy po stronie niemieckiej muszą poddać się obowiązkowej 14-dniowej kwarantannie po powrocie do kraju. Regulacja ta sprawiła, że codzienne dojazdy do pracy w Niemczech stały się niemożliwe.
– To niezrozumiałe i niesłychane. Tak nie wygląda dobre sąsiedztwo w Unii Europejskiej – oburza się w rozmowie z Deutsche Welle dyrektor kliniki ds. medycznych Ruediger Heicappell. Mówi wręcz o „nieprzyjaznym akcie” ze strony polskich władz. – Nie rozumiem, dlaczego nie wyłączono spod tych obostrzeń pracowników sektora ochrony zdrowia, jak zrobili to Czesi – dodał.
Dotacje na zatrzymanie Polaków
Polscy pracownicy szpitala wymieniają się co dwa tygodnie. Klinika wynajęła dla nich pokoje w hotelach, podobnie jak wielu innych niemieckich pracodawców w regionie przygranicznym, którzy zatrudniają tysiące Polaków, dojeżdżających zza Odry.
W zeszłym tygodniu niemieckie landy przygraniczne Brandenburgia, Saksonia i Meklemburgia-Pomorze Przednie ogłosiły, że będą refundować koszty zakwaterowania polskich pracowników, którzy na czas obowiązywania obostrzeń zostają po niemieckiej stronie. Brandenburgia i Meklemburgia-Pomorze Przednie oferują po 65 euro na jednego pracownika i po 20 euro na członków ich rodzin, Saksonia proponuje po 40 euro dla pracowników sektora ochrony zdrowia.
W Brandenburgii, gdzie liczba pracowników z Polski sięga około 17 tysięcy, wnioski będzie można składać od 6 kwietnia za pośrednictwem działających w regionie Izb Przemysłowo-Handlowych (IHK). Szczegóły programu jeszcze są precyzowane. – Ostrożnie szacujemy, że w naszym okręgu o wsparcie zwróci się około 200 zakładów – poinformowała DW Norma Gross z IHK we wschodniej Brandenburgii. Z informacji władz landu wynika, że będą to pieniądze przeznaczone dla pracodawców, którzy poniosą dodatkowe koszty w związku z utrzymaniem zatrudnienia pracowników przygranicznych i tylko pracodawcy mogą wnioskować o wsparcie.
W landzie Meklemburgia-Pomorze Przednie zainteresowanie wsparciem jest już spore. Jak podaje regionalna stacja NDR, władze landu informują, że do wtorku 31 marca wpłynęło już ponad 150 wniosków online. Część pracodawców wnioskuje o wsparcie na po kilku lub kilkunastu zatrudnionych, jak np. szpital w Pasewalku, gdzie pracuje 18 lekarzy z Polski – podaje NDR. Według komunikatu władz landu, inaczej niż w Brandenburgii, wnioski o dofinansowanie mogą składać także sami pracownicy. Do pracy w Meklemburgii-Pomorzu Przednim dojeżdża w sumie około 3400 Polaków z regionów przygranicznych, te dane jednak obejmują też pracowników sektorze turystycznym, który w czasie epidemii praktycznie nie funkcjonuje.
Tracą pracę z dnia na dzień
Jak mówi DW Kamila Schoell-Mazurek z Polskiej Rady Społecznej, dobrze byłoby, gdyby także land Berlin przyjął podobny program wsparcia, aby zatrzymać pracowników z Polski, których niebawem na pewno zacznie brakować w stolicy Niemiec. – Berlin powinien wziąć przykład z landów przygranicznych – oceniła.
Polacy, którzy pracują w Berlinie jako osoby samozatrudnione albo mikroprzedsiębiorcy, mogą jednak korzystać z przyjętego przez land programu i ubiegać się o natychmiastowe wsparcie do 5 tysięcy euro; Polska Rada Społeczna pomaga w wypełnianiu wniosków online.
Według Schoell-Mazurek proponowane programy nie dotrą jednak do wielu polskich pracowników przygranicznych, z których znaczna część znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, tracąc źródła dochodów praktycznie z dnia na dzień. – W dużej mierze wynika to z tego, że wiele zawodów, które wykonują Polacy to zawody prekaryjne. Osoba sprzątająca, która przez trzy dni w tygodniu dojeżdża do pracy w Niemczech, nie może liczyć na wielkie wsparcie – przyznaje Schoell-Mazurek.
Dlatego, jak mówi, Polska Rada Społeczna proponowała, by polski i niemiecki rząd wspólnie wypracowały program pomocy dla pracowników przygranicznych. Wydaje się jednak, że w aktualnej sytuacji politycznej propozycja ta nie znajdzie poparcia – ocenia.
O problemach polskich pracowników przygranicznych w Niemczech w związku z obostrzeniami na granicy informuje też Agnieszka Misiuk, doradczyni z programu „Uczciwa mobilność”, prowadzonego przez niemiecką centralę związkową DGB. Jak mówi, nie wszyscy mogą skorzystać z proponowanego przez pracodawców zakwaterowania po stronie niemieckiej, a wówczas dostają wypowiedzenia, bo traktowane jest to jako odmowa świadczenia pracy. Misiuk ostrzega też, by pracownicy nie podpisywali żadnych podsuwanych ich dokumentów, których nie rozumieją.