Zakazać NPD?
13 listopada 2006Pretekstem do dyskusji jest zakończony w niedzielę kongres NPD w Berlinie.
M.in. wicekanclerz Franz Müntefering wezwał w związku z tym do formalnego zakazu działalności tej partii. Trzy lata temu taki zakaz został zniesiony przez Trybunał Konstytucyjny. Powodem były nieścisłości dowodowe, dokładniej mówiąc powoływanie się na wypowiedzi członków prezydium tej partii, którzy okazali się ... tajnymi współpracownikami Urzędu Ochrony Konstytucji.
Najbardziej dosadnie i krótko sprawę ponownego zakazu komentuje wyskonakładowa, bulwarowa gazeta BILDZEITUNG:
„Dla każdego demokraty, nie tylko wicekanclerza Münteferinga, byłoby lepiej gdyby NPD w ogóle nie było. Ale nie jest pewne, czy szanse na zakaz działalności NPD zwiększyły się od 2003 roku. Pewne jest natmiast, że ponowna kompromitacja państwa prawa przed Trybunałem Konstytucyjnym byłaby katastrofą. Poza tym – zakazy nie zastąpią argumentów. A przede wszystkim – nie zastąpią polityki, która prawicowym szczurołapom odebrałaby pożywkę. Polityki, który tworzy miejsca pracy i na poważnie bierze troski i lęki ludzi” – uważa komentator gazety BILDZEITUNG.
Także komentator monachijkiego dziennika SÜDDEUTSCHE ZEITUNG ma wątpliwości, czy ponowny zakaz działalności NPD miałby widoki na powodzenie.
„Żądania ponownego zakazu NPD są zrozumiałe. A mimo to pojawiają się w niewłaściwym momencie. A to dlatego, że przyczyny klęski sprzed trzech lat nie zostały usunięte. NPD przesiąknięta jest tajnymi współpracownikami Urzędu Ochrony Konstytucji. To nie znaczy jednak, że polityka jest bezradna. Wszystkie partie w regionalnym parlamencie w Berlinie jednomyślnie wzięły udział w protestach przeciwko kongresowi NPD. Ta droga jest dłuższa od procedury zakazu działaności partii. Ale być może jest to efektywniejsza metoda” - twierdzi komentator SÜDDEUTSCHE ZEITUNG.
Berliński dziennik DIE WELT jest zdania, że najlepszym sposobem walki z NPD jest ignorowanie jej w mediach.
„Niestety skrajnie prawicowej NPD po raz kolejny udało się zwrócić na siebie uwagę zarówno w kraju jak i zagranicą” – czytamy w DIE WELT.
„Z punktu widzenia funkcjonariuszy NPD złe oceny są lepsze od żadnych. Ta kalkulacja sprawdziła się. Kongres odbył się w Berlinie – w języku neonazistów „Stolicy Rzeszy” – i tym samym sprowokowało to ostre reakcje. Godne pożałowania jest to, że minister spraw wewnętrznych miasta-landu Berlina, Koerting, zaproponował ponowny zakaz działaności tej partii. To nie udało się w 2003 roku, bo najważniejsi sprawcy okazali się agentami Urzędu Ochrony Konstytucji. Berliński minister zażądał więc, by wycofać wszystkich agentów. To karkołomny plan, z którego szefowie NPD śmieją się do rozpuku” – uważa komentator DIE WELT.
Bubel lustracyjny
W ubiegły piątek z porządku dnia Bundestagu skreślono w ostatniej chwili projekt nowelizacji ustawy lustracyjnej – czyli tzw. Ustawy o aktach enerdowskiej Służby Bezpieczeńtwa. Projekt nowelizacji przewidywał w praktyce zakończenie lustracji. Jak ujawnia DIE WELT nowelizacja okazała się prawniczym bublem. Odpowiedzialne za projekt ministerstwo Kultury i Mediów wprowadziło parlament w błąd, twierdząc, że przestępstwa popełnione przez enerdowską bezpiekę podlegają przedawnieniu po 15 latach, czyli teraz – pisze DIE WELT. W ostatniej chwili ekspertyzy innych ministerstw obaliły ten punkt widzenia, dlatego projekt nowelizacji musi być opracowany na nowo.
Wspomniany projekt wywołał lawinę protestów wśród organizacji ofiar enerdowskiego reżymu.