Zakaz fajerwerków: wojna elit z proletariackim zwyczajem
31 grudnia 2021„Kto w Sylwestra odpali rakietę, ten będzie miał do czynienia z policją. W Berlinie w ponad 50 miejscach obowiązuje zakaz gromadzenia się i używania fajerwerków” – czytamy w piątkowym wydaniu „Tageszeitung” (TAZ).
Redakcja zaznacza, że konflikty z obywatelami z powodu „bagateli” jaką są fajerwerki będą miały zapewne miejsce nie tylko w Berlinie. Oficjalne uzasadnienie zakazu brzmi: ponieważ szpitale są przeciążone z powodu pacjentów z COVID-19, należy zapobiec napływowi do placówek służby zdrowia dodatkowych pacjentów - ofiar wypadków z materiałami pirotechnicznymi.
Nielegalne race większym ryzykiem
„TAZ” przytacza opinie ekspertów, którzy są przeciwni zakazowi. Ich zdaniem osoby zdecydowane na uczczenie Sylwestra wybuchami zorganizują sobie, chociażby w Polsce, nielegalne petardy, które są znacznie bardziej niebezpieczne od dopuszczonych do sprzedaży. Nieodpowiednie obchodzenie się z nimi może spowodować poważne obrażenia.
Autorzy zwracają uwagę, że organizacje ochrony środowiska od dawna zwalczały zwyczaj odpalania fajerwerków uzasadniając to negatywnym wpływem na środowisko naturalne oraz cierpieniem zwierząt domowych. Obecnie doszedł do tego argument o koronawirusie.
Elity kontra proletariat
Nasuwa się podejrzenie, że przy okazji pandemii wielkomiejska elita proekologiczna chce zlikwidować zwyczaj, który z powodów kulturowych odrzuca. Strzelanie na ulicach jest „bastionem proletariackiej kultury wolności”, z którym cywilizowanemu mieszczaństwu nigdy nie było po drodze. Aby chronić ją przed skutkami huku petard, do akcji ma wkroczyć i tak już krytykowana policja.
„TAZ” ostrzega na zakończenie, że lewicowo-mieszczańska wojna kulturowa o fajerwerki nie przyczyni się do akceptacji w społeczeństwie koniecznych obostrzeń związanych z pandemią.