Komentarz DW
19 października 2011Czy wolność izraelskiego żołnierza jest tysiąckrotnie więcej warta od palestyńskiego więźnia? To cyniczne pytanie, ale ta asymetria ma widoczny wymiar moralny. O ile Izrael słusznie stoi pod międzynarodowym pręgierzem wskutek polityki osadnictwa, o ile prześladują Palestyńczyków i bezprawnie okupują ich kraj, to przyznać trzeba, że państwo to chroni i ceni własnych żydowskich obywateli w takim stopniu, jaki pozostanie chyba niepojęty dla ultraislamskiego Hamasu.
Zwolnienie pond 1000 więźniów – z izraelskiej perspektywy – to niemal nieznośna cena za uwolnienie Gilada Szalita. Wśród nich znajdują się wprawdzie ludzie skazani w wątpliwym trybie, ale także i zaślepieni przestępcy, chełpiący się bez skrupułów zabijaniem izraelskich cywilów, a których nie tylko własne rodziny, ale i wspólnota palestyńska uznaje za bohaterów. Na korzyść Izraela przemawia to, że – w odróżnieniu od Hamasu – nie inscenizuje on gloryfikujących przemoc, antypalestyńskich hec nienawiści.
Z humanitarnej perspektywy wymiana stanowi powód do radości, za co należy wyrazić najwyższe uznanie rozjemcom: Turcji, Niemcom i Egiptowi. Należy jednak wątpić w to, by wymiana więźniów okazała się szansą dla procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie, jak to kilka dni temu powiedział między innymi szef niemieckiej dyplomacji, Guido Westerwelle, a teraz – w pierwszym swym komentarzu na wolności mówi także i Gilad Szalit.
Przeciwnie: Hamas w wyniku tej asymetrycznej wymiany może poczuć się zwycięzcą. Wzmocni to jego wojowniczy kurs i zachęci do działania przeciwko siłom umiarkowanym wokół prezydenta Palestyńczyków, Mahmuda Abbasa. On nie może się pochwalić uwolnieniem więźniów, walcząc bez powodzenia na parkiecie międzynarodowym o uznanie państwa palestyńskiego u boku Izraela. Wybrał drogę pokojową – i dlatego należy do przegranych w obliczu dokonanej wymiany.
Hamas wie na domiar wszystkiego, że uprowadzenie jednego nawet izraelskiego żołnierza, także i w przyszłości może okazać się dobrym geszeftem, pozwalającym odzyskać bojowników. Zyskuje politycznie na znaczeniu. Na popularności. Należy się też obawiać, że wymiana nie zachęci Izraela do zmiany wzorców postępowania: prawicowy rząd Beniamina Netanjahu konsekwentnie kontynuować będzie niehumanitarną blokadę Strefy Gazy, podobnie jak i politykę osadnictwa na Zachodnim Brzegu. Niezbędnego pretekstu dostarczy – w razie wątpliwości – potężniejszy Hamas.
Rainer Sollich
tłum. Andrzej Paprzyca
red. odp.: Bartosz Dudek