Więcej kobiet menedżerów w Niemczech
30 marca 2011
Jednak ma się to odbywać na zasadzie dobrowolności, jak wynika ze środowego (30.03) spotkania w Berlinie. Rozwiązanie to nie zadowala Niemieckiej Rady Kobiet (Frauenrat), organizacji dachowej niemieckich organizacji kobiecych. Rada nadal domaga się „jasnych i wiążących zasad awansowania kobiet na kierownicze stanowiska”. Mimo wprowadzenia od 2001 roku zasady dobrowolności w polityce personalnej w niemieckich firmach, na piętrach menedżerskich niewiele zmieniło się dla kobiet na lepsze. Jednocześnie wiodące organizacje kobiece złożyły w internecie, tzw. petycję E, w której domagają się prawnego zabezpieczenia kwot dla kobiet i zbierają pod nią podpisy.
Potrzebę zmiany sytuacji dostrzegła również Angela Merkel, stwierdzając 8 marca podczas Międzynarodowego Dnia Kobiet, że „to skandal, by w 200 największych, niemieckich przedsiębiorstwach kobiety w zarządach i na szczeblu kierowniczym stanowiły zaledwie od 3 do 4 procent”. Również Komitet ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet (CEDAW) regularnie krytykuje taką politykę w Niemczech.
Inaczej w innych krajach
To, że można inaczej, udowodniły inne kraje. Na przykład Finlandia ma od lat ustawowo zawarowane kwoty dla kobiet w przedsiębiorstwach notowanych na giełdzie. Tylko w 2009 roku wskaźnik wyniósł 40 procent. Nie gorzej sytuacja przedstawia się w Hiszpanii. Do 2015 roku 40 procent stanowisk kierowniczych w tym kraju ma być zarezerwowane wyłącznie dla kobiet. We Francji taka polityka odnosi się nie tylko do firm notowanych na giełdzie, ale generalnie do dużych firm. Przewiduje ona, że w ciągu 6 najbliższych lat 40 procent stanowisk menedżerskich obejmą kobiety. Również Islandia, Włochy, Holandia, Szwecja i Belgia obowiązują ustawowe kwoty dla kobiet.
Problem wiarygodności
Równouprawnienie i idące za tym kwoty dla kobiet stały się dla żeńskiego obozu politycznego w Niemczech sprawą wizerunku i wiarygodności. Minister pracy, Ursula von der Leyen (CDU) domagała się w styczniu 2011 kwot sięgających 30 procent. Żądanie to odrzucił jednak sekretarz generalny koalicyjnej FDP, Christian Lindner uzasadniając, że „ byłoby to równoznaczne z naruszeniem swobody przedsiębiorstw, jeśli chodzi o umowy i politykę personalną. Samym firmom powinno na tym zależeć, by kierownicze stanowiska zajmowały osoby o najwyższych kwalifikacjach”, uważa polityk.
Niemieckie firmy powściągliwe
Mimo, że kobiety są niejednokrotnie lepiej wykształcone, niż mężczyźni, tylko nielicznym udaje się zasiąść w zarządzie przedsiębiorstwa. „Zagwarantowanie kwoty pozwoliłoby wreszcie potraktować kobiety poważnie i przyjąć do grona menedżerów". Co prawda kwoty nie są metodą zbyt elegancką, ale na pewno skuteczną”, uważa Jutta Falkenhausen, przewodnicząca Stowarzyszenia „Kobiety w radach nadzorczych”.
Natomiast kanclerz Angela Merkel ten temat zamknęła stosunkowo szybko, opowiadając się przeciwko ustawowemu wprowadzeniu kwot. Również Kristina Schröder, minister ds. rodziny, osób starszych, kobiet i młodzieży jest przeciwniczką takiego rozwiązania. Jednocześnie dąży do ustalenia z przedsiębiorstwami pakietu udogodnień dla kobiet, np. umożliwiających lepsze pogodzenie obowiązków zawodowych z rodzinnymi.
Sprawiedliwiej
Tymczasem komisarz unijna, Viviane Reding pracuje intensywnie nad europejskimi dyrektywami, dotyczącymi równouprawnienia zawodowego. Mają one do 2015 roku zagwarantować kobietom 30 procent miejsc w zarządach firm europejskich. Rozwiązanie to będzie nie tylko sprawiedliwsze, lecz wpłynie również na wzrost zysków.
Urlike Mast-Kirschning/ Alexandra Jarecka
Red.odp.: Iwona D. Metzner