1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

UE i reżimy Afryki współpracują w sprawie uchodźców

Dagmara Jakubczak19 września 2015

By zatrzymać napływ afrykańskich imigrantów, Unia Europejska jest gotowa na współpracę z reżimami takimi jak Erytrea lub Sudan. Politykę tę krytykują obrońcy praw człowieka.

https://p.dw.com/p/1GYqr
Schleuser, Polizei, Hubschrauber, Seeübung
Europa chce polepszyć ochronę granic w Sudanie, by utrudnić uchodźcom dotarcie drogą morską do EuropyZdjęcie: dpa

Niełatwo jest znaleźć jakiekolwiek informacje dotyczące planowanych przez Unię Europejską kroków wobec napływu imigrantów z krajów afrykańskich. W internecie na próżno szukać dokumentu pod tytułem „Plan działania – ustalenia z Szarm el Szejk”. Być może jest ku temu powód: w owym planie jest mowa o współpracy między Wspólnotą i dyktatorami z Erytrei oraz Sudanu.

Według szacunków ONZ, każdego miesiąca z Erytrei ucieka ponad 5 tysięcy osób. Z tego kraju na wschodzie kontynentu pochodzi większość afrykańskich uchodźców, którzy potem usiłują dostać się do Europy. Przyczyny, dla których podejmują niezwykle niebezpieczną przeprawę przez Morze Śródziemne, są wymienione w najnowszym raporcie ONZtowskiej komisji praw człowieka. Wynika z niego, że reżim w Erytrei stosuje „szeroko zakrojone bezwzględne metody łamania praw człowieka”. Zanotowano też kompletny brak zasad państwa prawa. Bez procesu sądowego wykonywane są wyroki śmierci oraz stosowane tortury. Kobiety są narażone na „ekstremalne ryzyko przemocy seksualnej”. Erytrejczycy nie mogą swobodnie podróżować. Kraj ten jest bardzo często nazywany „Koreą Północną Afryki”.

Symbolbild - Flüchtlinge
Ludzie uciekają z Erytrei, która paradoksalnie ma pomóc Europie w rozwiązaniu problemu imigrantówZdjęcie: picture-alliance/AP Photo/P. Giannakouris

Współpraca z partnerem o wątpliwej reputacji

Niemniej jednak, Erytrea według planu ma wspierać Unię Europejską „całą mocą rządową oraz instytucjonalną” w walce z handlem ludźmi i ich przemytem. Tak można przeczytać w dokumencie, do którego dostęp zdobyła Deutsche Welle, a pierwszy raz w niemieckich mediach informował o nich w lipcu magazyn telewizyjny „Monitor”.

Plan działania został przyjęty przez komisję, której nadano skomplikowaną nazwę „Steering Committee of the EU – Horn of Africa Migration Route Initiative”. W komisji zasiadają ze strony Europy: Niemcy, Francja, Włochy, Wielka Brytania, Malta, Komisja Europejska oraz Europejska Służba Działań Zewnętrznych (EEAS). Kraje afrykańskie są reprezentowane przez Unię Afrykańską, Egipt, Etiopię, Sudan, Sudan Południowy oraz Erytreę – państwa, gdzie poszanowanie praw człowieka jest na poziomie krytycznym lub wręcz katastrofalnym.

Komisja została powołana w ramach tak zwanego procesu chartumskiego, czyli szeroko zakrojonej współpracy Unii Europejskiej i krajów afrykańskich. Komisja Europejska nie chciała rozmawiać z Deutsche Welle na temat wspomnianego planu działania. W pisemnej odpowiedzi jedynie podsumowano cele przedsięwzięcia: „Problem handlu ludźmi i przemycania imigrantów, pomoc ofiarom tych procederów, prowadzenie ośrodków recepcyjnych i wsparcie dla imigrantów zagrożonych lub porzuconych”.

Omar al-Baschir ARCHIV
Prezydent Sudanu Omar al-Baszir, na którego Trybunał w Hadze wydał nakaz aresztowaniaZdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Elmehedwi

Jest tu wyraźna sprzeczność

Podczas ucieczki w kierunku Europy, wielu uchodźców wpada w ręce handlarzy ludźmi już w sąsiednim Sudanie, skąd trafiają do Egiptu, na Półwysep Synajski.

Tam są przetrzymywani w strasznych warunkach, by zmusić rodziny do zapłacenia okupu, jak informuje organizacja broniąca praw człowieka Human Right Watch w raporcie z marca 2014 roku.

Zapewnienie przez Unię ochrony uchodźcom, we współpracy z reżimami w Sudanie i Erytrei, szefowa brukselskiego biura HRW Lotte Leicht uważa za „cyniczne”. – Unia przymyka oczy na brak poszanowania prawa w tych państwach i codzienne łamanie praw człowieka, przez ich całkowicie bezkarne rządy.

Oczywiście należy walczyć z handlem ludźmi – podkreśla Barbara Lochbihler, deputowana Zielonych w komisji praw człowieka w Parlamencie Europejskim. Teraz jednak uważa te argumenty za naciągane: „Szczególnie, gdy uchodźcy prześladowani są przez tych, z którymi prowadzona jest współpraca. Widzę tu wyraźną sprzeczność”. Europosłanka uważa, że należy zwalczać przestępczość międzynarodową i gangi przemytników, ale nie kosztem tych, którzy sami potrzebują ochrony.

„Polepszenie kontroli granicznej” w Sudanie Południowym

Także w przypadku Sudanu współpraca jest problematyczna. Na prezydenta tego kraju Umara al-Baszira wydano międzynarodowy nakaz aresztowania Trybunału w Hadze, który zarzuca mu ludobójstwo, zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie wojenne w Darfurze. Mimo to, jego rząd dostanie – według uzgodnionego planu – „lokalny ośrodek szkoleniowy do walki z przemytnikami i handlarzami ludźmi”.

Sąsiedni Sudan Południowy od dwóch lat jest pogrążony w krwawym konflikcie. Uciekły stamtąd dziesiątki tysięcy ludzi. Tymczasem, kraje Unii Europejskiej chcę „pomóc w polepszeniu kontroli granicznej”.

Według Lotte Leich w tej sytuacji nasuwa się cyniczny wniosek: „W procesie chartumskim chodzi tylko o jedno: niedopuszczenie do tego, by uchodźcy dostali się na wybrzeże, by potem łodzią wyruszyć do Europy”.

Zarówno deputowana Zielonych Barbara Lochbihler jak i działaczka HRW Lotte Leich krytykują brak dostępu do wiedzy o tej współpracy. W Parlamencie Europejskim ani razu nie przedstawiono informacji na ten temat. – Moim zdaniem, w ten sposób nie dopuszczono do publicznej debaty – przypuszcza Barbara Lochbilder.

Prawdopodobnie Unia Europejska doskonale wie, jak kłopotliwa jest to kooperacja.

Katrin Matthaei / Dagmara Jakubczak