Urodziny papieża krytyki literackiej
2 czerwca 2005Marcel Reich-Ranicki przyszedł na świat 2 czerwca 1920 roku we Włocławku. Jako kilkuletni chłopiec wraz z matką opuścił to miasteczko i zamieszkał w Berlinie. Zdana krótko przed wojną niemiecka matura to ostatnie świadectwo szkolne późniejszego genialnego samouka Reicha-Ranickiego. Na studia w Berlinie nie chciano go przyjąć ze względu na żydowskie pochodzenie. Jesienią 1938 r. Marcel Reich został deportowany do Polski. Podczas okupacji hitlerowskiej trafił do getta w Warszawie, skąd z żoną Teofilą udało mu się uciec. Przeżyli ukrywając się u rodziny polskiego robotnika. Spoglądając wstecz, Reich-Ranicki stwierdza, że Polska pozostaje mu jednak obca. Spędził wprawdzie nad Wisłą 20 lat dojrzałego życia, po wojnie przez rok reprezentował nawet interesy państwa polskiego jako konsul w Londynie, ale z ulgą w roku 1958 powrócił, jak mawia, z Polski do Niemiec. Prędko zasłynął z często kontrowersyjnych, ale jednocześnie rzetelnych recenzji literatury. W latach 70-tych "papież literatury" otrzymał tron - dyrektorski fotel w dziale literackim "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Zamiast w 1988 roku przejść na zasłużoną emeryturę, Reich-Ranicki zaczął prowadzić w telewizji legendarny "Kwartet Literacki".
"W telewizji jest bardzo trudno mówić o książkach, ponieważ ogromna
większość widzów nie interesuje się literaturą. Nie interesują się książkami, więc
trzeba ich jakoś zachęcić. Robiłem to przez 15 lat w naszej cyklicznej audycji "Kwartet literacki". Zrezygnowałem z niej, mimo, że telewizja chciała ją kontynuować, bo już miałem tego dość. Ten cykl polegał na dyskusji, na zderzaniu się różnych poglądów na temat książki. Nie raz dochodziło w tych audycjach do kłótni. Zdaje się, że tego powtórzyć, imitować chyba nie można" – uważa Reich-Ranicki.
Polska literatura walczy z konkurencją
Sporadycznie do "Kwartetu" trafiały także książki polskie. Dzięki temu prędko sławę w Niemczech zdobyła Hanna Krall czy Andrzej Szczypiorski. Jednakże jesienią 2000 roku, kiedy Polska była gościem honorowym na targach książki we Frankfurcie, Reich-Ranicki wśród świeżo przełożonych poloniców rozglądał się bez euforii:
"Te polskie książki nie mogły zainteresować czytelników niemieckich. Trzeba zrozumieć, że polska literatura na tutejszym rynku musi zmagać się z ogromną konkurencją. Obok literatury w języku niemieckim reprezentowane są tu wszystkie inne kraje. Szczególnie chętnie czyta się w Niemczech literaturę północnoamerykańską."
Kwestie godne rozpraw naukowych wyłożone przystępną, bogatą i błyskotliwą niemczyzną uczyniły z Reicha-Ranickiego ulubieńca publiczności. Jego autobiografia "Moje życie" osiągnęła nakład 1,5 miliona egzemplarzy. Uznanie w kraju i zagranicą dokumentują nagrody, z prestiżową niemiecką Nagrodą Goethego na czele oraz sześcioma doktoratami h.c. Długi jest przy tym, jak na krytyka o ostrym piórze przystało, poczet jego byłych i obecnych wrogów. Jednakże dostojny jubilat na to nie zważa i mimo swych 85 lat bynajmniej nie odpoczywa:
"Oczywiście - nadal pracuję. Nadal mam biuro, sekretarkę w redakcji "Frankfurter Allgemeine Zeitung"; w tej gazecie redaguję stałą rubrykę - "Frankfurter Anthologie", co tydzień wiersz niemiecki z całej poezji niemieckiej, od 11-12 wieku do dziś, zaopatrzony w interpretację;, w komentarz. No, poza tym piszę; w każdym niedzielnym numerze tej "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung" o różnych sprawach literackich stały tygodniowy felieton. Poza tym oczywiście pracuję dla telewizji i wreszcie wydaję; "Bibliotekę; kanonu literatury niemieckiej". Ukazało się w tej bibliotece już 20 tomów powieści, 10 tomów opowiadań i trzecia część - dramat" - wylicza Reich-Ranicki.
W języku polskim ukazały się jako dotąd dwie książki Reicha-Ranickiego – autobiografia „Moje życie” i ostatnio „Najpierw żyć, potem igrać” - zbiór esejów na temat recepcji literatury polskiej w Niemczech.