Ukraina: Dyktator ma być pomocny w rozwiązaniu konfliktu
30 lipca 2014W konflikcie ukraińskim prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zaproponował wznowienie negocjacji ze stroną rosyjską w dość nieoczekiwanym miejscu: w Mińsku na Białorusi.
Poroszenko zaproponował prezydentowi Białorusi Alaksandrowi Łukaszence udział w spotkaniu grupy kontaktowej w Mińsku, poinformowała kancelaria prezydenta w Kijowie. Łukaszenka, który brał udział także na zaprzysiężeniu Poroszenki jako prezydenta, przystał na tę propozycję. Jego kancelaria poinformowała, że Białoruś przychyli się do tej prośby. Spotkanie mogłoby odbyć się już w czwartek (31.07).
Grupa kontaktowa
W mińskich negocjacjach wzięliby udział były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma, rosyjski ambasador na Ukrainie Michaił Surabow oraz przedstawiciel Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Wszyscy oni wchodzą w skład grupy kontaktowej ws. Ukrainy.
Nie podano jak do tej pory, czy w negocjacjach mieliby wziąć udział także przedstawiciele prorosyjskich separatystów. W oświadczeniu kancelarii białoruskiego prezydenta stwierdzono jedynie, że zaproszono przedstawicieli zainteresowanych stron.
Celem spotkania ma być uzyskanie dostępu grupy międzynarodowych ekspertów do miejsca katastrofy malezyjskiego samolotu MH17 we wschodniej Ukrainie. Przyjmuje się, że samolot ten został zestrzelony 17 lipca br. przez separatystów; w katastrofie zginęło 289 osób. Ponadto mowa będzie o uwolnieniu wszystkich zakładników znajdujących się w rękach prorosyjskich separatystów.
Walki toczące się między ukraińską armią i separatystami uniemożliwiają międzynarodowym ekspertom swobodny dostęp i prowadzenie śledztwa na obszarze, gdzie spadły szczątki samolotu.
Sankcje finansowe i handlowe
UE i Stany Zjednoczone wzmogły tymczasem presję na Rosję. We wtorek (29.07) w Brukseli ambasadorowie państw UE przyjęli sankcje sektorowe wobec Rosji obejmujące embargo na broń, ograniczenia w dostępie do rynków finansowych dla rosyjskich banków z co najmniej 50-procentowym udziałem państwa, zakaz eksportu zaawansowanych technologii w sektorze wydobycia ropy naftowej i zakaz eksportu niektórych przedmiotów podwójnego zastosowania, przeznaczonych dla rosyjskiego sektora obronnego. Po następne sankcje sięgnęły także Stany Zjednoczone umieszczając trzy dalsze rosyjskie banki na liście instytucji i firm objętych sankcjami: bank Rosji WTB (VTB), zależny od niego Bank Moskwy i Rosyjski Bank Rolny (Rossielchozbank) - pierwszy pożyczkodawca w rolnictwie. Sankcje wobec tych trzech banków nakładają na obywateli USA lub firmy zakaz zawierania z nimi transakcji dotyczących papierów dłużnych, których zapadalność przekracza 90 dni, lub transakcji dotyczących nowych aktywów.
Amerykańskie sankcje objęły także Zjednoczoną Korporację Stoczniową z siedzibą w Petersburgu. Zamrożono wszelkie aktywa, jakie przedsiębiorstwo może posiadać w USA i zakazano prowadzenia z nim wszelkich transakcji.
Jak zaznaczył prezydent Obama, sankcje stają się przez to ostrzejsze i dodał, że wiele wskazuje na to, że Rosja w dalszym ciągu zaopatruje separatystów na wschodzie Ukrainy w ciężką broń.
Rosja ma wybór
- Rosja dalej się izoluje od międzynarodowej wspólnoty - zaznaczył prezydent Obama, dodając jednak: - To nie jest żadna zimna wojna tylko reakcja na konkretną sytuację.
Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy określił unijne sankcje mianem "ostrego ostrzeżenia"; kanclerz Merkel nazwała je "nieodzownymi".
Rosyjskie kierownictwo musi się zdecydować, czy chce pójść drogą deeskalacji i współpracy. - Sankcje mogą zostać zweryfikowane, możliwe są jednak także dodatkowe kroki - powiedziała szefowa niemieckiego rządu.
Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier kładzie nacisk na to, by nie przerywać rozmów ws. konfliktu ukraińskiego. - Sankcje to nie polityka - powiedział w Berlinie. Jego zdaniem planowane spotkanie w Mińsku musi przynieść ustalenia idące w kierunku zawieszenia broni.
Chojną ręką
Rosja ze swej strony już zareagowała kontrsankcjami, ogłaszając embargo na import owoców i warzyw z Polski, jednego z jej najważniejszych dostawców świeżych produktów spożywczych.
Ramsan Kadyrow, prezydent Czeczenii, państwa, na które UE także nałożyła sankcje, przekazał na rzecz pomocy humanitarnej na Ukrainie sumę 7,5 mln dolarów. Pieniądze te mają być przeznaczone na opiekę zdrowotną dla ludności w samozwańczych "republikach Ludowych, Donieckiej i Ługańskiej. Rosyjskie media donoszą, że jest to reakcja Kadyrowa na zapowiedź Stanów Zjednoczonych wyasygnowania 7 mln dolarów dla rządu w Kijowie na odbudowę Ukrainy Wschodniej.
(dpa, afp) / Malgorzata Matzke