UE: Budżetowe luzowanie pasa
26 kwietnia 2023Komisja Europejska zaproponowała w środę (26.04.2023) długo wyczekiwaną reformę reguł dyscypliny budżetowej w UE z Paktu Stabilności i Rozwoju, które zostały w sporej mierze zawieszone na początku pandemii. Unia powinna wrócić do zwykłego trybu Paktu już od przyszłego roku, ale zwłaszcza mocno zadłużone kraje unijnego Południa żądały ich wcześniejszego zreformowania, by powrót do austerity (ostrego zaciskania pasa) nie zdusił ich gospodarek.
I choć Unia ma pozostać przy traktatowych wskaźnikach 60 proc. PKB dla długu publicznego oraz 3 proc. dla deficytu finansów publicznych, to zgodnie z dzisiejszym projektem Komisji Europejskiej powinny się mocno zmienić sposoby ich egzekwowania, w tym zbijania długu poniżej pożądanego poziomu.
– Wiele się zmieniło od czasu, gdy Unia po raz pierwszy opracowała zasady budżetowe w latach 90. Żyjemy w zupełnie innym świecie niż trzydzieści lat temu, bo inne są wyzwania i priorytety. Dług publiczny gwałtownie wzrósł, ale Unia stoi wobec ogromnych potrzeb w zakresie reform i inwestycji m.in. w sprawie transformacji ekologicznej i cyfrowej. Dlatego potrzebujemy zreformowanych zasad fiskalnych, aby skutecznie zmniejszyć zadłużenie, a jednocześnie wspierać reformy i inwestycje – powiedział Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej.
Dwustronne umowy co do długu
Wedle nowych zasad Komisja Europejska negocjowałaby z poszczególnymi krajami UE dwustronne umowy w sprawie – skrojonych na cztery lata – indywidualnych ścieżek redukcji długu, zapewniając stolicom wystarczający czas na ograniczenie zadłużenia przy jednoczesnym zachowaniu możliwości inwestycji publicznych.
Państwa UE musiałyby zagwarantować, że ich wskaźniki zadłużenia w stosunku do PKB na koniec czteroletniego okresu będą niższe niż w początkowym odczycie. Zgodnie z dotychczasowymi zasadami kraje UE muszą zredukować swój nadmiarowy dług do 60 proc PKB w tempie 1/20 rocznie, bo w przeciwnym razie grożą im – przede wszystkim w strefie euro – nawet kary finansowe.
Obecne reguły w praktyce oznaczają, że przykładowo Włochy (dług publiczny około 140 proc. PKB) powinny redukować swój dług o aż cztery punkty procentowe rocznie, co byłoby możliwe bez dużych kosztów społecznych tylko przy jednoczesnym dużym wzroście gospodarczym. Natomiast po zaproponowanej dziś reformie Włochy musiałyby redukować dług o pół procenta rocznie – albo i mniej, gdyby utrzymywały swój deficyt w ryzach.
– Potrzebujemy równowagi pomiędzy rozważnymi wydatkami publicznymi a zwiększaniem inwestycji. To trudne, ale nie możemy się poddawać i akceptować fakt, że unijne reguły budżetowe prowadzą do spadku inwestycji publicznych – powiedział dziś Paolo Gentiloni, komisarz UE ds. gospodarczych oraz premier Włoch w latach 2016-18.
Idea co najmniej czteroletnich planów porządkowania finansów publicznych, które Bruksela ustalałaby z poszczególnymi krajami (licząc, że zmieniające się rządy dotrzymają zobowiązań swych poprzedników) stoi w opozycji do – powtórzonych wczoraj na łamach „Financial Times” – postulatów niemieckiego ministra finansów Christiana Lindnera, by zachować w Unii mocne uniwersalne cele redukcyjne stosowane wobec wszystkich państw UE. W obecnej debacie o długu już tradycyjnie za twardy rdzeń obozu jastrzębi uchodzą bowiem Niemcy (a zwłaszcza Lindner i jego współrządząca partia FDP) czy Holandia, a z kolei Paryż patronuje grupie zwolenników luzowania dotychczasowych reguł.
Polska o wydatkach wojskowych
Polsce, mieszczącej się z długiem publicznym poniżej unijnego progu, jeszcze przed paru laty bliżej było w tych kwestiach Niemcom. Teraz rząd Mateusza Morawieckiego w debacie o reformie Paktu nie jest aktywny, ale sygnalizuje poparcie dla złagodzenia reguł Paktu proponowanego przez Komisję. Domaga się, by przy ocenach długu i deficytu Komisja Europejska uwzględniała specjalny status czy wręcz brała w nawias wydatki na obronność. To również stary postulat Francji, który w ramach obecnej reformy Paktu Stabilności i Wzrostu może być częściowo uwzględniony dzięki dwustronnym umowom Bruksela-kraj Unii co do finansów publicznych w perspektywie kilkuletniej.
– Przedstawiliśmy wyważony wniosek po wysłuchaniu opinii różnych krajów członkowskich i Parlamentu Europejskiego – tak Dombrovskis odpowiadał dziś na pytania o komentarze Lindnera.
W istocie, Komisja Europejska na ostatniej prostej uwzględniła część postulatów obozu „jastrzębi”, umieszczając w swym projekcie pewne ogólne wskaźniki liczbowe dla wszystkich krajów UE. Wprawdzie stosunek długu do PKB w krajach mocno zadłużonych nie musi spadać o co najmniej jeden punkt procentowy rocznie, ale w określony przypadkach musi spadać o pół punktu. Ponadto kraje Unii będą musiały utrzymać wzrost swych wydatków netto na poziomie niższym niż średniookresowy wzrost gospodarczy. A także nie będą mogły odkładać swych reform fiskalnych, do których zobowiązały się w planach ustalonych z Brukselą.
– Dzisiejszy projekt to krok naprzód w porównaniu z obecnymi przepisami, ale zarazem wydaje się krokiem wstecz w porównaniu z pierwotnym zamiarem Komisji opierającym się na zróżnicowanych ścieżkach co do zadłużenia. W szczególności wskaźniki liczbowe nie są właściwe dla zapewnienia stabilności finansów publicznych w perspektywie długoterminowej ani do przeprowadzenia transformacji ekologicznej i sprawiedliwej transformacji – komentował Belg Philippe Lamberts, współprzewodniczący frakcji zielonych w Parlamencie Europejskim.
Te krytykowane przez niego zmiany, które mają być odpowiedzią na zaniepokojenie unijnej Północy zbytnią „pobłażliwością” projektu, miały – wedle przecieków – poirytować Paryż i Rzym.
Reforma Paktu Stabilności i Rozwoju powinna być uzgodniona przed końcem tego roku przez Radę UE (ministrowie krajów Unii) oraz Parlament Europejski, a zatem wkrótce szykują się burzliwe negocjacje. Co najmniej dla części kierownictwa Komisji zmiana Paktu to drugi co do ważności – po wszelkich działaniach Brukseli co do Ukrainy i Rosji – element spuścizny po obecnej kadencji kończącej się w 2024 roku. Zmiany w sposobie pilnowania poziomu długu i deficytu to bowiem ciąg dalszy politycznie toksycznych sporów o forsowaną przez Brukselę politykę ostrego zaciskania pasa (austerity), która w czasie kryzysu eurostrefy mocno karmiła eurosceptycyzm we Włoszech, Grecji, Hiszpanii.