Tu nie zrobisz sobie „selfie”z kija
30 kwietnia 2015Czy to plac przed Katedrą w Kolonii, Brama Brandenburska w Berlinie lub Pinakoteka w Monachium – wszędzie tam, gdzie pojawiają się turyści, wyrasta również las kijów do „selfie”. Z pomocą tego wynalazku fotografują się dziś politycy, dzieci, gwiazdy, biznesmeni, gospodynie domowe i sportowcy. Do sieci trafiło "zdjęcie z rąsi" Jacka Kurskiego na kijowskim majdanie, zdjęcie prezydenta Wałęsy w łazience, czy prezydenta Obamy zrobione na pogrzebie Nelsona Mandeli. Smartfon to bez wątpienia niezastąpiony atrybut polowania na ujęcia życia, a kij do selfie niezmiernie ułatwia zadanie polującym na celebrytów.
Jednak instytucje kulturalne na świecie patrzą na tę tendencję dość krytycznie; obawiają się, że długi na ponad metr przyrząd może zniszczyć dzieła sztuki, a przy okazji może stanowić zagrożenie dla innych zwiedzających.
Z tego powodu Muzeum Narodowe w Belinie zadziałało bardziej radykalnie – wprowadziło całkowity zakaz wnoszenia kijów do selfie na teren obiektu. Również odwiedzający np. Bawarską Pinakotekę muszą pozostawić kije w szatni. – Dotyczy to każdego ostro zakończonego przedmiotu, nawet parasola – tłumaczy rzeczniczka prasowa z Monachium Tine Nehler.
Jednak zgody w tym temacie nie ma – tak w Niemczech, jak i na świecie. Zakaz używania kijów na terenie muzeum wprowadziło również nowojorskie Museum of Modern Art, natomiast problemów nie widzi paryski Louvre, jak i większość londyńskich muzeów.
ej/ks (dpa) Agnieszka Rycicka