Temat tabu: kiedy dziecko zamienia się w pielęgniarza
12 sierpnia 2010Sabine Metzing-Blau bada na Uniwersytecie Witten-Herdecke problemy rodzin, w których rodzice są niepełnosprawni. Kiedy rodzina zostaje skonfrontowana z niepełnosprawnością jednego z jej członków codzienne życie zmienia się zupełnie i wymaga nowej organizacji - stwierdza i dodaje, że sytuacja taka jest nadal społecznym tematem tabu.
Mali pielęgniarze
Celem rozpoczętych w 2004 roku badań naukowych na Uniwersytecie Witten-Hardecke jest znalezienie rozwiązania dla problemu dzieci opiekujących się niepełnosprawnymi rodzicami.
Najsmutniejszym jest to, że nie tylko niepełnosprawni rodzice cierpią - również ich pociechy są niezmiernie obciążone - twierdzi Sabine Metzing-Blau w rozmowie z gazetą "Koelnische Rundschau". To dzieci właśnie potrzebują wsparcia, szczególnie, że w sytuacji obecnej, oferty takiej praktycznie nie ma. Dzieci te zostają wyrwane z dziecięcego świata przez niepełnosprawność rodzica, jeśli nie wręcz pozbawione dzieciństwa. Z dnia na dzień muszą dorosnąć i przejąć obowiązki, które do tej pory spełniała matka lub ojciec. Najgorzej dotknięte tym problemem są rodziny osób samotnie wychowujących dzieci. Tam zupełnie brakuje wsparcia drugiego, dorosłego człowieka. Nagle dzieci muszą prać, sprzątać i gotować. Nierzadko też wstają w nocy i pomagają niepełnosprawnemu rodzicowi skorzystać z toalety.
Obawy niepełnosprawnych rodziców
Na podstawie rozmów z 81 dziećmi z rodzin, w których jedno z rodziców wymaga opieki, Sabine Metzing-Blau stwierdziła, że żaden rodzic nie chce umyślnie obciążać swoich dzieci własnym niedomaganiem. Jest to sytuacja, która się tak rozwija, gdyż nie ma innego wyjścia. Ponieważ 24-godzinna opieka pielęgniarska w Niemczech przyznawana jest tylko w skrajnych przypadkach, cała opieka nad niepełnosprawnym rodzicem spoczywa najczęściej na dziecku. Jest to sytuacja niezwykle wstydliwa dla rodziców, a także budząca wielkie obawy. Jak podaje pedagog Kathrin Hornung, odpowiedzialna za projekt SupaKids, wspierający właśnie takie rodziny, największym koszmarem niepełnosprawnego rodzica jest pozbawienie go prawa opieki nad własnym potomstwem. Takie obawy są najczęściej zupełnie nieuzasadnione, ale tak długo jak będzie istniało nawet najmniejsze prawdopodobieństwo utraty własnych dzieci, większość potrzebujących pomocy rodzin będzie decydować się na życie w ukryciu i unikanie pomocy z zewnątrz. Tych, którzy mimo wszystko mają odwagę i występują o pomoc, czeka długa droga, prowadząca po różnych instytucjach, nierzadko też po sądach. Jak w takiej sytuacji mają poradzić sobie ubogie rodziny?
Nieprzychylność z zewnątrz
Dodatkowym problemem niepełnosprawnych rodziców jest brak wyrozumiałości w społeczeństwie. Często zamiast wsparcia pojawiają się zarzuty kierowane pod adresem niepełnosprawnych rodziców: Jak mogą oni tak postępować ze swoimi dziećmi? Czy nie zauważyli oni wcześniej, że siedzą w wózku inwalidzkim? Jak podaje Kerstin Blochberger, przewodnicząca Krajowego Związku Niepełnosprawnych i Przewlekle Chorych Rodziców w Hanowerze, w społeczeństwie brakuje zdecydowanie zrozumienia dla sytuacji, w jakiej znajdują się niepełnosprawni rodzice. W dzienniku "Koelnische Rundschau" Kerstin Blochberger apeluje, że problemu nie można zbywać milczeniem. Otwartość dotkniętych tym problemem rodzin jak i zrozumienie ze strony społeczeństwa są podstawą, bez której nie uda się zmienić obecnej sytuacji.
Światełko na końcu tunelu
Projekt SupaKids, który jest owocem współpracy Uniwersytetu Witten-Hardecke i hamburskiej Sodalicji Niemieckiego Czerwonego Krzyża, oferuje wsparcie dla rodzin z niepełnosprawnymi rodzicami. Wsparcie to polega na tworzeniu punktów informacyjnych, w których anonimowo i bezpłatnie udziela się pomocy. Przede wszystkim dzieci niedomagających rodziców otrzymują tu wsparcie psychologiczne. Dodatkowo powstała też bogata oferta rozrywek dla „małych pielęgniarzy”. I tutaj dzieci wreszcie mogą być dziećmi.
Koelnische Rundschau / Anna Biel-Glomb
Red.odp. Bartosz Dudek