1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

TAZ: Mniejszość niemiecka jako zakładnik

23 lutego 2022

„Die Tageszeitung” pisze o obcięciu przez Polskę środków na nauczanie niemieckiego jako języka mniejszości.

https://p.dw.com/p/47SbX
Zniszczona dwujęzyczny szyld z nazwą miejscowości koło Opola
Zniszczona dwujęzyczny szyld z nazwą miejscowości koło OpolaZdjęcie: DW/A. M. Pędziwol

Lewicowy berliński dziennik informuje w środę (23.02.2022), że pełnomocnik rządu RFN ds. przesiedleńców i mniejszości narodowych Bernd Fabritius udał się do Warszawy z „trudną misją” przekonania polskiego rządu do zmiany stanowiska w sprawie ograniczenia środków na nauczanie języka niemieckiego jako języka mniejszości oraz wyjaśnienia wszystkich nieporozumień.  

Korespondentka „Die Tageszeitung” (TAZ) Gabrielle Lesser wyjaśnia, że rozporządzenie ministra edukacji Przemysława Czarnka w sprawie ograniczenia środków na naukę niemieckiego dla około 40 tysięcy dzieci z mniejszości niemieckiej w Polsce to „kara za to, że w Niemczech ponoć nie ma wystarczającej ilości lekcji polskiego dla polskich dzieci”. Zaoszczędzone środki mają potem zostać przekazane na wspieranie lekcji polskiego dla dzieci polskich emigrantów, relacjonuje. Przypomina także o zapisach polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie, nakazujących równe traktowanie mniejszości niemieckiej w Polsce oraz Polaków w Niemczech.

Problematyczne porównania

Według „TAZ” zarzut ministra Czarnka, że niemiecki rząd federalny nie płaci ani jednego euro na naukę języka polskiego w Niemczech, podczas gdy Polska przeznacza na ten cel w przeliczeniu 52 mln euro rocznie, „wprowadza w błąd”, bo oświata w Niemczech należy do kompetencji krajów związkowych.

„W rzeczywistości wydatki krajów związkowych na lekcje polskiego wielokrotnie przewyższają to, co Polska przeznacza na nauczanie niemieckiego. Według danych rządu federalnego w 2020 roku kwota ta sięgała 200 mln euro” – pisze Lesser. I dodaje, że to niejedyne problematyczne porównanie ze strony polskiego ministra. „W Niemczech są wprawdzie mniejszości Duńczyków, Fryzów, Serbów (Łużyckich) oraz Sinti i Romów, ale nie ma uznanej mniejszości polskiej” – wskazuje dziennikarka „TAZ”. I dodaje, że do dwóch milionów Polaków, którzy mają żyć w Niemczech, „należą także niemieccy późni przesiedleńcy, którzy przeważnie nie są zainteresowani lekcjami polskiego”. 

Pełnomocnik niemieckiego rządu ds. przesiedleńców i mniejszości narodowych Bernd Fabritus
Pełnomocnik niemieckiego rządu ds. przesiedleńców i mniejszości narodowych Bernd FabritusZdjęcie: BMI

„Przed II wojną światową w Rzeszy Niemieckiej istniała polska mniejszość. Żyła przede wszystkim na Górnym i Dolnym Śląsku, przy granicy polsko-niemieckiej czy w Gdańsku, a zatem na terenach i miejscowościach, które przed setkami lat należały do polskiego państwa. Po 1945 roku alianci przesunęli granicę polsko-niemiecką na Zachód. Żyjący na tych terenach Niemcy uciekli, zostali wypędzeni albo zostali i mieszkają- teraz jako mniejszość niemiecka” – pisze „TAZ”.

Kampania nienawiści

„Kolektywna kara dla tych dzieci wykracza poza wieloletnią germanofobiczną kampanię nienawiści, którą prowadzą PiS i bliskie mu media” – ocenia gazeta. Przypomina o niedawnych słowach szefa partii Jarosława Kaczyńskiego, jakoby owa niemiecka koalicja chciała stworzyć IV Rzeszę oraz plakatach, na których widnieją nazistowscy przywódcy obok współczesnych niemieckich polityków, „wywierając wrażenie, że w zasadzie wszyscy Niemcy, niezależnie od pokolenia i poglądów politycznych, są także nazistowskimi zbrodniarzami”.

„Codziennością niemieckich korespondentów w Polsce, ale też polskich obywateli, którzy mają dobre relacje z Niemcami, są od lat obelgi, a nawet grożenie śmiercią” – pisze Lesser.

„Teraz jednak polski minister edukacji, z poparciem w polskim parlamencie, wypowiada zakaz nauki (języka ojczystego) dla części polskiego społeczeństwa. To sygnał także dla innych ośmiu mniejszości narodowych i czterech mniejszości etnicznych w Polsce. Być może w następnym kroku ograniczona zostanie nauka hebrajskiego dla żydowskich dzieci, albo litewskiego, białoruskiego czy ukraińskiego dla innych mniejszości. Zakazu języka boją się bardzo także żyjący w okolicach Gdańska Kaszubi” – dodaje niemiecka gazeta. I zauważa, że także ci, którzy mieliby na tym skorzystać, czyli Polonia w Niemczech, nie są zachwyceni.