"Tagesspiegel": debata o NATO i Polsce w Poczdamie
20 stycznia 2017"Ta debata była potrzebna" – stwierdza na wstępie autor, Alexander Froehlich, cytując jednocześnie ambasadora RP, prof. Andrzeja Przyłębskiego, który miał powiedzieć, że jest uspokojony i przekaże do Polski, że "wszystko zostało wyjaśnione".
Chodzi o kontrowersyjną wypowiedź premiera Brandenburgii i koordynatora rządu Niemiec ds. współpracy z Polską, Dietmara Woidke (SPD). W związku z rozmieszczaniem amerykańskich oddziałów w Polsce i krajach bałtyckich ostrzegł on przed eskalacją i prowokowaniem Rosji. Natomiast "nie powiedział, dlaczego przyjechali amerykańscy żołnierze. A przyjechali dlatego, że poprosiły o to cztery państwa członkowskie NATO: Polska, Estonia, Litwa i Łotwa, ze względu na rosyjską aneksję Krymu, wojskową interwencję na wschodzie Ukrainy i z powodu rosyjskich aspiracji do strefy wpływów" – wylicza "Tagesspiegel" wyjaśniając niemieckim czytelnikom, że wypowiedź nemieckiego socjaldemokraty wywołała w Polsce niepokój. Ambasador Przyłębski mówił nawet o "szkodach dla wizerunku Niemiec", ponieważ wypowiedź została zrozumiana jako manifest "antyamerykańskiej postawy wschodnich Niemców".
Specjalna debata w Landtagu
"Tagesspiegel" zaznacza, że w czasiej specjalnie zwołanej debaty parlamentarnej w czwartek (19.01.17) premier Brandenburgii zapewnił w poczdamskim Landtagu Polskę i państwa bałtyckie o swoim poparciu. Dziennik cytuje go słowami, że "nie ma sojuszników NATO drugiej kategorii" i "nie ma wątpliwości co do naszej solidarności". Premier powiedział też jasno, że rozmieszczenie amerykańskich oddziałów jest reakcją na działania Rosji i wyraził zrozumienie dla lęków Polaków i Bałtów. Woidke dodał jednocześnie, że "również dialog jest elementem strategii NATO" i "trwały pokój w Europie możliwy jest tylko przy współudziale Rosji".
Odnotowując te słowa z zadowoleniem, "Tagesspiegel" pyta jednocześnie krytycznie, dlaczego premier Brandenburgii potrzebował aż tygodnia, by wyjaśnić nieporozumienia wokół swojej pierwszej wypowiedzi.
"Zatrzaśnięte dzrzwi"
Autor artykułu cytuje też szefa klubu poselskiego CDU w brandenburskim parlamencie, Ingo Senftlebena, który podkreślił, że "to nie Amerykanie wyszli z inicjatywą stacjonowania oddziałów, lecz to Władimir Putin zatrzasnął przed Europą drzwi do dialogu".
Berliński dziennik przytacza też stanowisko szefa klubu poselskiego prawicowej AfD w brandenburskim Landtagu, Alexandra Gaulanda, który powiedział, że "Rosja wraca do takiej polityki mocarstwowej, jakiej USA i Unia Europejska nie przestały uprawiać po upadku obozu państw socjalistycznych".
Autor artykułu odnotowuje też, że sekretarz generalna SPD w Brandenburgii Klara Geywitz powitała polskiego ambasadora w landtagu po polsku, a jej wystąpienie było policzkiem dla premiera. "Geywitz powiedziała to, czego nie umiał przekazać Woidke - że rozmieszczenie oddziałów NATO jest słuszne, ale sytuacja jest niebezpieczna i trzeba uważać, by nie doszło do eskalacji".
opr. Bartosz Dudek