250710 Loveparade Tote
25 lipca 2010Po zbiorowej panice, jaka wybuchła w tunelu, będącym jedyną możliwością dostania się na teren imprezy, rozpoczęło się dochodzenie w sprawie przyczyn tej katastrofy. Naoczni świadkowie w ostrych słowach krytykują środki bezpieczeństwa, które nie zadziałały na imprezie. Love Parade przyciągnęła do Duisburga ponad milion uczestników. Politycy domagają się szczegółowego wyjaśnienia, kto zawinił.
16 z 19 ofiar śmiertelnych zostało już zidentyfikowanych. Czworo z nich to cudzoziemcy: z Australii, Chin, Holandii i Włoch.
Bez wyjścia
Katastrofa wydarzyła się w sobotę tuż po godzinie 17.00 w wąskim tunelu - długości 100 m i szerokości 16 m, do którego można było wejść z dwóch stron, aby dalej dwoma wąskimi przejściami dostać się na teren dawnego dworca towarowego. Tłumy ludzi napierały z dwóch stron i nie mogły przedostać się przez to wąskie gardło na otwartą przestrzeń. Szef Urzędu Porządkowego Duisburga Wolfgang Raabe powiedział w wywiadzie dla telewizji ARD, że ludzie starali się wspiąć wąskimi schodami przy ścianie tunelu i spadali. Według informacji policji i świadków wydarzenia w panice tratowali leżących na ziemi.
Jedna z uczestniczek parady powiedziała w telewizji WDR, że z "w tunelu nie było żadnej możliwości wyjścia ani odwrotu" . Powszechnie krytykowano złą organizację imprezy. "Pomimo, że było już pełno, służby porządkowe dalej przepuszczały ludzi. Poza alkoholem nie było można potem już kupić nic do picia."
Wątpliwa koncepcja bezpieczeństwa
Na forach interenetowych internauci jeszcze przed rozpoczęciem parady ostrzegali, że taka organizacja dojścia do terenu imprezy kryje w sobie wielkie niebezpieczeństwo.
Także inicjator Love Parade w 1989 roku, Dr. Motte krytykuje na swym blogu środki bezpieczeństwa. Tylko jedno wejście na imprezę "jest już zalążkiem katastrofy". Love Parade już po raz trzeci była organizowana w Zagłębiu Ruhry, i jak podali organizatorzy, przybyło na nią w tym roku do Duisburga 1,4 mln. osób. Po katastrofie policja otworzyła wszystkie wyjścia awaryjne na terenie dawnego dworca. Także autostrada A59, prowadząca obok dawnego dworca, która służyła jako droga dojazdowa dla służb ratunkowych i policji oraz lądowisko dla helikopterów, została otwarta dla pieszych opuszczających imprezę.
Władze miejskie zapewniają, że cały teren dojścia i przebiegu imprezy został dokładnie sprawdzony pod względem wymogów bezpieczeństwa. Burmistrz Duisburga Adolf Sauerland bronił koncepcji bezpieczeństwa imprezy, twierdząc, że była ona "sprawdzona".
Organizatorzy w porozumieniu ze służbami bezpieczeństwa zdecydowali nie przerywać zabawy, aby nie wywołać ewentaulnej paniki wśród setek tysięcy uczestników. Powołany natychmiast sztab kryzysowy chciał, "aby zabawa powoli wycichła" - zaznaczył Wolfgang Raabe odpowiedzialny ze strony władz miejskich za kwestie bezpieczeństwa.
W południe w Duisburgu odbyła się konferencja prasowa z udziałem organizatorów, przedstawicieli władz miejskich i służb porządkowych.
Ostatnia Love Parade
Wszyscy uczestnicy konferencji prasowej wyrazili swe współczucie dla rodzin ofiar śmiertelnych i dla osób rannych. "Naszym zamiarem było zorganizowanie dla ludzi wesołej zabawy, która zakończyła się jednak tragedią". Szef organizacyjny parady Reiner Schaller zapowiedział, że była to ostatnia impreza tego typu. "Brak mi słów, żeby wyrazić bezmiar mojego smutku" - powiedział.
Organizatorzy Love Parade uruchomili stronę internetową, gdzie można składać kondolencje i wyrażać swoje opinie.
Wstrząs i żałoba
Prezydent Niemiec Christian Wulff zareagował z wielkim smutkiem na wiadomość o tragedii. "Taka katastrofa, która wydarza się podczas wesołej zabawy młodych ludzi z wielu krajów i przynosi śmierć, cierpienie oraz ból, jest straszna." - jak przekazała rzeczniczka predenta. Christian Wulff wyraził przekonanie, że "przyczyny tragedii zostaną do końca wyjaśnione".
Kanclerz Angela Merkel powiedziała, że jest wstrząśnięta tym, co się wydarzyło i odczuwa wielki smutek. "W tych ciężkich chwilach jestem myślami z rodzinami ofiar".
Szef urzędu kanclerskiego Ronald Poffala w rozmowie telefonicznej z kancelarią rządu krajowego Nadrenii.Płn. - Westfalii zaoferował pomoc władz federalnych.
Szefowa nadreńskiego rządu Hannelore Kraft stwierdziła "Cała Nadrenia Płn.- Westfalia jest w żałobie po śmierci młodych ludzi, którzy chcieli się tylko bawić, a przypłacili to życiem." W wywiadzie dla telewizji n-tv przyznała "Faktem jest, że tunel ten był 'wąskim gardłem', trzeba dokładnie sprawdzić, jak mogło dojść do tragedii."
n-tv / N24 / dpa/ afp/ Małgorzata Matzke
red.odp.: Barbara Coellen