1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

SZ: „Właściwie Polakom nic nie grozi ze strony Niemców”

Barbara Cöllen11 września 2013

Polsko-niemieckie relacje, stabilność emerytur Polaków i polskiego rządu, to tematy w środowych (11.09) wydaniach niemieckich gazet.

https://p.dw.com/p/19g1Y
Oderufer auf der Höhe Gartz Wer hat das Bild gemacht: Elzbieta Stasik Wann wurde das Bild aufgenommen: 10.05.2012 Wo wurde das Bild aufgenommen: Mescherin, Ueckermark
Zdjęcie: DW

„Codziennie umiera jakiś stereotyp“ pod tym tytułem „Süddeutsche Zeitung” w specjalnym dodatku "Europa" zamieszcza odszerną relację z niemieckiego pogranicza. Niskie ceny nieruchomości we wschodnich Niemczech zachęciły wielu Polaków do przeniesienia się tam m.in. z pobliskiego Szczecina.

Zaproszony do napisania reportażu na łamach SZ, dziennikarz "Gazety Wyborczej" Adam Zadworny udał się najpierw do polsko-niemieckiej „Gospody” we wsi Blankensee, którą prowadzi Alicja Spiczak-Brezinski. Miejsce to jest obecnie „rodzajem centrum integracyjnego dla Niemców i Polaków”, opowiada Polka. Polscy i niemieccy mieszkańcy wiosek na niemieckim pograniczu najpierw musieli zaakceptować różnice w swoich zachowaniach. Polacy np. zakaz koszenia trawników między godziną 12 a 14,30 a Niemcy zwyczaj, że Polacy sprzątają tylko do płotu, a nie za płotem. "Codzienność zaprzecza stereotypom", mówi filolog Witold Bachorz, który cztery lata temu osiedlił się w pogranicznej wsi Pampow. Sąsiadujący ze sobą Polacy i Niemcy zaprzyjaźniają się wyświadczając sobie małe przysługi. Bachorz myślał na przykład, że Niemcy są „wyrachowani i skąpi”; dziś zrewidował tę opinię.

Źródłem nieporozumień są raczej różnice w zachowaniu mieszkańców miast i wsi, mniej wiążą się z polską czy niemiecką mentalnością, wyjaśnia Andrzej Kotula, współzałożyciel polsko-niemieckiego stowarzyszenia dziennikarzy „Pod stereotypami”.

Zadworny odwiedził wioski zamieszkałe przez Polaków przed wyborami do Bundestagu. Dlatego zobaczył tam rozwieszone plakaty skrajnie prawicowej NPD. „Plakaty te akceptują ci, którym złodzieje z Polski ukradli rower”, tłumaczy Witold Bachorz. Polak opowiada też o wspólnych akcjach z Niemcami przeciwko neonazistom, o orzeczeniu sądu w Greiswaldzie, który zabronił wywieszania plakatu z napisem nawołującym do „wstrzymania inwazji Polaków”. „Ale retoryka NPD nie zmienia się. Zaostrza ją przede wszystkim wzrost przestępczości w Polsce. Kiedyś polscy złodzieje samochodów kradli w Niemczech luksusuwe limuzyny, aby sprzedać je rosyjskiej mafii. Obecnie szukają mniejszych łupów, co jest równie irytujące: w niemieckich wioskach znikają maszyny rolnicze, zwierzęta hodowlane, miedziane rynny”, pisze autor artykułu. Reportaż z pogranicza kończy się pozytywnym akcentem, wizytą w knajpie „Pod lipami”. Prowadzący ją Polak podbił serca Niemców zapraszając ich na nieodpłatną degustację polskich dań. Knajpa ta też jest czymś w rodzaju ośrodka integracyjnego dla Polaków i Niemców. Do tego stopnia, że na piwo wpadają tam nawet członkowie miejscowej NPD.

Ta sama monachijska gazeta przytacza dwie opinie o Polakach i Niemcach:

Niemiecki politolog Klaus Bachmann mówi, że mieszka już w Polsce tak długo, że prawie nic go już dziwi. Polacy są fatalistami, uważa. Są agresywnymi kierowcami, psioczą na opiekę zdrowotną i policję, ale natychmiast ustępują karetce jadącej na sygnale. Nie rozumie, stanu polskich jezdni i ciągle się dziwi, dlaczego wejścia do kanalizacji uplasowane są dokładnie na samochodych pasach ruchu. Ale przywykł do tego, tak jak do demagogii w polskiej polityce, zaznacza Bachman.

Ze zdziwieniem patrzy na coś innego: „W Polsce lekkomyślni narciarze i wędrowcy, którzy zgubią się w górach lub ulegają wypadkom schodząc z wytyczonych tras, nie muszą płacić za akcję ratunkową. Koszty przejmuje podatnik. Dlatego ostrzeżenia przed lawinami i burzami są lekceważone”.

Polski historyk Włodzimierz Borodziej, pisze „SZ”, twierdzi, że „właściwie Polakom nic nie grozi ze strony Niemców”, gdyż wyciągnęli oni nauki z „dwóch haniebnie przegranych wojen”. Ale nie wszyscy Polacy są skłonni w to uwierzyć, co wykorzystują antyeuropejczycy strasząc zmorą niemieckiego rewizjonizmu, zauważa Borodziej. W rzeczywistości nie ma w Niemczech miejsca na ‘wirusa rewanżyzmu'. Im bardziej normalizują się polsko-niemieckie relacje, zauważa, tym mniejsze szanse mają antyeuropejczycy. Polski historyk wskazuje na „lęki niektórych Polaków przed hegemonią gospodarczą Niemiec”, mówi o obawach przed tym, że „Polska stanie się tylko dostawcą części dla niemieckiego przemysłu, że będzie tylko zapleczem dla Niemiec”. Lecz to jest raczej problem Polaków, zauważa Borodziej, gdyż w jego opinii, to od Polski zależy, czy wykaże innowacyjność i w nią zainwestuje”.

"Frankfurter Allgemeine Zeitung” z kolei zamieszcza informacje o „irytacjach” holenderskiego funduszu emerytalnego po ogłoszeniu przez polski rząd planów przeniesienia kapitałowej części systemu emerytalnego na subkonto w ZUS, aby zredukować dług publiczny.

W drugim artykule pt. „Rząd pozostanie stabilny” FAZ informuje o wystąpieniu Jarosława Gowina z PO. Nie stanowi to zagrożenia dla stabilności rządu, pisze gazeta. Odejście Gowina nic prawie nie zmienia ws. większości głosów koalicji w Sejmie.

Barbara Cöllen

red. odp.: Elżbieta Stasik