Sueddeutsche Zeitung: koniec prosperity
30 maja 2020Warszawski korespondent „Sueddeutsche Zeitung” Florian Hassel przedstawia trudną sytuację, w jakiej znaleźli się polscy przedsiębiorcy po wybuchu pandemii koronawirusa na przykładzie znanej firmy kosmetycznej „Dr Irena Eris”.
„Jeszcze niedawno Henryk Orfinger i Irena Eris planowali dalszą ekspansję. Interesy ich firmy kosmetycznej rozwijały się wyśmienicie – zarówno jeśli chodzi o salony kosmetyczne w Polsce, jak i o sprzedaż kosmetyków za granicę, w tym do Arabii Saudyjskiej i Iraku. Potem przyszedł kryzys wywołany koronawirusem, a w połowie marca doszło do lockdownu” – pisze Hassel w materiale opublikowanym w weekendowym wydaniu opiniotwórczej niemieckiej gazety.
Cel – tylko przeżyć
„Mamy w tym roku tylko jeden cel – przeżyć” – cytuje Orfingera Hassel. Przedsiębiorca obawia się, że pomimo złagodzenia ograniczeń na początku maja, „właściwy kryzys dopiero teraz może się zacząć na dobre”.
Niemiecki dziennikarz zwraca uwagę na fakt, że w marcu firma Dr Irena Eris miała ustalić szczegóły sprzedaży swoich wyrobów do Niemiec i Włoch. Zamiast tego, 13 marca polski rząd wprowadził lockdown i zamknął granice państwa – pisze Hassel. Jak zaznacza, Orfinger i Eris mieli „szczęście w nieszczęściu”, gdyż – pomimo zamknięcia salonów kosmetycznych i hoteli - część ich wyrobów sprzedawana była w drogeriach i aptekach. W związku z tym obroty spadły tylko o połowę.
Na początku maja hotele mogły rozpocząć działalność, lecz bez restauracji i basenów. „Do dziś nie ma praktycznie gości” – zauważa Hassel. Jak twierdzi Orfinger, bez pomocy państwa, jego i inne hotele przeżyją zaledwie kilka miesięcy.
Czy to dopiero początek kryzysu?
„To prawdopodobnie dopiero początek kryzysu polskiej gospodarki, będącej największą gospodarką w Europie Środkowej” – ocenia „SZ”. Jak pisze Hassel, rząd uchwalił dotychczas cztery pakiety pomocowe, jednak wielu przedsiębiorców informuje o opóźnieniach w rozpatrywaniu przez przeciążone urzędy wniosków o pomoc.
Od połowy maja niektórzy przedsiębiorcy próbują zwrócić uwagę na swoją trudną sytuację organizując co sobotę „strajk przedsiębiorców”. Hassel opisuje, jak przyznaje, nielegalną demonstrację zorganizowaną 16 maja, zwracając uwagę na zachowanie policji, która zatrzymała wielu uczestników protestu. „Doszło też do użycia gazu łzawiącego” – zaznacza autor.
Protesty przedsiębiorców
„Protesty tego rodzaju mogą być dopiero początkiem. Tylko w kwietniu likwidacji uległo 153 tys. miejsc pracy, największy spadek od dwóch dekad. Do końca roku pracę mogą stracić kolejne setki tysięcy Polaków. Ekonomiści obawiają się, że stopa bezrobocia może do końca 2020 r. eksplodować z 5 do 15 proc.” – czytamy w „SZ”.
Polska zawdzięcza dobrą koniunkturę swojej roli kooperanta niemieckich, francuskich czy angielskich firm. Prawie połowa PKB przypada na eksport, ponad dwie trzecie eksportu na firmy z zagranicznym kapitałem. Ponad 5000 niemieckich firm zatrudniało przed kryzysem 391 tys. polskich pracowników – wylicza Hassel, wskazując na niepewną sytuację w branży meblarskiej i motoryzacyjnej, w dużym stopniu uzależnionych od eksportu.
Hassel zwraca uwagę, że nawet polscy urzędnicy „mogący jedynie marzyć o statusie swoich niemieckich kolegów, którzy nie podlegają zwolnieniu” nie mogą być pewni swoich stanowisk. Trudna sytuacja panuje też w usługach – turystyce, transporcie, kulturze i przemyśle rozrywkowym.
Wskutek zamkniętych granic, kilkaset tysięcy Polaków musiało zrezygnować z zarobku w Niemczech, Angli czy Czechach – dodaje Hassel.
Kłopoty z czynszem
Na zakończenie swojej analizy Hassel opisuje sytuację sieci kawiarni Green Caffe Nero zwracając szczególną uwagę na problem czynszu.
14 maja właściciel sieci planował otwarcie dwóch kolejnych placówek w Krakowie i Warszawie, jednak wieczorem dnia poprzedniego ogłoszono lockdown. „Mieliśmy hektolitry mleka w chłodniach oraz pieczywo i ciasto w piekarnikach. Po ogłoszonym bez ostrzeżenia zamknięciu, nie pozostało nam nic innego jak przekazanie tych produktów kuchni wydającej bezpłatne posiłki” – mówi przedsiębiorca Adam Ringer.
Ringer tłumaczy, że nie jest w stanie płacić czynszu za kawiarnie w dotychczasowej wysokości. Władze Warszawy i „jeden z polskich banków” zrezygnowały z opłat lub obniżyły je o 90 proc. Jednak nie wszyscy właściciele nieruchomości okazują zrozumienie.
„SZ” wskazuje jako przykład centrum biurowe Grzybowska Park należące do Deka Immobilien Invest GmbH, spółki córki niemieckiej Sparkassen-Finanzgruppe. Pod koniec maja Deka zrezygnowała co prawda z zaległości w spłacie zaległości od Green Caffe Nero, zastrzegła jednak, że nie widzi żadnych powodów, by w przyszłości obniżyć czynsz. Dopiero, gdy adwokaci sieci kawiarni zapowiedzieli, że w przypadku procesu oddadzą sprawę do polskiego sądu, Deka zmieniła zdanie i zaproponowała negocjacje – pisze w konkluzji Florian Hassel.