Serbski handel bronią. Polityczny slalom Belgradu
23 lipca 2022Serbskie granaty i miny sprzedawane przez tajemniczego handlarza bronią, przeznaczone rzekomo dla Bangladeszu i przewożone ukraińskim samolotem, który rozbija się w Grecji. Brzmi to jak fabuła średnio emocjonującego thrillera politycznego. Ale taka jest rzeczywistość.
Późnym wieczorem 16 lipca 2022 roku ukraiński samolot transportowy Antonow An-12 rozbił się w północno-wschodniej Grecji w pobliżu miasta Kavala. Na pokładzie było ośmiu ukraińskich członków załogi. Zginęli wszyscy. Samolot wystartował wcześniej z miasta Nis w południowej Serbii i przewoził 11,5 tony pocisków moździerzowych i min produkcji serbskiej. Za transakcją stoi podobno Slobodan Tesic, jeden z największych handlarzy bronią na Bałkanach, od dawna objęty amerykańskimi sankcjami. Oficjalnym miejscem przeznaczenia transportu broni był Bangladesz.
Wkrótce po starcie, nad północną częścią Morza Egejskiego pilot zgłosił problemy z silnikiem, ale nie zdążył już wylądować awaryjnie. Katastrofa pod Kavalą była niezwykle niebezpieczna dla służb ratowniczych i mieszkańców. Jeszcze następnego dnia wciąż dochodziło do wybuchów amunicji.
Największy producent broni w regionie
Katastrofa powoduje nie tylko napięcia dyplomatyczne między Grecją z jednej strony a Serbią i Ukrainą z drugiej - bo Ateny najwyraźniej nie wiedziały nic o niebezpiecznych frachcie i protestowały w obu krajach. Katastrofa zwraca również uwagę na nieprzejrzystą branżę. Serbski przemysł zbrojeniowy wielokrotnie trafiał na pierwsze strony gazet gazet w tym kraju z powodu korupcji i nielegalnego eksportu.
Serbia jest jednym z największych i najważniejszych producentów broni w Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej, a tradycja ta sięga czasów jugosłowiańskich. Prawie wyłącznie państwowy przemysł zbrojeniowy jest ważnym sektorem gospodarczym dla tego kraju. Serbia oferuje niemal wszystko - od broni strzeleckiej i min, artylerii i czołgów po systemy rakietowe, drony, myśliwce i sprzęt elektroniczny, taki jak radary. Ministerstwo obrony w Belgradzie szacuje wartość serbskiego eksportu broni w 2020 roku na około 600 mln dolarów (ok. 530 mln euro). To około trzech procent całego eksportu Serbii w 2020 roku, ale nie ma tu wiarygodnych danych.
Dostawy do stref objętych wojną
Najważniejszymi krajami kupującymi serbską broń i sprzęt wojskowy są Zjednoczone Emiraty Arabskie, Cypr, USA, Bułgaria i Arabia Saudyjska. Ale serbski przemysł zbrojeniowy ma klientów na całym świecie i wcale nie jest wybredny - mówi DW politolog Vuk Vuksanović z belgradzkiego Centrum Polityki Bezpieczeństwa (BCBP). - Państwo serbskie naprawdę chce wyciągnąć z tej branży każdego możliwego dinara. Ale czerwoną linią jest to, że kraje eksportujące nie mogą być objęte sankcjami ONZ ani nie może w nich występować konflikt zbrojny.
Vuksanović podkreśla jednak, że Serbia "nie zawsze przestrzega tych zasad". W rzeczywistości w ciągu ostatnich dwóch dekad kraj ten wielokrotnie eksportował broń do stref objętych wojną lub dostarczał ją do krajów objętych embargiem na broń. Jesienią 2019 roku wyszło na jaw, że serbska broń trafiła za pośrednictwem Arabii Saudyjskiej w ręce islamskich bojowników w Jemenie. Latem 2020 roku azerskie wojsko odkryło serbską broń sprzedaną Armenii na spornym terytorium Górskiego Karabachu. W lutym tego roku sieć serbskich dziennikarzy śledczych ujawniła, że serbska broń była dostarczana do Myanmaru nawet po wojskowym zamachu stanu z lutego 2021 roku.
Nazwisko, które ciągle się pojawia
Jednym z ludzi, których nazwisko wciąż pojawia się w związku z nielegalnymi serbskimi transakcjami zbrojeniowymi, jest Slobodan Tesić. Obecnie ma on 64 lata i od dziesięcioleci zajmuje się handlem bronią. Od 2003 do 2013 roku znajdował się na liście sankcji USA za nielegalne dostawy broni do Liberii. W grudniu 2017 r. odnowiono sankcje wobec Tesicia za liczne nielegalne transakcje zbrojeniowe; obowiązują one do dziś i obejmują m.in. zakaz podróżowania i zajęcie jego aktywów w USA. Tam oficjalnie określa się go jako "największego handlarza bronią i amunicją na Bałkanach".
Tesić znalazł się też w centrum kilku skandali korupcyjnych w serbskim przemyśle zbrojeniowym, w tym tzw. afery Krusika, która wyszła na jaw jesienią 2019 roku. Według niej firmy handlarza bronią rzekomo kupowały produkty znacznie poniżej wartości rynkowej od państwowej firmy zbrojeniowej Krusik, która produkuje granaty, miny i rakiety, i sprzedawały je za granicę po wysokiej cenie - choć w Serbii za obsługę międzynarodowych transakcji bronią faktycznie odpowiada państwowa firma Jugoimport-SDPR.
Finansista partii rządzącej?
Mówi się, że w ramach tych transakcji między państwowymi przedsiębiorstwami zbrojeniowymi a firmami prywatnymi pieniądze płyną do rządzącej Serbskiej Partii Postępowej (SNS) prezydenta Aleksandara Vucica. Tesić jest uważany za jednego z największych finansistów SNS, a według serbskich mediów ma także paszport dyplomatyczny. Bulwersujące może być też to, że ojciec obecnego serbskiego ministra obrony, Nebojsa Stefanović, który w międzyczasie zmarł, ma również być od lat zaangażowany w podobne transakcje dotyczące broni. Zarówno Vucić, jak i Stefanović przez lata zaprzeczali tym oskarżeniom.
Trudno się dziwić, że nazwisko Tesica jest teraz również łączone z obecną dostawą broni do Bangladeszu i katastrofą lotniczą. Mówi się, że stoi on za firmą Valir, która oficjalnie odpowiada za transakcję. Sam Tesić nie komentuje ani tego, ani w ogóle zarzutów wobec niego.
Polityka wahadła?
Pojawiają się też spekulacje, czy broń z rozbitego ukraińskiego samolotu zamiast do Bangladeszu, w rzeczywistości miała trafić do Ukrainy. Zaprzeczyli temu zarówno serbski minister obrony Stefanović, jak i menedżer ukraińskiej firmy Meridian, do której należał rozbity samolot. Ale politolog Vuksanović uważa, że pytania pozostały. - Opinia publiczna musi uzyskać odpowiedź na pytanie, dlaczego ukraiński samolot przewozi serbską broń w czasie, gdy na terytorium Ukrainy szaleje największy międzynarodowy konflikt - mówi Vuksanović.
Politolog widzi w tej aferze także wyraz polityki Belgradu, prowadzonej na zasadzie wahadła. - Z jednej strony oznaczałoby to tajne dostawy amunicję dla Ukrainy, by przypodobać się Zachodowi, a z drugiej strony w Serbii czyni się ustępstwa na rzecz Rosji. Wszystko to wpisuje się w zachowanie belgradzkich elit polegające na balansowaniu pomiędzy różnymi mocarstwami w celu zapewnienia sobie korzyści. Dla Serbii natomiast pytanie brzmi, czy ta polityka w pewnym momencie się nie zawali, bo jedno z tych mocarstw poczuje się sprowokowane - podsumowuje ekspert.