Rasistowski napad w Poczdamie i jego polityczne następstwa / Gazprom grozi Unii Europejskiej wstrzymaniem dostaw
22 kwietnia 2006Wydawany w Kolonii dziennik „Kölnische Rundschau” tak oto komentuje niedawny rasistowski napad w Poczdamie i jego następstwa:
W Poczdamie tak dotkliwie pobito Niemca pochodzenia etiopskiego, że aż doznał on pęknięcia czaszki. Minister spraw wewnętrznych Niemiec Wolfgang Schäuble stwierdza w związku z tym, że również jasnowłosi i niebieskoocy ludzie są w RFN ofiarami napadów, dokonywanych przez sprawców, którzy nie zawsze posiadają obywatelstwo niemieckie. Zgadza się, z tym, że nie są oni ofiarami tylko dlatego, iż są blondynami i mają niebieskie oczy. A poza tym: czy stwierdzenie pana ministra czyni napad z Poczdamu mniej godnym pogardy? Jego wypowiedź jest po prostu głupia. Schäuble stwierdził również szybko przyczynę napadu: jest nią izolacja, w jakiej znajdowała się niegdyś była NRD. Wypowiedź kanclerz Angeli Merkel zaprzecza jego opinii:prawdziwy problem stanowi brak perspektyw młodzieży.
Notabene: Ernyas M., który mieszka w Niemczech od 20 lat, walczy ze śmiercią w szpitalu – pisze „Kölnische Rundschau”.
Jest czymś fatalnym fakt, że chadecki minister spraw wewnętrznych Niemiec Wolfgang Schäuble i szef resortu w Brandenburgii, Jörg Schönbohm, również z CDU, bagatelizują obecnie zagrożenie, jakie stanowią prawicowi radykałowie – stwierdza dziennik „Neue Osnabrücker Zeitung”. Najwyraźniej obawiają się oni, że tego rodzaju wydarzenia mogą niezasłużenie zaszkodzić wizerunkowi Niemiec na krótko przed Piłkarskimi Mistrzostwami Swiata. Ale uniewinnianie z góry jest równie niewskazane jak skazywanie kogoś z góry. Dlatego Schäuble i Schönbohm wyświadczyli prestiżowi Niemiec na arenie międzynarodowej niedźwiedzią przysługę. Nie spoglądanie w bok i bagatelizowanie ryzyk stwarza zaufanie, lecz konsekwentne wskazywanie i zwalczanie zagrożenia związanego z prawicowymi ekstremistami – konkluduje „Neue Osnabrücker Zeitung”.
Wielu twierdzi, że w innych częściach świata dochodzi do podobnych napadów jak w Poczdamie. Zgadza się. Ale ile krajów zaprasza do siebie zewsząd ludzi hasłem tegorocznego mundialu :„Swiat w gościnie u przyjaciół?” – zapytuje wydawany w bawarskim Weiden dziennik „Der Neue Tag”.
Bardziej optymistyczną opinię wyraża dziennik „Frankfurter Neue Presse” wydawany we Frankfurcie nad Menem:
Czy nasza republika znalazła się nad przepaścią? Czy na krótko przed Piłkarskimi Mistrzostwami Swiata cudzoziemcy stali się u nas ludźmi wyjętymi spod prawa? Nie, tak źle na szczęście jeszcze nie jest. Demokracja i życie większości obcokrajowców w RFN nie są zagrożone. Ostatnie wyniki wyborów świadczą o tym, że prawicowi ekstremiści nie mają u nas szans. Uwzględniając fakt, że w sondażu opinii publicznej co trzeci Francuz stwierdził, iż partie skrajnie prawicowe są „wzbogaceniem dla krajobrazu politycznego”, możemy uważać się wręcz za szczęśliwców. Mimo to skrajnie prawicowego zagrożenia nie wolno bagatelizować, ani też nie dostrzegać faktu, że ksenofobia i brutalność szerzą się w nowych landach RFN w sposób niemalże zatrważający.
Zmiana tematu. Rząd Niemiec skrytykował wczoraj rosyjski koncern energetyczny Gazprom za grożenie wstrzymaniem dostaw dla Unii Europejskiej. Przedsiębiorstwo to jest niezadowolone z powodu przeszkód, jakie UE robi w nabywaniu przezeń udziałów w unijnej gospodarce. W komentarzu na stronie tytułowej ponadregionalnego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” czytamy w związku z tym:
Niemiecki koncern Eon nadal odmawia Rosjanom udziałów w jego sieci. Eon słusznie obawia się, czy może polegać na państwowym koncernie w pozornie demokratycznym kraju, który na początku roku przerwał dostawy gazu ziemnego do Ukrainy, a w procesie niszczenia koncernu naftowego „Jukos” zademonstrował, że Kreml ma własne wyobrażenia o prawie własności w Rosji. Nie jest to oczywiście jedyny powód odrzucenia rosyjskich ofert./…/ Ale jak długo Rosja nie zagwarantuje swoim zachodnim partnerom gospodarczym bezpieczeństwa prawnego, tak długo ostrożność jest wskazana. Dopiero wtedy, gdy Gazprom będzie gotów rokować nie tylko na temat udziałów zachodnich partnerów w regionalnych polach gazu ziemnego i ropy naftowej, lecz również podzieli się władzą nad swoimi rurociągami, Zachód może zgodzić się na daleko idące transakcje. Kanclerz Angela Merkel powinna się tego domagać, gdy za kilka dni spotka się z prezydentem Władimirem Putinem w Tomsku – radzi „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.