1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Przyszłość Europy w sferze LNG: wielkie kwoty i wątpliwości

Michel Penke | Julia Merk
11 grudnia 2022

Europa próbuje zastąpić rosyjski gaz przez LNG i inwestuje miliardy w infrastrukturę. To może okazać się kosztownym, ale i ślepym zaułkiem. Zarówno dla podatników, jak i dla klimatu.

https://p.dw.com/p/4KcsL
DW Sendung MADE
Zdjęcie: HÖGH LNG

Piątego marca, kilka dni po rosyjskim ataku na Ukrainę, Ursula von der Leyen – zaniepokojona tym, że Rosja może Europie zakręcić kurek z gazem – napisała na Twitterze: „UE musi uwolnić od swojego uniezależnienia od paliw kopalnych”. Przewodnicząca UE pochwaliła, nieco na wyrost, Hiszpanię za to, że „jest pionierem pod względem wysokiego udziału energii odnawialnej i użytkowania LNG”.

Problem polega na tym, że również LNG jest gazem kopalnym, wypompowywanym z ziemi, częściowo metodą szczelinową, a potem spalany w sposób szkodliwy dla klimatu. Fakty te znane są również przewodniczącej von der Leyen. A jednak ta pomysłodawczyni Europejskiego Zielonego Ładu, dzięki któremu kontynent ma się dekarbonizować, ciągle łączy temat LNG z kwestią energii odnawialnej.

Ta klimatyczna fikcja może stać się dla Europy jeszcze bardziej kosztowna; tak ekologicznie jak i finansowo. Infrastruktura, w którą Europa inwestuje miliardy, stanie się bowiem wkrótce bezużyteczna lub znacznie droższa, jeżeli UE będzie trzymała się swoich planów walki z kryzysem klimatycznym.

LNG przeżywa boom, mimo wysokich kosztów

Według Eurostatu największym konsumentem gazu w Europie są Niemcy, następnie – Włochy, Holandia, Słowacja i Francja. Te właśnie kraje starają się zastępować import gazu z Rosji dostawami z innych źródeł.

– Od początku wojny w Ukrainie eksport LNG do Europy wzrósł o 58 procent – mówi Paula Di Mattia Peraire, analityk gazowy w Independent Commodity Intelligence Service (ICIS). W szczególności Niemcy, Grecja i Włochy, ale także Irlandia, Francja, Holandia i Polska rozbudowują swoją infrastrukturę nadmorską.

– Obecnie w Europie inwestuje się dużo w LNG. Jeżeli wszystkie te projekty zostaną zrealizowane, a mówimy o 15 nowych inwestycjach do końca 2024 roku, zdolności regazyfikacyjne wzrosną o 70 miliardów metrów sześciennych rocznie – mówi analityczka z ICIS.

Szczególnie duże inwestycje państwowe płyną obecnie do terminali przybrzeżnych, gdzie schłodzony, skroplony gaz jest rozładowywany i podgrzewany, a potem, w postaci gazowej, przekazywany do sieci rurociągów (to tzw. regazyfikaja). Jednak obecnie takich terminali jest zbyt mało – zwłaszcza na Morzu Północnym i Bałtyckim – aby zaspokoić potrzeby Europy w zakresie dostaw gazu. Ale terminale to tylko jedno z dwóch wąskich gardeł w imporcie gazu.

Pierwszy statek do konwersji na skroplony gaz ziemny w Niemczech
Pierwszy statek do konwersji skroplonego gazu ziemnego w Niemczech "Neptun" wpływa do portu Mukran u wybrzeży wyspy Rugii. Zdjęcie: picture alliance/dpa

Wąskie gardła: statki i sieć rurociągów

Jeśli rosyjski gaz z rurociągów ma zostać zastąpiony, potrzebny jest zamiennik z innych źródeł, który musi być najpierw przetransportowany do Europy tankowcami. Cysterny LNG, łatwo rozpoznawalne po typowych kulistych zbiornikach, mieszczą do 175 000 metrów sześciennych płynnego gazu, co odpowiada 90 milionom metrów sześciennych mniej gęstego gazu płynącego rurociągami. Aby zastąpić 167 miliardów metrów sześciennych rosyjskiego gazu w ciągu roku, Europa potrzebuje około 1800 statków, czyli pięć dziennie.

Według Instytutu Ekonomiki Żeglugi i Logistyki wymagałoby to 160 nowych tankowców. Przy cenie 220 milionów dolarów za sztukę daje to 35 miliardów dolarów.

Poza tym w przyszłości gaz LNG będzie musiał płynąć z Hiszpanii, Francji i Holandii do Europy Środkowo-Wschodniej, czyli nie jak dotychczas ze wschodu na zachód. Ponieważ jednak gazociągi o maksymalnych długościach są w większości jednokierunkowe, „przepływ wsteczny” jest możliwy tylko w ograniczonym zakresie. Według Instytutu Fraunhofera obecne niemieckie moce produkcyjne, które mają zasadnicze znaczenie dla Europy, musiałyby zostać co najmniej podwojone.

Ekspert: „To nie ma sensu!”

Wszystko to znajduje się w zasadniczej sprzeczności z celami klimatycznymi UE. Unia chce stać się neutralna klimatycznie do 2050 roku, Niemcy do 2045 roku. Jednak jeżeli UE będzie spalać więcej LNG, emisje wzrosną jeszcze bardziej.

– Mamy do czynienia z kryzysem klimatycznym – mówi ekspert ds. energii Ganna Gladkykh z Europejskiego Sojuszu Badań nad Energią (EERA). – Nawet Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) mówi, że od zaraz należałoby wstrzymać nowe inwestycje w paliwa kopalne. Tylko wtedy możemy osiągnąć wyznaczone cele klimatyczne. Mimo to, UE inwestuje obecnie miliardy w infrastrukturę gazową. Nie ma sensu inwestować w LNG, zwłaszcza w Europie.

Niemcy: terminal LNG w Wilhelmshaven
Niemcy: terminal LNG w WilhelmshavenZdjęcie: David Hecker/Getty Images

Wodór zamiast LNG

Problem mają rozwiązać gazy produkowane w sposób przyjazny dla klimatu. Zamiast kopalnego gazu ziemnego za kilka lat ma być przetwarzany amoniak, a przede wszystkim – ciekły wodór. Wtedy bezużyteczne tankowce, terminale i linie tranzytowe mogłyby być jednak nadal używane, a przynajmniej jest taka nadzieja.

Ganna Gladkykh ma wątpliwości wobec takiej transformacji. – Politycy, aby uspokoić opinię publiczną, mówią, że infrastruktura dla wodoru jest gotowa. Twierdzą, że chociaż inwestujemy w kopalny LNG, inwestycje te nie zostaną zmarnowane, jeśli pójdziemy w kierunku bardziej ekologicznej technologii wodorowej.

– Jednak taka konwersja nie jest prosta – mówi Rainer Quitzow, kierownik grupy badawczej w Poczdamskim Instytucie Transformacyjnych Badań nad Zrównoważonym Rozwojem (IASS). Wodór nie jest nawet przesyłany dzisiaj, w 2022 roku. Według Quitzowa potrzebne są do tego inne stopy metali i materiały, ponieważ wodór jest bardziej wybuchowy, a przez to bardziej niebezpieczny. – Będzie to wymagało znacznych dodatkowych inwestycji - twierdzi.

Międzynarodowa Agencja Energii Odnawialnej szacuje, że dodatkowe koszty wymiany pomp, zaworów, przyrządów i systemów bezpieczeństwa sięgnąć mogą nawet 20 procent wartości instalacji LNG. Wodór musi być schładzany o dodatkowe 100 stopni niż jest to w przypadku LNG, którego temperatura wynosi minus 160 stopni. Obecne zbiornikowce i terminale LNG nie będą nadawały się do tego celu.

Ponadto cały wodór musi najpierw zostać wyprodukowany w sposób zrównoważony za pomocą energii wiatrowej lub słonecznej i przetransportowany do Europy. Aby zaspokoić europejskie zapotrzebowanie na energię wodorową, do jej produkcji nie wystarczy tutejszej energii słonecznej i wiatrowej.

– Biorąc to wszystko pod uwagę, powiedziałbym, że będziemy mieli tu do czynienie z przeinwestowaniem – mówi Gladkykh, krytykując europejską, a zwłaszcza niemiecką politykę energetyczną. Ekspert IASS, Quitzow, również dostrzega ryzyko „jeśli zbudujemy infrastrukturę, która nie ma sensu z punktu widzenia osiągania celów klimatycznych”. Podejrzewa jednak, że „gdy już powstaną owe terminale i obiekty, to trudno będzie z nich zrezygnować właśnie z powodu ogromnych inwestycji”. Szkody poniosłaby nasza planeta.

Holandia: pływający terminal LNG w Groningen
Holandia: pływający terminal LNG w GroningenZdjęcie: Katerina Sulova/CTK Photo/IMAGO

Gaz z rurociągów czy LNG: co bardziej szkodzi klimatowi?

Jednak szkody klimatyczne już teraz rosną: wydobycie konwencjonalnego, na przykład rosyjskiego gazu ziemnego, powoduje w zasadzie mniejsze emisje niż szczelinowanie. W przeciwieństwie do gazu rosyjskiego, ten z Kataru czy USA musi najpierw zostać skroplony, aby nadawał się do transportu. W tym celu gaz jest silnie sprężany, a następnie ponownie „rozluźniany”, przy czym za każdym razem bardzo się ochładza. W wyniku pracy sprężarek utracie ulega od 8 do 25 procent uzyskiwanej energii.

W rezultacie paliwo nadal musi być transportowane przez oceany. Im dłuższa trasa, tym gorszy bilans klimatyczny. Na przykład „koszty transportu klimatycznego” gazu z Australii byłyby pięciokrotnie wyższe niż gazu z Algierii.

Zamrożone plany Rosji dotyczące LNG

Ale nie tylko UE boryka się z problemami w gospodarce LNG. Także Rosja chciałaby skraplać i sprzedawać swój gaz. Jednak nawet w przypadku szybkiego zakończenia rosyjskiej inwazji na Ukrainę udział Rosji w europejskim rynku gazu prawdopodobnie spadnie z powodów politycznych. W rezultacie kraj ten musi w dużej mierze spisać na straty wielomiliardową infrastrukturę rurociągów prowadzących do Europy. Ponadto, aby znaleźć nabywców poza Europą, zwłaszcza w Chinach i Japonii, Rosja musi sporo zainwestować w instalacje skraplania i w terminale.

Jednak eksperci wątpią, czy Moskwa będzie w stanie stworzyć niezbędną technologię bez pomocy Zachodu. W wyniku sankcji większość zachodnich partnerów zrezygnowała ze współpracy z Moskwą.

Sekretarz Generalny ONZ: „To błędna inwestycja”

Obecnie dyskutuje się również o przyszłości nowych instalacji LNG w Unii Europejskiej. W dwóch raportach europejskich think tanków – Agora Energiewende oraz E3G – naukowcy zastanawiają się, w jaki sposób Europa mogłaby zmniejszyć swoje zapotrzebowanie na gaz w okresie „od roku do czterech lat” i uniezależnić się od Rosji.

20 procent zapotrzebowania można zastąpić wdrażając plan Komisji Europejskiej „Fit for 55”. Kolejne 45 procent można osiągnąć dzięki pompom ciepła, izolacjom i ekspansji zielonej energii. Importowana z innych krajów musi być tylko jedna trzecia tego zapotrzebowania. Do obsługi tych 50 miliardów metrów sześciennych gazu istniejąca infrastruktura jest wystarczająca.

W tych kwestiach naukowcy otrzymują wsparcie z najwyższej półki. Na szczycie Economist Sustainability Summit sekretarz generalny ONZ António Guterres nazwał paliwa kopalne „błędną inwestycją, której wynikiem są miliardy dolarów bezwartościowych aktywów”.

– Kraje muszą przyspieszyć wycofywanie węgla i wszystkich paliw kopalnych – powiedział sekretarz generalny. – Wszystko inne to szaleństwo. Zależność od paliw kopalnych to wzajemnie gwarantowana zagłada.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>