Prokurator generalny ostrzega przed "obywatelami Rzeszy"
25 marca 2017Prokurator generalny RFN Peter Frank przestrzegł przed radykalnym odłamem członków i sympatyków ruchu "obywateli Rzeszy". Skrajne skrzydło tego ugrupowania nie tylko nie uznaje Republiki Federalnej Niemiec, ale także "gotowe jest wystąpić zbrojnie przeciwko państwu niemieckiemu i jego organom", powiedział Frank w wywiadzie dla "Badische Neusten Nachrichten". - Mamy na oku pewną grupę "obywateli Rzeszy", z której, jak sądzimy, może wykluć się komórka terrorystyczna - dodał.
Nowa odmiana terroryzmu?
Zdaniem prokuratora generalnego "obywateli Rzeszy" nie należy traktować jako monolitu, w związku z czym nie wolno ich stawiać na równi z organizacją terrorystyczną. Terroryzm, podkreślił, zawsze ma na celu "zniszczyć nasz porządek społeczny i nasze wartości". Ideologia, która się za nim kryje, podlega na ogół koniunkturalnym wahaniom i jest stale dopasowywana do bieżącej sytuacji politycznej i społecznej. W odróżnieniu od klasycznych terrorystów tzw. Reichsbürger, "obywatele Rzeszy", stoją na stanowisku, że Rzesza Niemiecka istnieje nadal w granicach z 1937 roku, a powojenna Republika Federalna Niemiec jest jedynie spółką prawa handlowego założoną przez aliantów. "Obywatele Rzeszy" nie uciekają się do przemocy wobec RFN i jej organów, tylko je odrzucają twierdząc, że działają nielegalnie i nie mają żadnej mocy prawnej. Dlatego odmawiają oni płacenia podatków, drukują własne dowody tożsamości i prawa jazdy i nie uznają żadnych decyzji urzędowych, które w jakikolwiek sposób ich dotyczą.
"Obywatele Rzeszy" czyli oszołomi?
Przez długi czas tak właśnie uważano i traktowano ich jako mniej lub bardziej nieszkodliwych wariatów. Sytuacja zmieniła się w październiku ubiegłego roku, kiedy jeden z członków tego ruchu zastrzelił w Georgensmünd pod Norymbergą policjanta i zranił trzech innych. Z tego względu od listopada 2016 roku "obywatele Rzeszy" są obserwowani przez niemiecki kontrwywiad i inne służby.
Zdaniem partii opozycyjnych, zmiana stosunku do tego ruchu nastąpiła za późno i nie jest wystarczająco konsekwentna. Stwarza on zagrożenie dla porządku prawnego Niemiec, a walka z nim jest utrudniona, ponieważ władzom brakuje nawet tak podstawowych informacji, jak liczba jego członków i struktura organizacyjna. Mówi się o 4 tys. 500 członków, ale są to dane szacunkowe i mało precyzyjne.
DW, dpa / Andrzej Pawlak