Pro: Nie ma innej alternatywy jak interwencja
30 sierpnia 2013Nie ma wątpliwości co do tego, że w syryjskiej wojnie domowej użyto zabronionej przez konwencje międzynarodowe broni chemicznej. Przerażające zdjęcia i filmy, ukazujące martwe kobiety i dzieci i rannych cywilów, którzy padli ofiarą gazu paraliżująco-drgawkowego dokumentują użycie gazu bojowego.
Przede wszystkim relacje renomowanej organizacji "Lekarze bez Granic", która od lat działa w Syrii i ściśle współpracuje z tajnymi szpitalami, potwierdzają bestialski, masowy mord.
"Czerwona linia" została przekroczona
Wraz z użyciem tej broni masowego rażenia przeciwko ludności cywilnej zdefinowana przez Baracka Obamę "czerwona linia" została definitywnie przekroczona. Dla przypomnienia: w sierpniu 2012 roku prezydent USA zapowiedział oficjalnie, że nie będzie tolerował użycia broni chemicznej lub biologicznej w syryjskiej wojnie domowej. Po setkach zabitych i tysiącach rannych najpotężniejszy polityk świata musi dotrzymać słowa.
Z tego powodu - z wielkim prawdopodobieństwem - w najbliższych dniach zachodnia koalicja pod przywództwem USA będzie musiała zaatakować cele wojskowe reżimu Asada. Nie tylko z powodów moralnych amerykański prezydent nie ma innego wyboru. Przede wszystkim Zachód nie może tolerować żadnego precedensu użycia broni chemicznej w tej beczce prochu, o ile chce na przyszłość zapobiec sięganiu po broń masowego rażenia.
To jest nakazem wobec cynizmu reżimu Asada - i w kontekście jego ogromnego arsenału broni chemicznej, największego na Bliskim Wschodzie.
Konstelacja konfliktu
Nawet, jeśli amerykańskie uderzenie na reżim w Damaszku wydaje się już tylko kwestią czasu, to jednak wiele pytań pozostaje otwartych. Przede wszystkim na temat konkretnych, politycznych celów tej ograniczonej interwencji.
Już teraz jest jasne, że kilkudniowe bombardowanie syryjskich celów wojskowych byłoby jedynie akcją odwetową, której celem jest odstraszanie. Nie zakończy ona rozlewu krwi, zapewne nie zmieni też układu sił i zachowania stron w tym bardzo skomplikowanym konflikcie. Pomimo to jest nadzieja, że osłabienie Asada może skłonić go do podjęcia negocjacji.
Stąd międzynarodowa dyplomacja musi zrobić wszystko, by zmusić strony konfliktu do zajęcia miejsca przy stole rozmów. Odnosi się to też do przyjaciół Asada i jego sojuszników - Chin, Rosji i Iranu.
Paradoksalnie właśnie domniemana akcja miliarna USA stanowi nową, nieoczekiwaną szansę dla rozwiązania konfliktu na poziomie wspólnoty międzynarodowej. Bo ani Rosja, ani Chiny nie są przecież zainteresowane rozluźnieniem konwencji o zakazie stosowania broni chemicznej. Jeśli wziąć pod uwagę, że syryjska wojna domowa, także po obaleniu Asada, najprawdopodobniej nie zakończy się, to tylko wspólne działania społeczności międzynarodowej są jedną drogą do zakończenie syryjskiej tragedii.
Loay Mudhonn, Redakcja Bliskowschodnia DW / tłum. Bartosz Dudek
red. odp.: Małgorzata Matzke