Premier Brandenburgii: "Były obawy wobec Polaków. Żadna się nie potwierdziła"
9 lutego 2011DW: Prośba o krótki rachunek strat i zysków: czy potwierdziły się lęki, których nie brakowało przecież po obu stronach granicy na Odrze i Nysie?
Matthias Platzeck: Koniec końców żaden z nich nie stał się rzeczywistością. Przed przyjęciem naszych polskich sąsiadów do Unii Europejskiej i przed wejściem w życie porozumienia z Schengen były obawy, że nas zaleją polscy pracownicy, że z Brandenburgii odpłynie siła nabywcza, że wzrośnie przestępczość – i tak dalej, i tym podobne.
Nic takiego się nie stało. Wręcz przeciwnie. Ludzie z Polski ciągną do nas, kupują nieruchomości, poprawiają statystyki demograficzne, odmładzają nasz kraj. Polscy klienci robią u nas zakupy. Przestępczość nie eksplodowała. A na polskich pracowników czeka się dziś wręcz, ponieważ w wielu miejscach potencjał naszej siły roboczej, zwłaszcza fachowej, już nie wystarcza (...).
Można więc już powiedzieć, że obaw było wiele, ale żadna z nich nie potwierdziła się w życiu codziennym.
Czy zakaz swobodnego zatrudniania pracowników z nowych krajów członkowskich do końca siedmioletniego okresu przejściowego był błędem?
Matthias Platzeck: Już dwa lata temu mówiłem, że bardzo bym sobie życzył jego zniesienia. W tej kwestii ponieśliśmy porażkę (...).
Wspólna praca do zrobienia
DW: W jakich dziedzinach współpraca Niemców i Polaków może dać synergię, może przynieść więcej, niż gdyby jedni i drudzy działali na własną rękę?
Matthias Platzeck: W Brandenburgii i Saksonii mamy teraz szczególny problem, który wiąże nas z polskimi sąsiadami: to jest „czysty węgiel”, czyli technologia CCS – wyłapywania i składowania dwutlenku węgla powstającego podczas spalania węgla w elektrowniach. Od tego zależy przyszłość naszego górnictwa, ponieważ zobowiązaliśmy się, że nie będzie już żadnych nowych elektrownii bez wyłapywania dwutlenku węgla. Właśnie tu mamy wielką, wspólną pracę do zrobienia, która nam jednak może przynieść korzyści w skali światowej. Mamy też wspólne interes w zakresie energii odnawialnych, ponieważ dysponujemy wielkimi, słabo zaludnionymi obszarami, gdzie można bardzo dobrze wykorzystywać energię wiatru.
Przed nami stoi jeszcze jedno wspólne wyzwanie, ponieważ jesteśmy krajami tranzytowymi. Zarówno Brandenburgia, jak i sąsiednie, polskie województwa leżą na szlaku Paryż-Berlin-Warszawa-Moskwa i tu w ciągu najbliższych dwudziestu lat jest logistycznie całkiem sporo do zrobienia.
Jesteśmy powiązani systemem rzecznym. Odra i Nysa mają źródła w Czechach i płyną przez Polskę. Co tam się dzieje, kilka dni później dzieje się także i u nas. To nas wiąże ze sobą, a poradzić sobie z tym będziemy mogli tylko wtedy, gdy rozwiniemy transgraniczny menedżment powodziowy. Żaden kraj z osobna nie jest bowiem w stanie sam uporać się z tym problemem. (...)
DW: Jeszcze raz Brandenburgia: Jak atrakcyjny jest ten region dla inwestorów zagranicznych? Skąd przychodzą ci najważniejsi i w co inwestują przede wszystkim?
Matthias Platzeck: Wskażę dwa obszary, bo nie sposób wyliczyć wszystkiego: nasze stalownie, które są najnowocześniejsze w Europie, należą do Włochów i Hindusów. Wymienię tu jednego: Lakshmi Mittala.
Nasz przemysł silnikowy jest firmowany przez Rolls-Royce'a, a pod względem wielkości produkcji w dziedzinie techniki lotniczej i kosmicznej jesteśmy trzecim obszarem w Niemczech. Rolls-Royce i MTU produkują u nas silniki dla bardzo, bardzo wielu samolotów, zarówno amerykańskich, jak i Airbusa.
Albo proszę spojrzeć na Babelsberg. Dzięki niemu, Brandenburgia jest dziś regionem, gdzie produkowanych jest najwięcej filmów w Niemczech, z których rok w rok przynajmniej jeden dostaje potem Oscara.
To są sprawy, które czynią ten kraj atrakcyjnym i przyciągają wiele inwestycji zagranicznych.
DW: Dziękuję Panu za rozmowę.
rozmawiał Aureliusz M. Pędziwol
red. odp. Bartosz Dudek
śródtytuł i skróty od redakcji
*Matthias Platzeck (ur. w 1953 r.) jest od 2002 roku premierem Brandenburgii. W l. 2005-2006 był federalnym przewodniczącym SPD.
Po upadku muru berlińskiego Platzeck brał udział w rozmowach Centralnego Okrągłego Stołu NRD jako przedstawiciel demokratycznej opozycji. Od lutego do kwietnia 1990 roku reprezentował enerdowskich Zielonych w rządzie Hansa Modrowa. Do SPD przeniósł się w 1995 roku.