Poparcie niemieckich Turków dla Erdogana porażką integracji
26 czerwca 2018"Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważa, że „nawet jeśli do urn wyborczych poszedł co drugi uprawniony do głosowania, to poparcie dla Erdogana i jego islamsko-nacjonalistycznej AKP jest wśród Turków w Niemczech przytłaczające” i znacznie większe (65 proc. - red.) niż w samej Turcji. Dziennik przypomina, że w okolicach Essen, Duesseldorfu i Stuttgartu partia Erdogana dostała nawet więcej niż dwie trzecie głosów, zaś w żadnym z lokali wyborczych w Niemczech poparcie nie było mniejsze niż 50 procent. „Sympatia i tęsknota, które znalazły tu wyraz, stoją w kontrze do celów i nadziei wiązanych ze słowem integracja”. Gazeta nazywa to „ogłoszeniem bankructwa”.
Wychodząca w Moguncji "Allgemeine Zeitung" uważa, że „im głośniejsze krytykowanie Erdogana, tym liczniej niemieccy Turcy idą do wyborów i tym bardziej go popierają”. Sytuację w Turcji dziennik porównuje do sytuacji w innych krajach. „To jest populistyczny dylemat, jaki mamy na Węgrzech, w Polsce, we Włoszech i w USA”, wyjaśniając, że chodzi o dylemat, „w jaki sposób zapewnić równowagę pomiędzy niezbędnym sprzeciwem a pozostawaniem w dialogu”.
W komentarzu "Badische Neueste Nachrichten" czytamy, że po wygranych wyborach los kraju zależy od człowieka, który „znany jest ze swego populizmu, z taktycznych zwrotów i wybuchów złości“. W systemie Erdogana nie ma żadnej ważnej kwestii, o której on sam by nie decydował.
"Frankfurter Rundschau" przestrzega jednak przedprzedwczesnym ogłaszaniem Turcji autokracją w rosyjskim lub azjatyckim stylu i wskazuje na rolę tureckiej opozycji. Jej zaangażowanie w kampanii wyborczej pokazało, „jak żywa jest demokracja w głowach i sercach dużej części ludności”. Notorycznie skłócone partie opozycyjne stworzyły koalicję wyborczą, pomagając dostać się do parlamentu prokurdyjskiej partii HDP. Dziennik podkreśla, że tym samym opozycja uniemożliwiła absolutną większość partii Erdogana i wysłała pozytywny sygnał w kierunku kurdyjskich regionów kraju.