1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
Sport

Niemiecka prasa o zamieszaniu z Polakami w Oberstdorfie

30 grudnia 2020

Niemieckie dzienniki poświęcają dużo miejsca zamieszaniu wokół polskich skoczków podczas Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie.

https://p.dw.com/p/3nLox
Klemens Murańka w Oberstdorfie
Klemens Murańka w OberstdorfieZdjęcie: Oliver Lerch/GEPA pictures/imago images

Niemiecka prasa poświęca dużo miejsca zamieszaniu wokół polskich skoczków podczas Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie. Mowa jest o dyplomatycznej interwencji i o zaniedbaniach. Czy Polacy przyjechali na zawody jednym mikrobusem?

„Polacy, wykluczeni właściwie z inauguracji skoków, zostali jednak podczas nocnej akcji dopuszczeni (do turnieju). Ich przypadek związany z koronawirusem doprowadził do sporego bajzlu” – czytamy w dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Autor przypomina, że wykluczenie polskiej ekipy było następstwem pozytywnego wyniku testu na Covid-19 u jednego z polskich zawodników, Klemensa Murańki. „Polacy jednak nie odpuścili” – zaznaczył Ralf Weitbredt. Jak tłumaczy, zmiana decyzji nastąpiła po kolejnej serii testów, które wypadły negatywnie.

Test Murańki był najwidoczniej nieprawidłowy. „FAZ” cytuje sekretarza generalnego turnieju w Oberstdorfie Floriana Sterna, że wynik drugiego testu różnił się od testu pierwszego. „Dlatego postanowiliśmy w uzgodnieniu z urzędem zdrowia przeprowadzić trzeci test, który wypadł negatywnie” – powiedział Stern. Decyzja o przywróceniu polskiej ekipy była „decyzją na korzyść sportu”, najuczciwszą z możliwych – dodał dyrektor skoków w FIS, Sandro Pertile.

Zagadkowa sprawa

Zdaniem „FAZ” sprawa jest „zagadkowa”. Z informacji podanych przez Sterna wynika, że pierwsza próbka pobrana od Mureńki była kilkakrotnie sprawdzana, zawsze z „definitywnie pozytywnym wynikiem”.

„Polacy mogą odetchnąć, ale krytyka pod ich adresem nie była całkowicie bezzasadna” – zaznacza „FAZ”. „Podczas gdy inne narody, w tym Niemcy, przestrzegają pedantycznie zasad higieny, Polacy są winni zaniedbań. Przyjechali w niedzielę do Oberstdorfu wszyscy w jednym mikrobusie” – pisze autor. Do tego faktu odniósł się też Pertile – „Dziesięć godzin w jednym mikrobusie – nie wiadomo, co mogło się zdarzyć”.

Salomonowa decyzja

„Jeden wynik testu na Covid-19 pozytywny, dwa negatywne. Z godnym uwagi zaangażowaniem i salomonowymi decyzjami organizatorzy turnieju przywrócili do zawodów w klasyfikacji generalnej cały zespół Polaków” – pisze Volker Kreisl w „Sueddeutsche Zeitung”.

Autor nazywa decyzję w sprawie ekipy polskiej „prawdziwą premierą”. „Po raz pierwszy doszło do wykluczenia całej drużyny, a następnie do jej przywrócenia do zawodów. W tym celu unieważniono obowiązującą kwalifikację, co jeszcze nigdy się nie wydarzyło” – tłumaczy Kreisl.

Dziennikarz opisuje perturbacje z testami polskich skoczków. Podkreśla, że trzecia seria testów wypadła negatywnie u wszystkich siedmiu Polaków, co skłoniło organizatorów do realizacji planu B, czyli „akcji ratunkowej”. Polska ekipa przeprowadziła „ekskluzywny trening” na skoczni, a potem kwalifikacje i dwie rundy skoków, bez dwuosobowych pojedynków, jak w Pucharze Świata.

Kampania przeciwko wykluczeniu

„Sueddeutsche Zeitung" zwraca uwagę, że media i działacze sportowi w Polsce agitowali przeciwko wykluczeniu. Organizatorzy dostali z polskiego konsulatu generalnego w Monachium oficjalne zapytanie. Jak ujawnił Pertile, konsulat prosił jedynie o informacje, jednak „za każdym niewinnym pytaniem kryje się jakiś zamiar”.

Nasuwa się pytanie, czy decyzja (o udziale Polaków) miała także polityczno-sportowe czy wręcz komercyjne podłoże – zastanawia się Kreisl. Stern mówi o „nadzwyczajnym przypadku". Oczywiście nie chcemy testować sportowców tak długo, aż wynik wypadnie negatywnie. Jednak w tym przypadku z powodu jednego testu ucierpiałoby 14-15 osób – dodał Stern.

Trener ekipy niemieckiej Stefan Horngacher przyjął z zadowoleniem decyzję organizatorów. Polacy są jedną z najsilniejszych ekip, skakać powinni najlepsi – powiedział. Zdaniem Pertile w sporcie powinni wygrywać najlepsi.

To prawda, pisze Kreisl, że Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła należą do grona faworytów. W związku z tym nasuwa się jednak pytanie, czy organizatorzy działaliby z taką samą determinacją, gdyby chodziło o ekipę Estonii? – pyta na zakończenie Kreisl w „Sueddeutsche Zeitung”.