Prasa o wizycie Merkel w Turcji: Tu stoję, inaczej nie mogę
23 maja 2016Opniotwórcza „Sueddeutsche Zeitung“ jest przekonana, że: „Kto żąda, by Europa wypowiedziała umowę z powodu postępowania Erdogana, lekceważy fakt, że dotknie to przede wszystkim uchodźców. To dla nich płyną do Turcji miliardy euro, to dla nich pakt UE-Turcja umożliwia w miejsce niebezpiecznych przepraw przez Morze Śródziemne legalne przyjazdy do UE, nawet jeśli jest ich śmiesznie mało. Prawdopodobieństwo, że Erdogan wypowie umowę, a cały problem uchodźców przejmą znowu przemytnicy (…) jest z racjonalnego punktu widzenia niewielkie, przy czym nie można zapominać o irracjonalności Erdogana. Merkel podczas spotkania z nim nie musi z obawy o swoją politykę migracyjną ani tchórzyć, ani udowadniać, że nie ulega szantażowi. Po prostu powinna powiedzieć jak jest: pakt migracyjny jest prawidłowy, postępowanie Erdogana wobec swoich przeciwników – nie. Obu rzeczy można od niej oczekiwać“.
Bardziej krytyczny jest dziennik z Kolonii „Koelner Stadt-Anzeiger“: „Procedury rodem z »Kopciuszka« przy wyborze syryjskich uchodźców (elita dla nas, ubóstwo dla was) uzupełnia listę prawie codziennie odnotowywanych bezczelności. Kanclerz musi podczas swojej obecnej wizyty w Turcji unikać wszystkiego, co wygląda na służalczość. Delektowanie się tureckim miodem z despotami pokroju Erdogana źle wpływa nie tylko na żołądek, ale i na przyzwoitość oraz na sumienie”.
„Maerkische Allgemeine” z Poczdamu zauważa, że: „Kilka miesięcy temu Merkel była zdana na Erdogana, by zmniejszyć liczbę uchodźców w Niemczech. Najgłośniejsze żądania wysuwała Bawaria. Teraz Horst Seehofer (premier Bawarii i szef CSU, przyp. red.) ponownie apeluje do Merkel: ma zawrócić Turcję na drogę demokracji. A jeśli pierwszy warunek nie pasuje do drugiego? Można przypuszczać, kto obok Recepa Tayyipa Erdogana cieszyłby się jeszcze z fiaska paktu UE-Turcja”.
„Trierischer Volksfreund“ (Trewir) uważa, że "sednem problemu Merkel jest właśnie fakt, że współpracuje w kwestii uchodźców z autokratą. Z punktu widzenia kanclerz jest to »realpolitik«. W końcu Turcja jest także członkiem NATO, chce do UE, a przez swoją granicę z nękaną wojną Syrią jest geopolitycznie szczególnie ważna. Kto chce opanować kryzys uchodźczy, nie zrobi tego bez współpracy z tureckim prezydentem. Dla Merkel obowiązują słowa Lutra Tu stoję, inaczej nie mogę”.
„Nie tylko brak europejskiej solidarności sprawił, że umowa z Turcją była nieunikniona, ale i rosnąca presja w kraju, którą podsycali konserwatywni politycy, przede wszystkim Horst Seehofer. Nawet jeśli to gorzkie stwierdzenie, obecnie rozwiązanie kryzysu migracyjnego bez Turcji jest po prostu niemożliwe. Wie o tym również Seehofer. Najpierw wywoływać ogień, a potem skarżyć się na brzydkie plamy po gaszeniu pożaru – jest rażące. To faustowski układ, który Niemcy i reszta UE zawarły z Turcją. I oczywiście umowa jest błędem. Ale własne wartości Europa już dużo wcześniej zdradziła” – pisze „Neue Ruhr/Neue Rhein Zeitung” z Essen.
oprac. Katarzyna Domagała