Prasa o Trumpie: podwyżka ceł uderzy też w USA i Europę
27 listopada 2024„Frankfurter Allgemeine Zeitung” komentuje: „Zwolennicy i przeciwnicy Donalda Trumpa od lat rozpowszechniają legendę, że wciela on w życie wszystko, co zapowiada. Niektórzy robią to z podziwu, inni z obawy. Jedni i drudzy dają się nabrać na jego marketing (...) Trump nie robi wszystkiego, co mówi, ale wierzy w to, w co wierzy. Żaden ekonomista nie jest w stanie odwieść go od jego credo, że handel jest grą o sumie zerowej, a cła szkodzą tylko krajowi, którego eksport staje się droższy. Właśnie dlatego Trump postrzega je również jako dźwignie zmuszające zagraniczne rządy do ustępstw w dowolnych obszarach polityki (...) Miecz celny Trumpa pozostaje jednak obosieczny, ponieważ faktyczny koniec północnoamerykańskiego wolnego handlu miałby również tragiczne konsekwencje dla przemysłu Stanów Zjednoczonych.”
„Frankfurter Rundschau” zauważa, że Donald Trump „trzyma świat w napięciu”, choć jeszcze nie objął urzędu. „Jego cła wobec trzech najważniejszych partnerów handlowych jego kraju mogą wywołać międzynarodową wojnę handlową i pogrążyć globalną gospodarkę w chaosie. Zapowiedź (nałożenia ceł) to wyciągnięcie środkowego palca. Optymiści mogą interpretować groźbę jako dźwignię do negocjacji. Ale żądania są tak wysokie, że te trzy kraje (Kanada, Meksyk, Chiny) nie są w stanie ich spełnić – a już na pewno nie do 20 stycznia (gdy Trump obejmie władzę – red.). Nawet jeszcze bardziej niepokojące jest to, że Trump nie wykorzystuje ceł do zrównoważenia nierównowagi handlowej, ale jako imperialistyczny środek nacisku na decyzje polityczne innych rządów. Nie trzeba wiele wyobraźni, aby wyobrazić sobie, co to oznacza dla Europy. Nadszedł czas, aby Europejczycy poważnie potraktowali to przesłanie: Dni wspólnych wartości i zasad w stosunkach transatlantyckich dobiegły końca. Nowy prezydent USA zna tylko jednego partnera: samego siebie“ – czytamy w komentarzu.
„Straubinger Tagblatt/Landshuter Zeitung” pisze: „Brzmi to bojowo, ale tu naprawdę chodzi o handlową wojnę. Przesłanie Trumpa brzmi: USA i on sam chcą powiedzieć światu, jak należy postępować. Być może chce po prostu znowu zawrzeć jakiś „deal”, ale to wciąż szantaż. Kapitalizm tego rodzaju jest zimny jak lód, ponieważ jego zasady obowiązują tylko tak długo, jak długo służy on własnym korzyściom. Teoretycznie powinno być jednak tak, że konkurencja nagradza odważnych i wspiera postęp. Jeśli Trump zacznie działać na poważnie, świat zostanie podzielony na nowe bloki, w których każdy będzie patrzył, gdzie jest mu najlepiej i gdzie są nowi przyjaciele, z którymi można robić interesy.”
„Muenchner Merkur“ przewiduje negatywne skutki podwyższenia ceł na światowych rynkach dla gospodarki Niemiec. Już teraz „kraj cudu gospodarczego jest spalony”, a „zielony cud gospodarczy” czyli inwestycje w technologie przyjazne środowisku, się nie sprawdził. „Po VW, Boschu, Fordzie, Schäfflerze i innych gigantach przemysłowych teraz także ThyssenKrupp likwiduje 11 tysięcy miejsc pracy. Szokujące informacje biją w resztki koalicyjnego rządu w środku kampanii wyborczej” – czytamy.
„Nawet zaciąganie nowych długów, cudowna broń czerwono-zielonych, nie załatwi sprawy. Wymaga to Agendy 2030, która ograniczy rozrastające się państwo opiekuńcze, zmniejszy obciążenie podatkami i biurokracją oraz da Niemcom nowe pole manewru poprzez politykę zorientowaną na podaż, tak by mógł się dokonać zwrot (Zeitenwende) w polityce gospodarczej i w dziedzinie bezpieczeństwa" – pisze gazeta. I konkluduje: Każda dobra rada jest teraz na wagę złota, „zwłaszcza że Donald Trump na serio mówi o swoich cłach.”