Prasa o Tesli: Przyszłość leży w Brandenburgii
22 marca 2022Po niespełna 30 miesiącach budowy, we wtorek 22 marca, otwarto w Gruenheide niedaleko Berlina fabrykę samochodów elektrycznych Tesla. Niemiecka prasa szeroko komentuje wyczekiwaną inwestycję. Publicysta „Spiegel Online“, Martin Knobbe, w komentarzu „Wzór do naśladowania zwany Teslą“ zauważa, że Niemcy stoją przed ogromnymi zmianami, co dobitnie pokazała nie tylko wojna w Ukrainie. Zmiany te muszą dotyczyć zarówno decyzji podejmowanych w związku z kryzysem klimatycznym, wywołanym wojną zwrotem w zaopatrzeniu energetycznym państwa, a także końcem ery silników spalinowych.
„Wszystko to dzieje się w gminie Gruenheide w Brandenburgii, gdzie dziś dwa lata po rozpoczęciu budowy otwiera się gigantyczna fabryka Tesla“ - pisze Martin Knobbe. Autor podkreśla, że inwestycja została przeprowadzona w rekordowym jak na niemieckie warunki tempie: „Można myśleć o Elonie Musku, co się chce, ale szef Tesli jest prawdopodobnie rekordzistą, jeśli chodzi o przekształcanie wizji w rzeczywistość. (…) Tesla może być wzorem do naśladowania w czasach, gdy reformy i rewolucje nie są wystarczająco szybkie“ - czytamy w „Spiegel Online“.
Wschód nadrabia deficyty
Na rekordowe tempo inwestycji zwraca uwagę również berliński dziennik „Der Tagesspiegel“, chwaląc sprawne działanie rządu Brandenburgii i lokalnych urzędów. „Od pierwszej deklaracji budowy fabryki w Gruenheide w listopadzie 2019 roku do dnia otwarcia minęło mniej niż 30 miesięcy. I to w Niemczech, kraju skomplikowanych procedur urzędowych i powolnych decyzji planistycznych!“ - pisze Gerd Appenzeller w „Tagesspieglu“. I dodaje: „W Niemczech wschodnich istnieje widoczna wola zrekompensowania deficytów rozwojowych, które wynikały z lat podziału, ale także z upadku przemysłu po zburzeniu muru berlińskiego“.
„TAZ“ krytycznie o Tesli
W innym tonie wypowiada się Bert Schulz, publicysta berlińskiej gazety „Die Tageszeitung“ (TAZ). Jego zdaniem władze Brandenburgii powinny się zastanowić, czy koncentrowanie się na technologii motoryzacyjnej i pracodawcy zatrudniającym docelowo nawet 12 tysięcy pracowników, jest właściwą drogą rozwoju. „Pojazdy takie, jak te produkowane przez Teslę, nie są rozwiązaniem kryzysu klimatycznego i problemu ruchu drogowego w europejskich miastach i na łączących je drogach. Wręcz przeciwnie. Są one zbyt duże, zbyt ciężkie, zbyt drogie, a zatem uosabiają przestarzałą już koncepcję mobilności, co wyraża się w tym, że zazwyczaj podróżuje nimi tylko jeden kierowca, zabezpieczony jak w czołgu. To absurdalne marnotrawstwo zasobów“ - czytamy w „TAZ“.
Publicysta gazety zauważa, że rosnąca popularność samochodów elektrycznych, mimo ich ekologicznego charakteru, nie przyczyni się do zmniejszenia problemów. Jego zdaniem, aby przezwyciężyć kryzys klimatyczny, energetyczny i komunikacyjny, należy drastycznie ograniczyć prywatny transport samochodowy. „Aby w miastach dało się żyć, muszą zniknąć miejsca parkingowe i trzeba stworzyć przestrzeń dla pieszych oraz rowerzystów. Wszystko to składa się na postulat: Nie kupuj samochodów, zwłaszcza dużych! Innymi słowy: żadnych Tesli“ - pisze Bert Schulz w „TAZ“.
Brakuje surowców
W dniu otwarcia fabryki Tesli dziennik ekonomiczny „Handelsblatt“ zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt. W wyniku wojny w Ukrainie zmniejszyła się dostępność surowców niezbędnych do produkcji baterii do samochodów elektrycznych. Chodzi między innymi o lit, nikiel i kobalt. Część tych surowców była importowana z Rosji, która z powodu nałożonych sankcji nie może ich już dostarczać. Dodatkowo ich cena wzrosła nawet kilkukrotnie. Jak zauważa „Handelsblatt“, niedobór surowców stawia producentów aut elektrycznych w niezwykle trudnej sytuacji i zagraża założeniom polityki klimatycznej najbardziej uprzemysłowionych krajów świata. „W obliczu gwałtownych skoków cen surowców nie wiadomo, czy producenci e-samochodów będą w stanie dotrzymać swoje pierwotne plany produkcyjne. Dwa lata temu Tesla zapowiedziała wyprodukowanie w 2023 roku modelu podstawowego za mniej niż 25 tysięcy dolarów. Jednak niedawno założyciel firmy, Elon Musk, przyznał, że prace nad tym modelem nawet się jeszcze nie rozpoczęły. Po niedawnym ogromnym wzroście cen w związku z wojną w Ukrainie opracowanie takiego modelu, który pokryłby koszty produkcji, może stać się jeszcze trudniejsze“ - czytamy w „Handelsblatt“.