Prasa o MSC: „Macron strateg, Scholz ostrożny zarządca”
18 lutego 2023Jak pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, zachodni liderzy dobrze wiedzą, co jest potrzebne, by odepchnąć Putina na Ukrainie i powstrzymać imperializm Rosji w przyszłości: „wyższe wydatki na obronę, zwiększenie produkcji broni, większa współpraca w zakresie rozwoju broni”. Ale jednocześnie Zachód musi się przygotować na to, że Putin nadal będzie straszył użyciem broni atomowej. Rozumie to Emmanuel Macron, który ostrzegał przed tym na konferencji w Monachium. „Berlin musi wreszcie przyjąć ponawianą przez Macrona ofertę i porozmawiać z Paryżem o tym, jak wzmocnić bezpieczeństwo Niemiec także przez odstraszający efekt francuskiej broni jądrowej” – pisze dziennik. W tym kontekście to Macron, a nie Scholz, porównany jest do kanclerza Helmuta Schmidta, który w 1979 r. podjął kontrowersyjną wtedy decyzję o rozstawieniu w Niemczech amerykańskich rakiet balistycznych w ramach NATO.
Podobnie o Macronie i Scholzu pisze lokalna „Rheinpfalz”: Scholz i Macron różnili się stylem swoich wystąpień: „Francuz jako zuchwały geostrateg, Niemiec jako ostrożny zarządca herkulesowego zadania”. Ale obaj nie pozostawili wątpliwości, że „pomoc dla Kijowa zaplanowana jest na długo i Kreml w przewidywalnej przyszłości nie może być partnerem”.
W sobotę, drugiego dnia konferencji, w Monachium zapowiadane są też demonstracje na rzecz pokoju i negocjacji w Ukrainie. „Augsburger Allgemeine” widzi protesty jako cenne w demokracji, ale tym razem są one wątpliwe, bo „demokracja jest broniona na Ukrainie i atakowana przez Rosję”. W imię pokoju niektórzy uczestnicy ruchu pokojowego zdają się zapominać, po której stronie powinni być: „Na pewno nie po stronie podżegacza wojennego Putina, który najeżdża sąsiedni kraj”.
„Reutlinger General-Anzeiger” pisze, że bez obecności Rosji, przedstawiciele państw wspierających Ukrainę mogą wykorzystać Monachijską Konferencję Bezpieczeństwa do ustalenia wspólnych pozycji. Bo „dostawa czołgów przeciąga się w czasie”. Ale komentator pisze też, że „wreszcie powinny być prowadzone rozmowy o tym, jak wpłynąć na walczące strony, aby w nadchodzącym roku można było mówić o pokoju”. To wystarczająco dużo tematów do dyskusji.
Brak delegatów z Rosji krytykuje z kolei „Rhein-Neckar-Zeitung”: „Jaki jest sens konferencji, która wyklucza drugą stronę?” Ci, którzy chcą teraz negocjacji pokojowych „mają w gruncie rzeczy sporo racji: z każdym dodatkowym miesiącem wojny rośnie niebezpieczeństwo wojny światowej. Odstraszający argument, że Putin nie chce negocjować, niczego nie zmienia. Ale źle obsadzona konferencja pewnie też nie” – czytamy.