Prasa o granicach: Strefa Schengen ofiarą polityki
11 września 2024Komentator dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze: „Sześć miesięcy zarządzonych przez (minister spraw wewnętrznych) Faeser nie wystarczy, aby naprawić liczne błędy w niemieckiej i europejskiej polityce azylowej, które od 2015 r. doprowadziły kontynent do granic wytrzymałości, zarówno pod względem materialnym, jak i politycznym. Niestety, było do przewidzenia, że w szczególności strefa Schengen stanie się ofiarą nielegalnej migracji (...) Na razie pozostaje tylko perspektywa, że inne państwa członkowskie zrobią to samo, co Niemcy, w ramach swego rodzaju efektu domina, tak jak dzieje się to już na poszczególnych granicach. To z kolei może zniechęcić migrantów do wyruszania w kosztowną i niebezpieczną podróż do Europy, ponieważ trudniej będzie wtedy swobodnie wybrać kraj docelowy. Jednak swoboda przemieszczania się obywateli UE, którzy przyzwyczaili się do Europy bez barier, również zostanie ograniczona".
Gazeta „Suedkurier" ocenia: „Wzmocniona ochrona granic z pewnością przynosi rezultaty. Tylko w 2023 r. wykryto 123 000 nielegalnych wjazdów i zawrócono 35 000 osób. Nie ma jednak sensu, aby minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser rozszerzała kontrole na wszystkie granice krajowe. Ochrona granic między Niemcami a Belgią? To sprawdza się, żeby zatrzymać chuliganów przed Mistrzostwami Europy. W innym przypadku policja będzie musiała zadać sobie dużo trudu, aby złapać kilku przestępców. Bardziej interesujące będzie to, jak minister spraw wewnętrznych uzasadni specjalną procedurę wydalenia. Zasady Dublin III tego nie przewidują; konieczne byłoby ogłoszenie stanu wyjątkowego w kraju - lub ryzyko otwartego lekceważenia prawa UE. Jednak nawet wtedy sąsiedzi musieliby się zgodzić: Austria już dała jasno do zrozumienia, że nie przyjmie żadnych uchodźców.
W „Neue Osnabruecker Zeitung" czytamy: „W rzeczy samej, konsekwentne kontrole i konsekwentne odsyłanie uchodźców na granicach mogą stanowić punkt zwrotny w niemieckiej polityce azylowej i uchodźczej. Jednak z prawnego punktu widzenia najnowsze podejście pozostaje kontrowersyjne; nadal nie jest jasne, w jaki sposób można pogodzić tę praktykę z prawem UE bez uprzedniego ogłoszenia krajowego stanu wyjątkowego. Komisji, jako strażnika traktatów UE, raczej nie przekonają ataki nożowników z ostatnich miesięcy. Są już protesty z sąsiednich krajów. A w perspektywie średnioterminowej, czy indywidualne prawo do azylu i strefa Schengen swobodnego przemieszczania się nie zostaną zagrożone? Nie może do tego dojść. Nie byłoby to w interesie obywateli”.
Gazeta „Rhein-Zeitung" ocenia: „Ostatnio dużo dyskutowano, czy takie środki byłyby zgodne z prawem UE. Jednak nie tylko konsekwencje polityczne, ale także gospodarcze mogą być negatywne, co do tej pory pozostawało niedostatecznie wyeksponowane w tych przepychankach między niemieckim rządem a opozycją. Pamiętamy, że kiedy niektóre granice zostały zamknięte lub ściślej kontrolowane w okresie pandemii koronawirusa, miało to ogromny wpływ na przepływ towarów. Granice były tak zapchane ciężarówkami, że kierowcy czasami musieli czekać kilka dni, zanim mogli kontynuować podróż. Powtórzenie takiej sytuacji na granicach byłoby fatalne dla europejskiego obszaru gospodarczego, w którym wiele firm już teraz znajduje się pod presją i przenosi się poza jego granice".
(DPA/szym)