Prasa: Embargo na ropę – tak, MiGi jeszcze nie
9 marca 2022„W tym kryzysie nie ma już żadnych pewników" – tak internetowa redakcja „Spiegel Online" komentuje ostatnie decyzje podjęte przez Stany Zjednoczone. Chodzi w szczególności o zakaz importu rosyjskiej ropy do USA, a także o odrzucenie oferty polskiego rządu w sprawie przekazania Ukrainie samolotów bojowych MiG-29. „W Białym Domu obawiano się, że (rezygnacja z rosyjskiego gazu i ropy – przyp. red.) może doprowadzić do dalszych podwyżek cen benzyny dla amerykańskich konsumentów. Narzucenie takiego bojkotu przez Bidena wydawało się mało prawdopodobne" – piszą Roland Nelles i Jan Puhl w artykule „Embargo na ropę tak, na samoloty bojowe... jeszcze nie."
Udany lobbing Ukrainy
Autorzy wskazują, że zmiana decyzji USA to wynik udanego lobbingu prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego wśród członków obu partii w Waszyngtonie. W ostatni weekend (5-6 marca) Zełenski domagał się wprowadzenia zakazu importu rosyjskich surowców podczas spotkania online z najważniejszymi amerykańskimi kongresmenami z ramienia Demokratów i Republikanów. W następstwie tej rozmowy parlamentarzyści wyrazili zgodę na embargo ropy i gazu z Rosji, a niektórzy zaczęli także forsować inicjatywę ustawodawczą w parlamencie. „Najwyraźniej Biden nie chciał sprawiać wrażenia człowieka zmuszonego do wprowadzenia zakazu importu ropy naftowej i dlatego sam przeszedł do ofensywy" – pisze „Spiegel Online".
„Biden miał nadzieję, że uda mu się nakłonić europejskich partnerów, takich jak Niemcy i Francja, do poparcia embarga. Jednak szczególnie Berlin nie wykazuje chęci do podjęcia tego kroku" – dodają autorzy. Stany Zjednoczone pokrywają importem z Rosji jedynie mniej niż 10 procent zapotrzebowania na ropę, w EU jest to ok. 30 procent. „Skutki wprowadzenia embarga będą dla Amerykanów i tak odczuwalne" – wskazują autorzy, podając, że ceny benzyny osiągnęły w niektórych stanach jeszcze przed decyzją Bidena nienotowaną dotąd cenę pięciu dolarów za galon (3,78 litra).
Porażka polityki energetycznej
Kwestią otwartą pozostaje natomiast, w jaki sposób administracja USA będzie się starała opanować gwałtownie rosnące ceny ropy naftowej – także na całym świecie. Uwolnienie 60 mln baryłek ropy z amarykańskich rezerw strategicznych, to za mało, by na dłuższą metę zniwelować skutki trwałej rezygnacji z surowców rosyjskich – uważają autorzy „Spiegel Online".
„Tymczasem wielu republikanów – zwłaszcza zwolenników byłego prezydenta Donalda Trumpa – zarzuca Bidenowi ogólną porażkę w polityce energetycznej. Argumentują, że wysokich cen benzyny można było uniknąć, gdyby tylko w porę skupił się na rozbudowie krajowego przemysłu naftowego" – czytamy w artykule „Spiegel Online". Jako przykład dziennikarze podają wstrzymanie przez administrację Bidena rozbudowy rurociągu Keystone. Projekt ten miał ułatwić import ropy naftowej z Kanady do USA, ale budzi kontrowersje ekologów. Sytuację pogarszają też złe stosunki między Stanami Zjednoczonymi a Arabią Saudyjską, a także Iranem czy Wenezuelą, które posiadają złoża ropy naftowej.
W kontekście decyzji Joe Bidena dotyczących polityki energetycznej względem Rosji autorzy „Spiegel Online" opisują wahania USA w sprawie przekazania Ukrainie przez Polskę samolotów bojowych MiG-29. „Wprowadzając embargo na ropę naftową wobec Rosji, Biden udowadnia, że zasadniczo jest gotów zwiększyć zaangażowanie USA w kryzys. Próbuje jednak zachować równowagę. Opowiada się za ostrymi sankcjami, ale w żadnym wypadku nie chce wywoływać poważnego konfliktu zbrojnego między Rosją a USA" – czytamy.
Na MiG-i przyjdzie czas?
Autorzy zastanawiają się jednak, jak długo Joe Biden jest w stanie wytrwać przy swojej decyzji dotyczącej przekazania MiG-ów. Poparcie wśród amerykańskich kongresmenów w tej sprawie rośnie, zwłaszcza po weekendowym spotkaniu z Zełenskim część posłów wyraziła gotowość poparcia inicjatywy. Wpływowy przewodniczący senackiej Komisji Spraw Zagranicznych, Bob Menendez, demokrata, wezwał administrację Bidena do wywarcia nacisku w tej sprawie: „Dla bezpieczeństwa Europy i Stanów Zjednoczonych bardzo ważne jest, aby Ukraińcy dysponowali wszelkimi możliwymi środkami pomocy wojskowej, jakie możemy im wspólnie zapewnić" – cytuje „Spiegel Online" i stawia pytanie: „Jak długo jeszcze Joe Biden jest w stanie w sprawie samolotów pozostać przy swoim zdaniu?"