Pomnik Jedności Niemiec. W Berlinie długo na niego czekają
3 października 2024Pomnik miał być gigantyczną szalą, po której można chodzić. Pod wpływem ciężaru szala miała się przechylać w daną stronę – tam, gdzie jest większość. Taki był pomysł na Pomnik Wolności Jedności w Berlinie. Niemiecki parlament – Bundestag – już 17 lat temu zdecydował o wzniesieniu pomnika, aby upamiętnić pokojowe protesty obywateli NRD, które doprowadziły do upadku muru berlińskiego i zjednoczenia Niemiec. Jednak 34 lata po zjednoczeniu pomnik wciąż nie został ukończony. Za kulisami toczy się spór, który zagraża realizacji projektu.
Zaangażowane strony to dwa niemieckie ministerstwa, agencja ze Stuttgartu i firma zajmująca się konstrukcjami stalowymi. Chodzi o pieniądze, osobiste wrażliwości i prawne potyczki. Niemiecka minister ds. kultury Claudia Roth i jej biuro pracują „na pełnych obrotach”, aby „wdrożyć rezolucje Bundestagu w sprawie wzniesienia Pomnika Wolności i Jedności oraz znaleźć realne rozwiązania” – zapewnia rzecznik Claudii Roth w odpowiedzi na zapytanie DW. Oświadczenie to pozwala przypuszczać, jak skomplikowana jest sytuacja.
Wszędzie opóźnienia
Pomnik Jedności miał już być gotowy w 2019 roku na 30. rocznicę zjednoczenia Niemiec. Jednak tak się nie stało: debaty polityczne, przeszkody biurokratyczne, obawy o bezpieczeństwo i brak funduszy opóźniły rozpoczęcie budowy, a później też jej ukończenie.
Historyczny cokół, fundamenty i niezbędna rampa przy muzeum Humboldt Forum w samym sercu Berlina zostały ukończone. Teraz można by montować metalową szalę, ale jej nie ma. I o to właśnie toczy się spór.
Firma Rohlfing w Stemwede na zachodzie Niemiec zajmująca się konstrukcjami metalowymi rozpoczęła budowę szali w 2020 roku. Jednak trzy lata później doszło do rozdźwięku między firmą a agencją Milla & Partner z siedzibą w Stuttgarcie, która jest odpowiedzialna za projekt warty kilkanaście milionów euro.
W grudniu 2023 roku spółka Rohlfing otrzymała wypowiedzenie. W tym momencie pomnik był już ukończony w 85 procentach. Od tego czasu 32 komponenty leżą w hali produkcyjnej w Stemwede.
Szala jako „zakładniczka”
Agencja Milla & Partner chce, aby firma Rohlfing oddała komponenty, a inna firma dokończyła pomnik. Skierowała zatem sprawę do sądu. – Nie chcą jej oddać, trzymają jak zakładnika – mówi szef agencji Johannes Milla w wywiadzie dla DW. – Wyższy Sąd Krajowy w Hamm orzekł na naszą korzyść. Tak, szala musi zostać zwrócona.
Jest jednak pewien haczyk: sąd dołączył warunek do swojego nakazu – 100 tys. euro jako zabezpieczenie. Milla pozostawia tę kwestię jako otwartą. – Szala od dawna należy do rządu Niemiec, ponieważ złożyliśmy pozew w imieniu rządu – mówi Johannes Milla. Ale Federalny Urząd Budownictwa i Planowania Regionalnego (BBR) odmówił „wpłacenia tej kaucji” i twierdzi, że to problem agencji.
Chodzi o pieniądze
Powstał zatem poważny konflikt między agencją ze Stuttgartu i jej partnerem kontraktowym – urzędem BBR, a także niemiecką minister ds. kultury i mediów Claudią Roth, jako stroną odpowiedzialną politycznie za projekt. – Przez opóźnienia, rosnące koszty budowy i nasze koszty pomnik staje się coraz droższy – mówi Milla. – Nie mamy tych pieniędzy. Poinformowaliśmy więc BBR, że potrzebujemy dodatkowych trzech do czterech milionów euro, aby kontynuować projekt.
Negocjacje z federalnym urzędem i biurem Claudii Roth trwają już sześć miesięcy. – Między tymi instytucjami problem jest przekazywany tam i z powrotem jak gorący kartofel – skarży się Johannes Milla.
Rzeczniczka prasowa minister ds. kultury i mediów Claudii Roth poinformowała, że pomimo ponownych płatności ze strony urzędu BBR agencja Milla & Partner nie była w stanie rozwiązać konfliktu z firmą metalurgiczną, której zleciła budowę. To ostatecznie doprowadziło do obecnej sytuacji.
Liczby i koncepcje przedstawione przez agencję Milla & Partner nie dostarczyły „wystarczających informacji na temat przyczyn wzrostu kosztów budowy i opóźnień”. Aby uzyskać jasność co do dotychczasowego wykorzystania środków i kosztów, jakich należy się spodziewać w związku z ukończeniem budowy pomnika, rząd Olafa Scholza zlecił przeprowadzenie zewnętrznego audytu.
Firmy niewypłacalne
W międzyczasie westfalska firma Rohlfing zajmująca się konstrukcjami metalowymi zgłosiła niewypłacalność. Syndyk masy upadłościowej Frank Schorisch prowadzi rozmowy, czy i ewentualnie na jakich warunkach pomnik powinien zostać ukończony przez firmę. Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła, dlatego przekazanie dotychczas wyprodukowanych części nie jest tematyzowane – przekazuje rzecznik syndyka.
W międzyczasie również agencja Milla & Partner zgłosiła niewypłacalność. Na razie pracuje normalnie, a inwestorzy ustawiają się w kolejce do przejęcia agencji – zapewnia Johannes Milla. – Chcemy kontynuować prace nad pomnikiem – zapewnia. I dodaje, że „piłka jest teraz po stronie Claudii Roth”.
Według doniesień z Berlina rząd Niemiec stara się znaleźć rozwiązanie. Zwrócono się do Bundestagu o dodatkowe pieniądze. W międzyczasie szacuje się, że „huśtawka jedności”, jak się potocznie nazywa ten projekt, będzie kosztować 17 milionów euro.
Według Johannesa Milli możliwe jest, że prawie ukończona szala trafi na złom, a fundamenty zostaną zburzone. – Te obrazy telewizyjne obiegłyby wtedy cały świat – ostrzega szef agencji. – Pokazywałyby, jak Niemcy 35 lat po zjednoczeniu burzą Pomnik Wolności i Jedności.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>