Polska-Niemcy: nowe otwarcie możliwe. Ale bez ustępliwości
31 grudnia 2023Przedstawiciele niemieckiego rządu są zwykle bardzo powściągliwi w publicznym komentowaniu wyników wyborów w innych krajach. Jednak w dniu zaprzysiężenia Donalda Tuska na premiera, zarówno kanclerz Olaf Scholz (SPD), jak i lider opozycji Friedrich Merz (CDU) nie kryli satysfakcji, rozpoczynając wystąpienia w Bundestagu od gratulacji pod adresem nowego polskiego rządu.
– Donald Tusk zapowiedział, że przywróci Polsce miejsce w sercu Europy. Właśnie to miejsce w centrum naszego kontynentu należy się Polsce jako niezbywalnej części naszej Unii Europejskiej. Rola Polski w Europie i dla Europy jest dziś większa niż kiedykolwiek przedtem – powiedział Scholz w środę 13.12.2023 r. w Bundestagu, przedstawiając stanowisko swojego rządu przed szczytem UE.
Kanclerz wyraził nadzieję, że będzie mógł „ramię w ramię” z Polską rozwijać polsko-niemieckie relacje, nie zapominając o włączeniu do współpracy Francji w ramach Trójkąta Weimarskiego. Berlin „bardzo szybko i na wszystkich szczeblach” pogłębi relacje robocze z „przyjaciółmi z Polski”. Wśród celów wymienił pomoc i odbudowę Ukrainy, rozbudowę współpracy transgranicznej oraz między społeczeństwami obywatelskimi. Cieszyłbym się, gdyby nowo wybrany premier odwiedził mnie w najbliższych tygodniach – tak Scholz zakończył poświęcony Polsce fragment wystąpienia. Merz i kilku innych posłów wypowiedziało się w tym samym tonie.
Posprzątać po rządach PiS
Po ośmiu latach rządów Prawa i Sprawiedliwości, obie strony mają dużo do nadrobienia. W tym roku, ze względu na kampanię wyborczą, stosunki bilateralne uległy praktycznie zawieszeniu. Walcząca o trzecią elekcję partia Jarosława Kaczyńskiego wykreowała Niemcy na głównego wroga Polski, a lidera opozycji Tuska – na jej przedstawiciela w Polsce, a tym samym zdrajcę i kolaboranta. „Pan jest niemieckim agentem” – oświadczył prezes PiS w Sejmie, zwracając się do premiera Tuska.
Antyniemiecka retoryka polskiej prawicy, służąca mobilizacji własnego twardego elektoratu, doprowadziła do usztywnienia stanowiska Niemiec. Zgodnie z zasadą „strategicznej cierpliwości”, politycy niemieccy nie odpowiadali na większość zaczepek, ograniczając jednak kontakty z Polską do minimum, aby uniknąć podejrzeń o mieszanie się do kampanii wyborczej.
Błędna polityka Berlina wobec Rosji, której symbolem była obrona niemal do ostatnich chwil projektu gazociągu Nord Stream, poważnie nadszarpnęła wiarygodność Niemców w oczach Polaków – nie tylko wśród zwolenników prawicowego obozu władzy. Proklamowany przez Scholza „epokowy przełom” (Zeitenwende) w polityce wobec Rosji oraz plany wzmocnienia Bundeswehry obserwowane są nad Wisłą ze sporym dystansem.
Zdaniem wielu publicystów relacje polsko-niemieckie są obecnie najgorsze od końca zimnej wojny i demokratycznego zwrotu w latach 1989/1990. Kanclerz Scholz nie był w Polsce od dwóch lat. Od 2018 r. nie odbyły się polsko-niemieckie konsultacje międzyrządowe, chociaż Traktat o przyjaźni przewiduje co najmniej coroczne spotkania szefów obu rządów.
–W relacjach politycznych ten rok był w dużej mierze rokiem straconym – oceniła Agnieszka Łada-Konefał. Wicedyrektorka Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich (DPI) w Darmstadt zastrzegła w rozmowie z DW, że na niższych szczeblach, politycy i eksperci po obu stronach zrobili wiele, aby nie dopuścić do zerwania dialogu.
Szansa na nowe otwarcie
Zwycięstwo kierowanej przez Tuska koalicji doprowadzi z pewnością do poprawy stosunków między Warszawą a Berlinem, nie oznacza jednak powrotu do „wspólnoty interesów” czy „wspólnoty losów” z pierwszych dekad po upadku żelaznej kurtyny, w których Niemcom przypadała często rola mentora i nauczyciela, a pretendującej do UE i stawiającej w niej pierwsze kroki Polsce – rola ucznia.
W swoim expose Tusk ani razu nie wymienił Niemiec, chociaż zapowiedź, że nie będzie szukał wrogów wśród przyjaciół i sojuszników, odnosiła się z pewnością właśnie do zachodniego sąsiada. Poprawę relacji z Berlinem zapowiedział szef MSZ Radosław Sikorski, a sekretarzem stanu w resorcie spraw zagranicznych został Andrzej Szejna – polityk Lewicy z dobrymi kontaktami z niemiecką SPD. Do MSZ wraca też – jak podała wyborcza.pl – Marek Prawda, były ambasador w Berlinie i Brukseli.
Obejmując po raz drugi, po dziewięcioletniej przerwie urząd premiera, Tusk jest innym politykiem, z ogromnym doświadczeniem w strukturach europejskich. Innym krajem jest też Polska. Jako państwo frontowe w wojnie w Ukrainie, które natychmiast po ataku Rosji udzieliło wszechstronnej pomocy napadniętemu krajowi, Polska zyskała na geopolitycznym znaczeniu. Rząd PiS, skłócony z Brukselą oraz większością sąsiadów, nie był w stanie przekuć tego potencjału na polityczny kapitał.
Mocna pozycja Tuska
Tusk jest w znacznie lepszej sytuacji. Towarzyszy mu nimb zwycięzcy nad prawicowymi populistami i oraz pierwszoligowego gracza w UE. „Mnie naprawdę nikt nie ogra w UE” – zapewnił w Sejmie premier.
Tusk zaakcentował odmienne zdanie w kwestiach kluczowych dla Berlina: polityce migracyjnej i reformie UE, przede wszystkim zmianie systemu głosowania na większościowy. Potencjalnych punktów spornych jest znacznie więcej – podejście do energii atomowej czy przyszłość Odry. Zmiana władzy w Polsce oznacza zastąpienie teorii spiskowych pragmatycznymi rozmowami o sprzecznych interesach, ale rząd w Berlinie nie powinien liczyć na ustępliwość polskiego partnera. Szereg spraw, jak choćby przywrócenie ograniczonych przez PiS środków na naukę języka niemieckiego dla mniejszości niemieckiej w Polsce, czy odblokowanie polsko-niemieckiego podręcznika do historii „Europa. Nasza historia” będzie można rozwiązać w miarę szybko.
Pytana o przyszłość stosunków polsko-niemieckich Łada-Konefał zwraca uwagę na brak obecnie osobowości w stylu Władysława Bartoszewskiego, grających przez dziesięciolecia pierwsze skrzypce w procesie porozumienia i pojednania. „W tym polskim rządzie nie ma nikogo, kto by się dobrze znał na Niemczech i byłby w stanie przejąć rolę adwokata w relacjach z Berlinem. Tak samo jest po stronie niemieckiej” – zauważyła.
– Pokolenie niemieckich polityków, którzy uważali, że Polska ze względu na historię jest partnerem szczególnym, bezpowrotnie odeszło. Obecne pokolenie 30- i 40-letnich polityków chce współpracować, gdy to się opłaca, i nie rozumie polskich roszczeń do bycia partnerem szczególnym. Poczucie moralnego zobowiązania odeszło i już nie wróci” – tłumaczy wiceszefowa DPI. Zrozumienie tej zmiany przez Polaków jest jej zdaniem „absolutnie kluczowe” dla wypracowania skutecznej polityki.
Nietan: Polska decyduje, Niemcy czekają
Pełnomocnik rządu RFN do kontaktów z Polską Dietmar Nietan uważa, że władze niemieckie nie powinny narzucać Polsce propozycji współpracy lecz, że to strona polska powinna dyktować tempo współpracy i jej zakres. Jego zdaniem Niemcy, które przyznały się do błędnej polityki wobec Rosji, powinny teraz odrobić lekcje i odzyskać utracone zaufanie, a to musi potrwać. Na początek obie strony powinny skoncentrować się na poprawie infrastruktury transportu, a szczególnie – na rozbudowie i modernizacji połączeń kolejowych. Podjęcie trudnych dwustronnych tematów może nastąpić dopiero po odbudowie wzajemnego zaufania – uważa poseł SPD.
Bardziej konkretni i odważniejsi w swoich wizjach są niemieccy dyplomaci, którzy jak Arndt Freytag von Loringhoven odeszli już z niemieckiego MSZ. Były ambasador Niemiec w Polsce na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze o polsko-niemieckim „partnerstwie w przywództwie na równych prawach”. Snując wizję polsko-niemieckiej kooperacji wojskowej na wschodniej rubieży NATO, von Freytag nie wyklucza „trwałego rozlokowania” niemieckich wojsk w Polsce. Histeryczne reakcje prawicowej prasy na ten pomysł świadczą o tym, że to, co nie wzbudza większych kontrowersji na Litwie, w Polsce jest ciągle jeszcze sprawą przyszłości.
Śmiałe wizje byłych ambasadorów
Równie interesujące są rozważania byłego ambasadora Polski w RFN i USA Janusza Reitera. Były dyplomata uważa, że premier Tusk będzie chciał zerwać z germanocentryzmem w polskiej polityce. Reiter tłumaczy, że szefowi polskiego rządu nie chodzi o „pomijanie” Niemiec, lecz o ograniczenie kontaktów tete-a-tete z zachodnim sąsiadem, co miałoby trochę zrelatywizować asymetrię potencjałów obu krajów. Kontakty z Berlinem miałyby odbywać się w szerszych ramach – regionu Morza Bałtyckiego, z udziałem USA lub na forum Trójkąta Weimarskiego razem z Francją. „Nikt już nie chce być skazany tylko na Niemcy” – podkreślił Reiter.
W niemieckiej klasie politycznej wzrosła świadomość, że Niemcy muszą uzupełnić braki w wiedzy historycznej o wojnie i niemieckiej okupacji w Polsce, gdyż bez tego nie będą w stanie zrozumieć współczesnych Polaków.
Zrozumieć przeszłość dla dobrej przyszłości
Dwie ważne rocznice – 80. rocznica Powstania Warszawskiego oraz 85. rocznica napaści III Rzeszy na Polskę i wybuchu II wojny światowej będą dla strony niemieckiej dobrą okazją do pokazania, że traktują poważnie polskie postulaty dotyczące polityki pamięci.
„Choć pod względem prawnym kwestia reparacji jest zakończona, a wszystkie zbrodnie popełnione przez Niemców na Polakach nie dadzą się w żaden sposób zrekompensować, to jednak niemiecka strona powinna wykazać się wobec Polski empatią powiązaną z konkretnymi działaniami. Nie mogą być one natury czysto symbolicznej, lecz muszą cechować się szerokim wymiarem merytorycznym i finansowym” – pisze Nietan w najnowszym wydaniu Magazynu Polsko-Niemieckiego Dialog. Dużo dosadniej sformułował to jeden z uczestników dyskusji podczas Kongresu Federalnego Związku Towarzystw Niemiecko-Polskich w Berlinie: „Polacy uważają, że Niemcy są im ciągle jeszcze coś winni”.
W nowym roku w niemieckiej polityce zabraknie ważnego głosu od lat nawołującego swoich rodaków do zacieśnienia współpracy w Polską. Zmarły 26 grudnia Wolfgang Schaeuble – ostatnio szeregowy poseł CDU, a w przeszłości szef Bundestagu oraz minister finansów i spraw wewnętrznych – apelował wielokrotnie o włączenie Polski do grona państw decydujących o przyszłości UE. W wywiadzie dla „Die Welt” na kilka dni przed śmiercią chwalił Polskę za zbudowanie najsilniejszej armii konwencjonalnej w UE. Czy znajdzie się ktoś, kto go w tej roli zastąpi?