Polityczna kość niezgody: Ustawa imigracyjna
3 marca 2015Od lat rośnie liczba osób napływających do Niemiec, by żyć tu na stałe. W roku 2013 Niemcy odnotowały napływ 1,2 mln imigrantów. Po odjęciu osób, które w tym czasie opuściły Niemcy, bilans wynosi wciąż jeszcze 430 tys. osób na plus. Trend ten zdaje się też wciąż dalej nasilać. Rozsądne byłoby więc, by Niemcy zadbały o ustawę imigracyjną z prawdziwego zdarzenia.
Brak konsensusu w polityce
Ale opinie w tej sprawie są rozbieżne - nawet w łonie rządzącej koalicji CDU/CSU - SPD. Kategoryczne "nie" słychać na przykład z ust chadeckiego ministra spraw wewnętrznych Thomasa de Maiziere, który jest zdania, że dotychczasowe przepisy w zupełności wystarczają.
"Tak" mówią natomiast opozycyjni politycy z Zielonych. Ich zdaniem Niemcom potrzebna jest ustawa, przy pomocy której można by sterować napływem cudzoziemców i migrantom dać bezpieczeństwo prawne. Przewodnicząca klubu parlamentarnego Zielonych Katrin Goering-Eckardt postuluje, by rząd stworzył "nowe prawne podstawy" imigracji.
Niezdecydowani w kwestii ustawy są socjaldemokraci. Szef klubu parlamentarnego SPD Thomas Oppermann popiera wprowadzenie systemu punktowego, podobnego do systemu kanadyjskiego. Tego samego zdania jest szef socjaldemokratów, wicekanclerz Sigmar Gabriel. W artykule opublikowanym niedawno na łamach FAZ postulował uchwalenie ustawy określającej, jacy migranci są mile widziani, a jacy mniej. Inni politycy SPD, jak szefowa rządu krajowego Nadrenii Północnej-Westfalii Hannelore Kraft czy wiceszef SPD Ralf Stegner są raczej powściągliwi. Ostrzegają oni przed presją płacową, jaką wywierać będą na niemieckim rynku pracy napływający cudzoziemcy. Po myśli socjaldemokratów byłyby raczej dodatkowe szkolenia i dokształcanie bezrobotnych Niemców.
Spory w szeregach chadeków
Jasne stanowisko zajmuje jak dotąd bawarska chadecji CSU, kategorycznie odrzucając ustawę imigracyjną. - Z nami takiej ustawy nie będzie - odgrażał się szef CSU Horst Seehofer na tradycyjnym politycznym obrachunku w Środę Popielcową w Pasawie.
- Jeżeli do jakiegoś kraju przybywa rocznie milion cudzoziemców, to nie potrzebna jest nam żadna ustawa, żeby napływ ten jeszcze zwiększyć - twierdzi szef rządu Bawarii, landu, do którego cudzoziemcy przyjeżdżają szczególnie chętnie. Ostatnio jako destynację obrało ją sobie tysiące Kosowarów. Ale w Kosowie ani w Albanii nie ma mowy o żadnych politycznych prześladowaniach, a osoby, którym odmówiono azylu w Niemczech powinny być szybko wydalane z kraju - zaznaczał Seehofer, jako kwintesencję rzucając hasło: "Nie jesteśmy urzędem socjalnym dla całego świata".
Wcześniej już sekretarz generalny CSU Andreas Scheuer protestował przeciwko ustawie imigracyjnej, nazywając ją przedsięwzięciem tak potrzebnym jak "piasek na Saharze", którym to stwierdzeniem wyraził pogląd wielu chadeków.
W CDU jest jednak cały szereg polityków, którzy są odmiennego zdania. Sekretarz generalny CDU Peter Tauber domaga się na przykład ustawowego sterowania napływem cudzoziemców i wysłanie politycznego sygnału do imigrantów, żpe są mile widziani w Niemczech. Od lat już mówi się o niemieckim rynku zatrudnienia, głodnym rąk do pracy, którego potrzeb nie jest w stanie zaspokoić młode pokolenie rdzennych Niemców. Przez to sformułowanie Tauber ściągnął na siebie gromy partyjnych kolegów, którzy są przeciwni takiej ustawie. Poparły go jedynie koła gospodarcze. Rada gospodarcza CDU jest za wprowadzeniem systemu punktowego uwzględniającego potrzeby rynku pracy, który pozwoliłby ściągać do Niemiec potrzebnych specjalistów.
Sama kanclerz Merkel natomiast zdaje się odczekiwać, jaki będzie dalszy rozwój debaty. Nie ma jeszcze wyrobionej, jednoznacznej opinii, jak przyznała.
Imigracja: tak, ale bez ustawy
-Nad podziw zgodne jest natomiast stanowisko Lewicy i przedstawicieli gospodarki. Są oni jak najbardziej za napływem cudzoziemców, ale bez konieczności sterowania nim przy pomocy ustaw.
Jesteśmy za selekcją na podstawie systemu punktowego - oświadczyła rzeczniczka partii lewica ds. polityki migracji Sevim Dadgelen. Miernikiem przyjmowania imigrantów powinny być prawa człowieka a nie przydatność ludzi na rynku pracy, powiedziała.
Niemiecka gospodarka też jak najbardziej popiera napływ cudzoziemców, lecz także bez konieczności uchwalania ustawy. Prezes Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK) Eric Schweitzer zaznaczył w wywiadzie dla prasy, że dwie trzecie imigrantów przybywa i tak z państw UE, więc dla nich ustawa taka jest niepotrzebna. W odniesieniu do reszty istnieje już dostatecznie dużo regulacji i przepisów, które można tylko zoptymalizować.
- Kompletnie zbędna jest nowa debata na temat ustawy imigracyjnej - stwierdził.
Bettina Marx / Małgorzata Matzke