Po wyborach w Kraju Saary:
27 marca 2012Komentator gazety Westälischer Anzeiger uważa, że:
...”Piraci są na większym luzie, bardziej wolni, po prostu inni: być może z punktu widzenia poważnych obserwatorów wyborczych to niewielki posag polityczny. Tymczasem owa odmienność wystarczyła dla sporego zamieszania w kategorii mniejszych partii politycznych w Kraju Saary. Powab nowego, na jakim kapitał zbijają Piraci, nie potrwa wiecznie, zwłaszcza, że Partia ta (jak dotąd) nie miała obowiązku wykazania się solidnymi i wybiegającymi w przyszłość koncepcjami. Ale skwitowanie jej pojęciem efemerydy byłoby lekkomyślnością. Proszę przeczytać ten tekst po wyborach do Landtagu w Nadrenii Północnej – Westfalii w dniu 13 maja” – apeluje gazeta.
„To, czy Partia Piratów na dłużej odniesie korzyść z kryzysu partii w Niemczech, jest co najmniej wątpliwe” – zauważa gazeta Eßlinger Zeitung:
„Z jednej strony ci nowicjusze stawiają na klasyczny, niemiecki model partii członkowskiej, o strukturach sięgających na szczebel gminy. Sukces, odniesiony przez „piratów” w dającym się ogarnąć wzrokiem Kraju Saary, który raczej nie zdradza tendencji uchodzenia za tygiel kultury młodzieżowej, stanowi poszlakę, iż nadzieje, związane z tym modelem, mogą się spełnić. Lecz programowy prymitywizm zdaje się wskazywać na to, że Piraci są tylko chwilowym zjawiskiem”.
Frankfurter Rundschau po wyborach do Landtagu w Kraju Saary uważa, że:
...”Dla Merkel wielka koalicja w Niemczech (CDU/CSU/SPD, dop. red.) nie musi stanowić niemiłej perspektywy. Bądź co bądź do roku 2009 kierowała ona koalicją CDU/CSU/SPD, zgarniając niezasłużenie dla siebie wszelkie laury. Z tego też powodu sama myśl o wielkiej koalicji musi przyprawić o drgawki większość socjaldemokratów. Wprawdzie wyborcy SPD nie widzą tego aż tak krytycznie jak działacze, ale – w razie wątpliwości (podobnie, jak w Kraju Saary) nie pójdą na wybory, jeśli wynik byłby do przewidzenia”.
„Czy Piraci to tylko bańka mydlana?” – pyta gazeta Pforzheimer Zeitung, pisząc dalej:
„To jeden z wniosków. Drugi: może jednak szansa. Nie tylko zresztą dla samej młodej partii, lecz także i tradycyjnych partii. Demokratyczni nowicjusze to świeża siła w porównaniu z nimi. Zapewne wiele z tego, co ona pokazuje, nie ma wielkiego sensu albo nie nadaje się do realizacji. Tym niemniej pozostaje ona impulsem, zmuszającym do krytycznej oceny własnego stanowiska. Raz to się już udało. Nie chodziło wówczas o internet, a o środowisko. Partia nazywała się „Zieloni””, przypomina gazeta.
A Tagesspiegel dodaje:
„To zrozumiałe, że Kraj Saary chce zwiększyć swe niewielkie wpływy przez wielką koalicję. Zarazem widać, że ten kraj związkowy w istocie jest za mały, by sensownie artykułować wolę polityczną. By wywierać wpływy, w Europie, czy na świecie, musi być on powiązany w skali państwa, w możliwie najszerszej koalicji. Owa nowa konieczność tworzenia jedności być może odpowiada niemieckiej duszy, ale harmonizując polityczne stanowiska redukuje polityczne pole gry”.
Andrzej Paprzyca
red. odp.: Małgorzata Matzke