Oskar dla Christopha Waltza
9 marca 2010Tym razem splendor przypadł Christophowi Waltzowi, aktorowi niehollywoodzkiemu, co jeszcze bardziej podnosi rangę tego wyróżnienia. 53 - letni Austriak rolą w „ Bękartach wojny” w pięknym stylu, pokonał pozostałych pretendentów do nagrody: Matta Damona, Woody Harrelsona, Christophera Plummera i Stanleya Tuckiego. Statuetka powiększy kolekcję nagród, które aktor otrzymał już za tę rolę - Złotego Globu i i wyróżnienia w Cannes.
Śladowe ilości kina w kinie
Oskary to bezsprzecznie święto Hollywoodu, w którym filmy „inne”, na przykład europejskie, prezentowane są w ilości śladowej. Stałymi punktami programu są nominacje w kategorii najlepszy film zagraniczny oraz okolicznościowe nagrody dla europejskich twórców filmowych, które nieznacznie zmieniają amerykańskie oblicze imprezy. Nas - Europejczyków - cieszy więc zawsze, gdy zdobywcami Oskarów są aktorzy spoza Ameryki. I tak jest w przypadku Christopha Waltza – aktorskiego odkrycia Tarantino, o którym przed premierą „Bękartów wojny" mało kto słyszał. Teraz o aktorze świat mówi otwarcie - to talent, wielki aktor! Waltz bezbłędnie zagrał postać Hansa Landy – oficera SS, nadając mu cech prawdziwego psychopaty, opakowanego w inteligenckie maniery i opatrzone szelmowskim uśmieszkiem. Waltz jest w filmie erudytą - wypowiada się płynnie w czterech językach, prowadzi perfidne gierki słowne, czaruje swoich kompanów, na moment nie wychodząc z roli czarnego charakteru. Z łatwością trzyma fason zbrodniarza, by po chwili brylować w towarzystwie. I takiego właśnie – genialnego, wielostronnego, szarmanckiego - poznaje Waltza Ameryka.
Od Zanussiego do Tarantino
Jednak przeciętny kinoman (przemilczmy- przymiotnik amerykański) o Waltzu do niedawna nie wiedział nic. Ten wybitny aktor znany był prawie wyłącznie telewidzom, w tym głównie niemieckojęzycznym. Zaczynał w latach 70. jako aktor epizodyczny w mało ambitnych, kryminalnych serialach telewizyjnych („ Miejsce zbrodni”, „Komisarz Rex, „Telefon 110”). Z czasem zmienił się poziom otrzymywanych i przyjmowanych przez Waltza propozycji. Drzwi do kina ambitnego otworzył przed nim Krzysztof Zanussi, obsadzając go w dwóch epizodach: w roli Jana - uciekiniera z obozu w Auschwitz w „Życie za życie” (1991) oraz Maksymiliana Gierymskiego, przyjaciela brata Alberta, w filmie „Brat naszego Boga"(1997).
Pociąg do Hollywood
Talent Waltza był wielokrotnie nagradzany. Za przekonująco zagraną rolę agenta Roya Blacka w telewizyjnym filmie niemieckim „Du bist nicht allein - Die Roy Black Story"(1996) zdobył nagrodę specjalną. Rola Lehmanna w filmie "Dienstreise - Was für eine Nacht" (2002) przyniosła mu prestiżową nagrodę telewizyjną im. Adolfa Grimme. W 2003 roku odebrał nagrodę niemieckiej telewizji za kreację Brisky'ego w kryminale telewizyjnym „Jagd auf den Flammenmann". Ale aktor ciągle nie był obecny na tak zwanym „dużym ekranie”. Do czasu spotkania reżysera „Pulp Fiction”. I za to należą się opatrzności wielkie podziękowania. Pociąg do Hollywood odjechał, a w nim Christoph Waltz, w przedziale pierwszej klasy, z biletem w jedną stronę.
Tarantino w „Bękartach wojny” opowiedział spójną, ale wielowątkową, zabawną, choć dramatyczną historię na swoje ulubione tematy: pierwszy to zemsta, drugi - kino. A obsadzenie Christopha Waliza w roli Landy to kolejny dowód na to, że Tarantino po prostu kocha kino. I jak widać - z wzajemnością.
dpa / rtr / Agnieszka Rycicka
red. odp.: Marcin Antosiewicz / me