Latem dane statystyczne wykazały, że sytuacja się zmieniła i nie jest już tak, że co drugi mieszkaniec Niemiec należy do jednego z dwóch dużych Kościołów: katolickiego lub ewangelickiego. Obecnie jest tak w przypadku mniej niż połowy żyjących w Niemczech osób, czyli 41 milionów. Jeszcze długo po zjednoczeniu Niemiec kraj ten uchodził za chrześcijański.
Nieopisana strata
Ale to, co dzieje się obecnie, nie jest już tylko zmianą statystyczną. Według opublikowanego w grudniu przez Fundację Bertelsmanna badania „Religion Monitor” co czwarty członek Kościoła w Niemczech myśli o jego opuszczeniu, co piąty jest już zdecydowany na ten krok. A 81 procent wszystkich chętnych do odejścia ze wspólnoty stwierdziło, że z powodu skandali, straciło zaufanie do instytucji religijnych.
Skandale i upór
Gdyby Kościoły były przedsiębiorstwami na wolnym rynku, to ich produkty już dawno zniknęłyby z półek, a zarząd złożyłby wniosek o upadłość. Jak jednak wygląda obecność Kościoła w przestrzeni publicznej? Oba duże Kościoły mierzą się z ociężałym procesem rozlicznie nadużyć seksualnych. Jeśli spojrzeć na katolików, wydaje się, że kościół tworzą głównie starsi mężczyźni, którzy sprawiają wrażenie zmartwionych i czekających na wybawienie. To wszystko jest toksyczne.
W Kościele katolickim praktykuje się omawianie wczorajszych spraw. „Droga synodalna” od lat boleśnie zmaga się z kwestiami, które już 50 lat temu zostały wysłane z Niemiec do Watykanu. Pozostały one wtedy bez odpowiedzi i również dziś Rzym kategorycznie trzyma się swojego stanowiska. Dopiero po trwającym wiele lat procesie biskupi byli w stanie uzgodnić nowe prawo pracy, które nie skupia się już koniecznie na formie życia seksualnego pracowników.
Zaangażowani
Tragiczne jest to, że kryzysy i utrata wizerunku ciągną w dół reputację tych, którzy setki tysięcy razy i często w milczeniu wykonują swoją służbę na rzecz społeczeństwa: kierowcy pogotowia organizacji kościelnych takich jak Johanniter czy Malteser, pracownicy opieki i wychowawcy, pomagający w bankach żywności, w poradniach telefonicznych. – Mam świadomość, że nawet sto ofert Caritasu nie jest w stanie zrekompensować ran i wyobcowania z Kościoła, który zamyka się na wyświęcenie kobiet na kapłanki i w którego tysiącletnich togach represja seksualna znalazła w niektórych miejscach bezpieczną kryjówkę” – powiedziała przewodnicząca niemieckiego związku Caritas Eva Maria Welskop-Deffaa.
Rosnąca sekularyzacja
Jak ten zanik chrześcijaństwa i tradycji religijnych wpływają na społeczeństwo? Sekularyzacja to generalnie nic złego. Kraj pozostaje religijny, a jednocześnie stanie się bardziej świecki. Są tu wspólnoty chrześcijańskie, żydowskie, muzułmańskie, buddyści, wolne kościoły, humaniści. Jest konkurencja.
Praktykowanie religijności będzie mniej ustrukturyzowane i bardziej zróżnicowane. Będzie zależało od jednostki lub mniejszych grup. Ten proces zmieni kraj.
Ale zasadnicze pytania społeczeństwa pozostaną. Sprawiedliwość, równość, solidarność, a nawet miłość bliźniego. Są to wątki, które religia chrześcijańska przynajmniej współkształtowała. Konkurują one jednak z bezwarunkowym rozumieniem indywidualnej wolności.
Niemcy i świat będą potrzebowały głosów, które przeciwstawią upartemu „ja” stanowcze „my”. Czy Kościoły zostaną jeszcze raz wysłuchane za taką służbę społeczeństwu? Pełne kościoły w jeden wieczór w roku to z pewnością za mało.