Odpowiedź Putina na Unię Europejską
29 maja 2014Niektórzy dostrzegają w tym powtórkę z ZSRR, inni kalkę projektu Unii Europejskiej. W pewnym stopniu obydwa modele były wzorcem dla Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG). Jej powstanie ma zostać przypieczętowane 1 stycznia 2015 w stolicy Kazachstanu Astanie.
Ten termin ma coś wspólnego także z aktualnym kryzysem ukraińskim. Prezydent Rosji Władimir Putin próbował już w ubiegłych latach różnymi środkami pozyskać do tego projektu największego, słowiańskiego sąsiada. Pod naciskiem Moskwy ówczesny prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz niespodziewanie odmówił pod koniec 2013 roku podpisania sformułowanego wspólnie z Brukselą Układu Stowarzyszeniowego z Unią Europejską. Ta decyzja stała się iskrą zapalną dla wielotygodniowych protestów na Majdanie, które w efekcie zmiotły go z prezydenckiego fotela. Po przewrocie w Kijowie stało się jasne, że Ukraina nie przystąpi do Unii Eurazjatyckiej.
Wielkomocarstwowe zapędy?
Z tego względu pozostały tylko trzy państwa, które zawartą już latem 2010 r. Unię Celną rozbudują w ramach Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej na potrzeby szerszej współpracy gospodarczej i politycznej. Strategiczny cel tego projektu po stronie rosyjskiej sformułował Andriej Suzdalcew z moskiewskiej Business School HSE: "Rosja nie może się stać wielkim mocarstwem bez własnej, prężnie rozwijającej się grupy integracyjnej".
Władimir Szarichin, wicedyrektor prokremlowskiego instytutu badań WNP, zaprzecza, jakoby chodziło o renesans sowieckiego imperium. Chodzi raczej o to, że wchodzące w skład EUG państwa, których celem jest rozwój rozwijające gospodarki rynkowej, zabiegają o stworzenie jak największego, wspólnego i skutecznego obszaru gospodarczego.
Z powodów ekonomicznych
- Jedną z przyczyn utworzenia Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej jest stagnacja projektu wspólnego sojuszu gospodarczego UE z Rosją - wyjaśniał Szarichin w rozmowie z Deutsche Welle. - Nie doszła ona do skutku z kilku przyczyn, bez wątpienia także dlatego, że USA z zazdrością patrzyły na ten pomysł, twierdzi ekspert. Dlatego Rosja zdecydowała się na realizację własnego projektu wspólnego rynku, tym bardziej kiedy stało się jasne, że globalizacja prowadzi do powstania "dużych, gospodarczych zlepków", twierdzi Szarichin i podaje jako przykłady UE czy NAFTA w Ameryce Północnej i Mercosur w Południowej.
Także szef liberalnego Instytutu Badań Ekonomicznych im Gajdara Siergiej Prichodko uważa, że stworzeniu Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej przyświecały przede wszystkim powody ekonomiczne, lecz w jego opinii akcenty rozłożone są inaczej. Dla wielu rosyjskich, kazachskich czy białoruskich firm wciąż jeszcze dobrze funkcjonujące kontakty gospodarcze z czasów sowieckich są jedyną możliwością międzynarodowej kooperacji. - Mówiąc wprost: Większość ich produktów nie chce nikt spoza kręgu tradycyjnych, starych odbiorców. Z tego względu w obecnej chwili współpraca ta oznacza wzajemne korzyści - podkreśla ekspert.
Znaczne różnice między partnerami
Ekspert Prichodko wychodzi jednak z założenia, że Eurazjatycka Unia Gospodarcza będzie stabilną i skuteczną wspólnotą. Szkoda, że brak w niej Ukrainy, podkreślają unisono zapytani o to przez Deutsche Welle eksperci. Problemem będą jednak aspirujące do EUG kraje jak Armenia i Kirgistan, które są na bardzo różnych poziomach rozwoju, zarówno pod względem gospodarki rynkowej jak i sytuacji politycznej.
Andriej Suzdalcew wskazuje na przykład Kazachstanu i Białorusi. Trudno wyobrazić sobie pogłębienie integracji z autorytarnymi reżimami. Każda wspólnota wymaga bowiem przekazania na jej rzecz kompetencji i części suwerenności, a to jest trudne do wyobrażenia dla tych, którzy chcą, by w ich rękach spoczywało jak najwięcej władzy. Tyle, że Rosji, realizującej swoje geopolityczne cele, nie pozostało nic innego jak zwarcie szeregów z tymi właśnie państwami.
Nowy tryb polityki
Suzdalcew jest przekonany, że większe zbliżenie z Rosją jest właściwie w interesie sąsiedzkich krajów. - Białoruś nie mogłaby przeżyć bez tej integracji nawet tygodnia - twierdzi, co inni tylko potwierdzają. Już obecnie istniejąca Unia Celna i przyszły wspólny rynek są już teraz ukierunkowywane na współpracę i kompatybilność z Unią Europejską. Nikt nie zamierza separować się od UE, podkreślają.
Komisja Wschodnia Niemieckiej Gospodarki postrzega to zupełnie inaczej. - Są już problemy jeżeli chodzi na przykład o kompatybilność ze Światową Organizacją Handlu (WTO) - zastrzegał w rozmowie z Deutsche Welle szef komisji Rainer Lindner. Nie można dopuścić do sytuacji, w której obydwie strony będą nieprzejednane w swoich stanowiskach. Trzeba znaleźć jakiś tryb polityki gospodarczej i handlowej pomiędzy Unia Eurazjatycką i Europejską. - Do tej pory jeszcze się to nie udało. To zadanie na następne lata - podkreśla.
Andriej Gurkow / Małgorzata Matzke
red.odp.:Barbara Cöllen