Obowiązkowa dwujęzyczność. Językowa rewolucja w Kraju Saary
4 lutego 2014Dorosnąć ma jedno pokolenie, po czym wolą rządu Kraju Saary niemiecki i francuski mają być tam równoprawnymi językami. W przedszkolach, szkołach i urzędach. Graniczący z Francją Kraj Saary zamierza wprowadzić język francuski, obok niemieckiego do 2043 roku.
- Chcielibyśmy, żeby dzieci urodzone w ubiegłym albo w tym roku, od początku dorastały w dwóch językach – wyjaśnia w rozmowie z Deutsche Welle Christine Klos z biura premier Kraju Saary, Annegret Kramp-Karrenbauer (CDU). Rząd tego kraju kilka dni temu przedstawił szereg propozycji. I tak w co najmniej połowie wszystkich przedszkoli pracować mają obok niemieckich przedszkolanek, ich francuskie koleżanki. W szkołach podstawowych lekcje francuskiego przewidziane są od pierwszej klasy, w szkołach ponadpodstawowych planowane jest zwiększenie godzin języka francuskiego. Urzędnicy państwowi i pracownicy administracji publicznej muszą się nastawić na naukę na kursach językowych, jeżeli nie mówią jeszcze po francusku, a przy nowo obsadzanych etatach faworyzowani będą przypuszczalnie dwujęzyczni, niemiecko-francuscy kandydaci.
Więcej dojeżdżających z Francji
Już teraz do Kraju Saary codziennie dojeżdża do pracy z sąsiedniej Lotaryngii około 18 tys. osób. Rząd Kraju Saary chce, żeby było ich jeszcze więcej. – Chcemy jeszcze lepiej i bardziej systematycznie wykorzystać to, że jesteśmy tu, u zbiegu dwóch tak wielkich gospodarek jak Niemcy i Francja – tłumaczy Christine Klos. Kraj Saary liczy też na jeszcze więcej klientów w przygranicznych sklepach i na to, że na francuskojęzycznym niemieckim pograniczu chętniej będą się osiedlały francuskie przedsiębiorstwa.
Opozycja nie jest zachwycona pomysłem. Argumentuje, że Kraj Saary jest wysoko zadłużony i właściwie chciał zlikwidować w administracji 2400 etatów. Nie wiadomo jednak jeszcze, ile by kosztowało powszechne wprowadzenie francuskiego. Do lata br. koncepcja ma być przedyskutowana z obywatelami i organizacjami. Dopiero po tych rozmowach będzie wiadomo, które z pomysłów rzeczywiście miałyby być wprowadzone w życie. Ale już teraz wiadomo, że np. francuskojęzyczne przedszkole nie jest droższe, niż takie, gdzie mówi się tylko po niemiecku.
Rodzice nie są zachwyceni
Frank Baasner, dyrektor Instytutu Niemiecko-Francuskiego w Ludwigsburgu jest zdania, że ten niewielki kraj wziąłby na siebie potrzebę dokształcania się na wielką skalę i „ogromnego nakładu administracyjnego”. Nawet, jeżeli już dzisiaj po francusku mówi 58 procent uczniów Kraju Saary – znacznie więcej, niż w całych Niemczech, gdzie przeciętna wynosi 19 procent – jest ich za mało, by francuski mógł być językiem równoprawnym. – Wszystko wskazuje na to, że francuskiego musiałby się nauczyć każdy pracownik administracji. Wiem z doświadczenia, że nie u każdego jest to możliwe – stwierdza Frank Baasner.
Kraj Saary nie jest ze swoim pomysłem pierwszy. Granicząca także w Francją Badenia-Wirtembergia chciała, żeby francuski był w jej szkołach pierwszym językiem obcym. Nie zgodzili się rodzice preferujący dla swoich dzieci naukę angielskiego. Po przegranej sprawie sądowej pomysł zniknął. Romanista Baasner uważa, że doświadczenie to może się powtórzyć w Kraju Saary. Wywieranie politycznego nacisku, nie funkcjonuje.
Frank Baasner liczy się z ostrym oporem rodziców, mimo ścisłych związków historycznych Kraju Saary z Francją. Po II wojnie światowej znalazł się on pod francuskim protektoratem i dopiero w 1957 roku, po referendum ludowym stał się oficjalnie niemieckim krajem związkowym. Tak jak w całych Niemczech i nie tylko w Niemczech – współczesną lingua franca jest język angielski.
Symboliczny charakter
Do zrealizowania pomysłu rządu Saary brakuje ponadto argumentów, uważa Baasner. Na przykład bezrobocie jest w Lotaryngii wyższe niż w Kraju Saary. Do pracy będą dojeżdżali więc przypuszczalnie nadal tylko Francuzi a nie odwrotnie.
Dla Baasnera inicjatywa ma przede wszystkim symboliczne znaczenie. Z niespełna milionem mieszkańców Kraj Saary jest właściwie za mały, żeby mógł nadal istnieć. Po wprowadzeniu drugiego oficjalnego języka, uważa romanista Baasner, Saarlandczycy mogliby powiedzieć: „Jesteśmy naprawdę wyjątkowi”.
Stephanie Höppner / Elżbieta Stasik
red. odp.:Małgorzata Matzke