Ośrodek azylowy w Afryce: sposób na walkę z falą uchodźców?
16 maja 2015Prawie 200 tys. uchodźców przybyło w ubiegłym roku przez Morze Śródziemne do Włoch. Większość z nich rozpoczęła swoją ryzykowną podróż morską w Libii. Najwięcej uchodźców pochodziło z nękanej wojną domową Syrii i rządzonej dyktatorsko Erytrei.
Minister spraw wewnętrznych Niemiec Thomas de Maizière wielokrotnie podkreślał, że „polityka wobec uchodźców nie może zaczynać się na granicach Europy i granicach Niemiec”. De Maizière popiera pilotażowy projekt stworzenia centrum dla uchodźców w Nigrze, w zachodniej części Afryki. Do końca roku we współpracy z Organizacją Narodów Zjednoczonych powstanie tam centrum, w którym uchodźcy będą informowani, czy na drugim brzegu Morza Śródziemnego mają prawo do azylu w krajach UE. W ten sposób politycy chcą powstrzymać nielegalnych imigrantów przed wyruszeniem w niebezpieczną podróż na łodziach przemytników.
Ośrodek w Nigrze nie ma jednak rozpatrywać wniosków o azyl. Minister de Maizière widzi sens w takim postępowaniu: - Będzie można ustalić na miejscu, kto może legalnie przybyć do Europy, a innym powiedzieć, jeśli przyjedziesz nielegalnie, i tak będziesz musiał wrócić – skonstatował Thomas de Maizière.
Dwie drogi do Europy
Powrót interesuje jednak niewielu. Większość imigrantów ma już za sobą tysiące kilometrów. I mają powody, dla których opuścili swój dom: bieda, głód, brak perspektywy życia i pracy. Pojawiają się zatem pytania: co z tymi, którzy nie mają prawa do azylu w Europie i zostaną odprawieni z kwitkiem? A jeśli doszłoby do zamieszek? W takim wypadku planowane centrum musiałoby być mieć wzmocnioną ochronę.
Odrzuceni uchodźcy najprawdopodobniej i tak podjęliby niebezpieczną podróż przez Morze Śródziemne. Wtedy powstałyby dwie drogi do Europy – legalna i nielegalna, a liczba uchodźców mogłaby się podwoić. Krytycy zaznaczają, że takie ośrodki, jak ten planowany w Nigrze mogą mieć efekt domina i być dowodem postępującej izolacji Europy.
Niger ma wiele problemów
– Mimo wszystko powinniśmy dalej myśleć w tym kierunku – uważa de Maizière. – Teraz bowiem toną ludzie w morzu, a przemytnicy czerpią znaczne korzyści. Jego zdaniem należy zbadać, w których krajach Afryki UE mogłaby stworzyć takie ośrodki dla uchodźców. Wiele krajów regionu nie ma bowiem funkcjonujących rządów ani podstaw demokratycznego porządku.
Republika Nigru z kolei uchodzi za stabilną pod względem politycznym. Od 2011 roku rządy sprawuje tam socjaldemokratyczny prezydent Mahamadou Issoufou. Większość mieszkańców kraju to muzułmanie. Jednak od początku tego roku terrorystyczna organizacja Boko Haram atakuje również cele w południowo-wschodnim Nigrze. Niewykluczone, że grupa planuje ataki terrorystyczne w innych miastach tego kraju.
W Nigrze przebywają też dziesiątki tysięcy uchodźców z sąsiedniej Nigerii uciekających przed Boko Haram. Pustynny Niger co rusz nawiedzają susza i głód. Poziom wykształcenia mieszkańców jest bardzo niski; trzech na czterech mężczyzn nie potrafi czytać i pisać. Praca dzieci jest na porządku dziennym.
Szkolenia pod egidą UE
Mimo wszystko Niger jest interesujący dla UE, bo 90 procent imigrantów z Afryki Zachodniej podróżuje do Libii przez Niger, zaznacza szefowa europejskiej dyplomacji Federica Mogherini. Dlatego UE rozszerza swoją misję szkoleniową dla sił bezpieczeństwa w Republice Nigru. W przyszłości policja i wojsko otrzymają wsparcie w walce z nielegalną migracją i przemytem ludzi.
- Oczywiście istnieje europejska polityka wobec Afryki, ale polityka dotycząca uchodźców nie jest na razie częścią europejskiej polityki zagranicznej – powiedział minister de Maizière. Teraz to się zmieni. We wrześniu br. planowane jest na Malcie spotkanie na szczycie, w którym wezmą udział przedstawiciele UE i krajów afrykańskich dotkniętych problemem uchodźstwa. Jest oczywiste, że UE może rozwiązać problem uchodźców tylko we współpracy z krajami ich pochodzenia i krajami tranzytu.
tagesschau.de / Katarzyna Domagała