1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nikopol. Życie pod ostrzałem

13 października 2024

Nikopol leżał niegdyś nad brzegiem Zbiornika Kachowskiego w południowej Ukrainie. Zapora została zniszczona, a miasto jest pod ciągłym ostrzałem. Wielu mieszkańców uciekło, a ci, co zostali, muszą sobie jakoś radzić.

https://p.dw.com/p/4lial
Widok na Zaporoską Elektrownię Jądrową od strony Nikopola
Widok na Zaporoską Elektrownię Jądrową od strony NikopolaZdjęcie: Yevhen Shilko/DW

– Tutaj był zalew, a tam nasza plaża – mówi 30-letni Władysław, wskazując przez okno swojego samochodu na krajobraz porośnięty trawą i młodymi drzewami. W oddali widać największą w Europie Zaporoską Elektrownię Jądrową. Nikopol był kiedyś położony nad brzegiem Zbiornika Kachowskiego, ale dziś niewiele z niego zostało. Zapora i elektrownia wodna zostały zniszczone w wyniku eksplozji w czerwcu 2023 roku. Masy wody spłynęły wówczas w dół Dniepru i zalały całe wioski. Południowa część obwodów chersońskiego i zaporoskiego została zajęta przez armię rosyjską wiosną 2022 r., wkrótce po rozpoczęciu przez Rosję wojny z Ukrainą. Rosjanie przejęli nie tylko kontrolę nad elektrownią wodną, ale także nad elektrownią jądrową w pobliżu miasta Enerhodar. Od tego czasu rosyjska artyleria znajduje się zaledwie pięć kilometrów od Nikopola. Niedawno miasto zostało również zaatakowane przez drony.

Atak za atakiem

Burmistrz Ołeksandr Sajuk mówi, że populacja niegdyś około stutysięcznego Nikopola zmniejszyła się o połowę. Władysław pozostał, pomimo ciągłych ataków, pracuje tu dla firmy energetycznej DTEK. Jedziemy z nim i jego kolegami do najbardziej niebezpiecznej części miasta, tuż nad brzegiem dawnego zbiornika. Rosyjski ostrzał znów uszkodził tu linie energetyczne, a mieszkańcy kilku ulic nie mają prądu.

Po pierwszym ataku często następują kolejne, wyjaśnia Władysław, więc technicy nie zawsze mogą natychmiast wyjść, aby przeprowadzić naprawy. – Kilka razy musieliśmy uciekać przed dronami – opowiadają mężczyźni. Nagle znów rozlega się alarm, ale schronienie mogą dać tylko piwnice budynków mieszkalnych. – Jesteśmy tutaj jak na tacy – mówi 27-letni Maksym.

Ekipa techników naprawia liniie energetyczne w Nikopolu. Na pierwszym planie Maksym
Ekipa techników naprawia liniie energetyczne w Nikopolu. Na pierwszym planie MaksymZdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

Aż do odwołania alarmu technicy czekają za usianym odłamkami ogrodzeniem, potem zabierają się do pracy. – Miło jest znów dawać ludziom prąd – mówi Maksym. – Dopóki ci ludzie będą tu mieszkać, zawsze będę tu przyjeżdżać.

„To moja ziemia”

Na opustoszałej ulicy pojawia się starsza kobieta, która przedstawia się jako Elena. Wychodzi na podwórko za swoim spalonym domem, by nakarmić psy. Jej dom został zniszczony, gdy pracowała w fabryce. Mówi też, że wielokrotnie musiała szukać schronienia przed dronami. Ponieważ nie mogła już dłużej tego wszystkiego znieść, przeprowadziła się do swojej siostry, która mieszka dalej od brzegów Dniepru. – Musisz szybko nakarmić psy, a potem znowu odejść – mówi Władysław do kobiety. – Tak, wiem – odpowiada spokojnie.

Podczas gdy technicy naprawiają linie energetyczne, z domów wychodzą dwie emerytki. Faina i Liudmyła są prawdopodobnie ostatnimi mieszkańcami na tej ulicy. – Jak widać, wciąż żyjemy – odpowiada Liudmyła na pytanie reportera DW o konsekwencje ostrzału – ale jeden kot został zabity. Obie kobiety trzymają w rękach pęk kluczy – do domów sąsiadów, którzy się wyprowadzili. Tam karmią pozostawione zwierzęta.

Liudmyła przed swoim nadpalonym domem w Nikopolu
Liudmyła przed swoim nadpalonym domem w NikopoluZdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

Dom Liudmyły również został uszkodzony w wyniku ataku. Kobieta nie myśli jednak o wyprowadzce. Zasadziła kwiaty przed swoim domem. – Dlaczego miałabym tego nie zrobić? To moja ziemia – mówi Liudmyła i wyjaśnia, że zawsze o wszystko dbała i dobrze jej się tu żyło.

„Nie chcę podlegać Rosjanom”

Również w centrum Nikopola jest niewielu ludzi. Autobusy jeżdżą pustymi ulicami, a przed ratuszem bulgocze fontanna. – Życie jest ciężkie, ale ludzie tutaj jakoś sobie radzą –  mówi burmistrz Sajuk. – A firmy w mieście również działają, nawet jeśli nie są w pełni wykorzystywane.

Przed wojną Nikopol był jednym z najważniejszych miast przemysłowych w Ukrainie. – Jeśli dziś pójdziesz do pracy, to nie wiesz, czy wrócisz – mówi Sajuk. Podczas wojny 60 cywilów w Nikopolu zginęło w wyniku rosyjskiego ostrzału, a ponad 400 zostało rannych.

W centrum spotykamy 36-letniego Mychajła. Dopiero na początku roku wrócił do swojego rodzinnego miasta ze służby wojskowej . – Widziałem wiele zniszczonych domów. Cmentarz został poszerzony. Prawie nikt tu nie został – mówi, siedząc na tarasie kawiarni. Mychajło zgłosił się do wojska zaraz po rozpoczęciu rosyjskiej inwazij. Teraz znów pracuje w fabryce. – Myślałem o tym, co by się stało, gdyby Rosjanie zajęli Ukrainę. Jak bym wtedy żył? Nie chcę im podlegać – mówi.

Mychajło wrócił do Nikopola po zakończeniu służby w wojsku
Mychajło wrócił do Nikopola po zakończeniu służby w wojskuZdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

Mychajło wstąpił do wojska razem z ojcem; on też postanowił bronić ojczyzny. Obaj mężczyźni byli w tej samej brygadzie piechoty–  Mychajło dowodził baterią artylerii, jego ojciec służył jako kierowca. – Ciężko było patrzeć, jak artyleria wroga ostrzeliwuje jednostkę mojego ojca. W ciągu godziny wypaliłem całą paczkę papierosów – wspomina Mychajło. Podczas ataku jego ojciec został ranny w klatkę piersiową odłamkiem pocisku, dlatego na początku ubiegłego roku odszedł z wojska.

Rok później Mychajło również musiał odejść z wojska z powodu problemów zdrowotnych z powodu odniesionych ran. Dziś opiekuje się 57-letnim ojcem. – Ma się uczucie, że nie skończyło się swojego zadania – mówi Mychajło o swoim powrocie z wojska i przystosowaniu się do życia w cywilu. Przeszedł psychoterapię i wrócił do swojego dawnego miejsca pracy.

„Praca jest moim zbawieniem”

49-letnia Lilia Schemet również pozostała w mieście i nadal pracuje w fabryce. – Jestem singielką, praca jest moim zbawieniem – mówi kobieta. Po zmianie jedzie do domu na przedmieściach Nikopola, gdzie czekają na nią psy i koty.

Lilia Schemet mieszka sama na przedmieściach Nikopola. Jej mąż zginął na wojnie
Lilia Schemet mieszka sama na przedmieściach Nikopola. Jej mąż zginął na wojnieZdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

Kiedyś miała dużą rodzinę. Ale jej starsze córki uciekły z dziećmi w młodym wieku. Następnie pracodawca Lilii pomógł zabrać jej młodsze dzieci do bezpiecznego domu spokojnej starości. Rok później jej mąż został zabity, gdy pomagał naprawiać zniszczone domy. Później granat uderzył również w ogród Lilii, zabijając psa i uszkadzając jej dom. – Na początku chciałam sie poddać i wyjechać –  wspomina. Ale znalazła stabilność w swojej pracy. Nauczyła się nawet prowadzić ciężarówkę. – To pomaga mi mniej się zamartwiać – powiedziała.

W weekendy Lilia odwiedza swoje dzieci, a w ciągu tygodnia dzwoni do nich, by zapytać, czy odrobiły lekcje. – Ich dzieciństwo nie jest już takie samo jak przed wojną, myślą już jak dorośli – mówi kobieta. Dzieci były świadkami pierwszego ostrzału ich okolicy i dlatego zawsze pytają, czy doszło do kolejnej eksplozji. – Co mogę im powiedzieć? Same czytają wiadomości – wzdycha Lilia. Kobieta śpi w salonie swojego domu, gdzie cała rodzina spożywała wspólne posiłki. Zawsze zostawia lekko otwarte okno, aby lepiej słyszeć drony.

Budynek w Nikopolu zniszczony przez dwa rosyjskie pociski, które trafiły w dach
Budynek w Nikopolu zniszczony przez dwa rosyjskie pociski, które trafiły w dachZdjęcie: Hanna Sokolova-Stekh/DW

Polowanie na ratowników

Miejscowa ludność twierdzi, że rosyjska armia ostrzeliwała ostatnio Nikopol i jego przedmieścia w biały dzień. – Ponad dziesięć razy dziennie – mówi strażak Ihor Tkaczuk, który stoi przed płonącym budynkiem. Jego ludzie próbują ugasić pożar od dwóch dni. W dach uderzyły dwa pociski.

Podobnie jak elektrycy, strażacy są często celem rosyjskich ataków. Oddział stracił już w ten sposób jednego kolegę, czterech innych zostało rannych, a dziewięć wozów strażackich zostało zniszczonych. Tkaczuk mówi o „polowaniu na ratowników”, urządzanych przez rosyjską armię.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>