Deutschlandfunk: Antyniemiecka retoryka w pisowskich mediach
29 kwietnia 2016Autor artykułu, Florian Kellermann, nawiązuje do ujawnionego niedawno przez „Fakt” nagrania rozmowy Jana Kulczyka z Pawłem Grasiem, w którym ten ostatni zwraca się do biznesmena o interwencję u wydawcy „Faktu” – koncernu Axel Springer. Chodzi o zaprzestanie „tyrad nienawiści” wobec rządu PO i Donalda Tuska. W tej sprawie sam Graś interweniować miał w niemieckim rządzie, który odmówił jednak wsparcia – przypomina Deutschlandfunk.
Kaczyński: w Niemczech skończyła się demokracja
Mimo, że Berlin nie chciał wtrącać się w sprawy mediów, dzisiejsi polscy rządzący wykorzystują opublikowane nagranie do ataku na niemieckie koncerny medialne – pisze autor. Przypomina materiał publicznej telewizji „kierowanej przez byłego polityka PiS”, w którym podano, iż „od kiedy »Fakt« zmienił redaktora naczelnego, prawie wszyscy krytykują rządzącą partię PiS” i który to samo zarzuca niemieckim mediom, „solidarnym” z kanclerz Merkel.
Autor zauważa, że dotychczas zarówno kanclerz jak i jej ministrowie zachowują się bardzo powściągliwie. „Nawet prowokacyjne słowa przewodniczącego PiS, Jarosława Kaczyńskiego, pozostały bez większego echa”, a przecież powiedział on niedawno, że posłowie Bundestagu są mniej niezależni niż ci w polskim Sejmie. Po tych słowach jedynie szef niemieckiej dyplomacji, zapowiadając wizytę marszałka Sejmu w Niemczech, odpowiedział, że jest pewien, że „powróci on do Warszawy ze świadomością, że nie ma podstaw do twierdzenia, by w niemieckim parlamencie panowała dyktatura«”.
Zdaniem autora, w Berlinie obowiązuje dewiza: „Nie dolewać oliwy do ognia”, jednak na prorządowych polskich mediach „nie robi to wrażenia” – uważają one, że niemiecki rząd potajemnie podżega niemiecką prasę do krytycznego pisania o obecnej ekipie z Warszawy. Autor przypomina ujawnioną przez »Super Express« informację pochodzącą od posła PiS, jakoby w berlińskim MSZ odbyło się w tej sprawie spotkanie z niemieckimi dziennikarzami, na którym otrzymali oni stosowne „instrukcje”.
Antyniemiecka retoryka
Deutschlandfunk cytuje opinię socjologa Janusza Czapińskiego, który w antyniemieckiej retoryce rządzących widzi dwa cele: „Z jednej strony stawiają swoich krytyków w negatywnym świetle, bo ci – ich zdaniem – inspirowani są jedynie przez antypolskie siły za granicą. Po drugie w świat idzie przekaz, że polski rząd zamierza bronić się przed wszelkimi próbami wywierania wpływu, na przykład ze strony Komisji Europejskiej. Przekaz jest taki: Nie akceptujemy tego”.
W kampanii wyborczej PiS zrezygnowało z podsycania antyniemieckich resentymentów, jednak teraz znaczna część elektoratu tej partii akceptuje tę retorykę, gdyż – zdaniem Czapińskiego – pasuje ona do haseł owej kampanii: PiS głosiło, że Polska musi się rozwinąć w silniejsze i niezależne państwo.
Zatem to jasne, że akurat Angela Merkel nadaje się na cel ataków, gdyż – wedle socjologa – debata o niezawisłości wybuchła w momencie, gdy kanclerz zaprosiła do Niemiec uchodźców i zaproponowała system ich relokacji: „To wywołało wściekłość, ponieważ większość Polaków po prostu nie chce przyjmować obcych”.
W sprawie mediów PiS zamierza do swej antyniemieckiej retoryki dopasować także czyny, konkluduje autor: „Przewodniczący partii Kaczyński zapowiedział już wypieranie zagranicznego kapitału czy też, jak to nazywa, repolonizację mediów”.
Opr. Monika Sieradzka