"Homoseksualizm to nie choroba"
7 sierpnia 2019
Mike F. już jako dziecko wiedział, że jest homoseksualistą. Wychowywał się jednak w parafii ewangelickiej, w której przyznanie się do jego orientacji seksualnej oraz jej zaakceptowanie nie wchodziło w grę. - Myślę, że już w przedszkolu uświadomiłem sobie, że jest ze mną coś nie tak, ale co - tego oczywiście wtedy nie wiedziałem - wspomina.
W stałym konflikcie z samym sobą
Przez wiele lat wzbraniał się okazywać publicznie uczuć, które odczuwał wobec innych chłopców, i ukrywał swą prawdziwą orientację seksualną. Zmiana nastąpiła w wieku 16 lat, gdy doszło do pierwszego zbliżenia z innym mężczyzną. - W gruncie rzeczy było to piękne przeżycie, ale równocześnie popadałem wtedy także coraz bardziej w konflikt z otoczeniem i samym sobą. Ze strony otoczenia, zwłaszcza chrześcijańskiego, słyszałem stale, że Bóg sobie tego nie życzy i że powinienem prowadzić inne życie - mówi.
Elektrowstrząsy jako lekarstwo na uczucia
Mając 21 lat Mike nawiązał w Bad Homburg kontakt z pewnym terapeutą, który oferował tzw. terapię konwersyjną. Polegała ona na brutalnej próbie zmiany orientacji seksualnej pacjenta. Brutalnej także dlatego, że ów terapeuta stosował elektrowstrząsy, często także wobec dzieci i nastolatków. - Byłem wtedy przekonany, że jeśli będę się żarliwie i często modlił, wszystko się zmieni - wspomina Mike. Zobowiązał się wtedy do zerwania kontaktów z homoseksualistami. Udawało mu się to przez dekadę. Jednocześnie czuł się wyjątkowo osamotniony i nieszczęśliwy, nękały go myśli samobójcze. Dziś już może mówić o tym spokojnie. - Znalazłem się w kropce i nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Nie zdecydowałem się na samobójstwo z powodów religijnych, bo wtedy nie zostałbym zbawiony. Nie wiedziałem też jak to przeprowadzić. A może po prostu stchórzyłem? Dziś się z tego śmieję i wydaje mi się to wszystko głupie, ale wtedy było tak, jak tu to opowiedziałem.
Mike F. nie jest w Niemczech wyjątkiem
Historia Mike'a nie jest w Niemczech czymś wyjątkowym. Z danych Towarzystwa Magnusa Hirschfelda, walczącego o prawa osób homoseksualnych wynika, że w dalszym ciągu w RFN przeprowadza się około tysiąca terapii konwersyjnych rocznie. Stosują je psychoterapeuci oraz przedstawiciele Kościołów.
W tej chwili wszystkim tym „uzdrowicielom" nie grożą żadne konsekwencje natury prawnej. Jednak minister zdrowia RFN Jens Spahn (CDU) chce zmienić ten stan rzeczy. Spahn, który przyznaje się do swej orientacji homoseksualnej, mówi, że „należy zakazać stosowania w Niemczech terapii konwersyjnych, ponieważ homoseksualizm nie jest chorobą, a więc nie wymaga leczenia". Do końca tego roku ma przedstawić projekt ustawy w sprawie zakazu stosowania terapii konwersyjnych. Kilka dni temu, minister Spahn przedstawił dwie ekspertyzy, które potwierdzają jego stanowisko. Eksperci uznali, że wprowadzenie takiego zakazu jest słuszne zarówno ze względów medycznych jak i prawnych.
Zakaz obowiązuje dopiero w trzech krajach
Jeśli taki zakaz zostanie wprowadzony, Niemcy będą drugim państwem członkowskim UE, w którym obowiązuje. W wielu państwach terapie konwersyjne poddane są różnym przepisom i ograniczeniom w skali lokalnej i krajowej, ale tylko trzy kraje wprowadziły go powszechnie. Są nimi Brazylia i Ekwador, a w UE - Malta.
"Coś się dzieje, Coś się ruszyło!"
Mike i inni, którzy mają za sobą doświadczenia z terapią konwersyjną obawiają się, że będą stosowane nadal, pod zmienioną nazwą. Mimo to uważają, że minister zdrowia wykonał krok we właściwym kierunku. - Uważam za słuszne wydanie takiego zakazu, zwłaszcza w odniesieniu do młodocianych, i w przestrzeni publicznej, w której dzięki temu znacznie ograniczy się szaleństwo związane z takimi praktykami - twierdzi Mike.
W sierpniu tego roku, 20 lat po przebyciu tzw. „terapii", Mike cieszy się na ślub ze swym partnerem. Przeszłość zostawił raz na zawsze za sobą. Twierdzi, że do nikogo nie ma żalu. Ani do religijnego otoczenia, w którym wyrósł, ani do swego dawnego terapeuty. Teraz odwiedzają go ludzie z jego dawnej wspólnoty wyznaniowej i przepraszają za swą ówczesną postawę wobec niego. Jest to dla niego dowód, że coś się zmieniło i nadal zmienia na lepsze.